-Aria-
Wstałam dziś piętnaście minut po siódmej, więc miałam około półtorej godziny. Udałam się do łazienki. Kiedy spojrzałam na swoje odbicie, przeraziłam się. Moje oczy były całe czerwone i spuchnięte od płaczu, a na mojej głowie było po prostu gniazdo. Natychmiastowo przepłukałam oczy zimną wodą i zaczęłam rozczesywać włosy. W łazience spędziłam jakieś 20 minut. Ubrałam się w czarne leginsy i czarną bluzę z misiem. Spakowałam książki na dziś i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie kanapkę i zjadłam ją. Jeszcze godzina do lekcji, więc postanowiłam pójść do gabinetu moich zmarłych rodziców i poszukać czegoś o wilkołakach. Weszłam do granatowego pomieszczenia i podeszłam do biurka z ciemnego drewna. Na samym widoku znalazłam książkę o wilkołakach i różnych przepowiedniach. Zabrałam ją i włożyłam do torby. Ubrałam moja kurtkę i trampki. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi. Ruszyłam droga przez park, szłam wolno nie śpieszyło mi się. Kiedy doszłam do szkoły było jeszcze dwadzieścia minut do lekcji. Byłam już na terenie szkoły. Chciałam już wejść do niej, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię.
Natychmiast odwróciłam się. I kogo ujrzałam Toma - jednego z ich bandy. Zaczął gdzieś mnie prowadzić, a ja próbowałam się wyrywać.
- Puszczaj mnie! - krzyczałam do niego, a on udawał, że mnie nie słyszy.
- Jeśli chcieliście wiedzieć czy nikomu nie powiem. To przysięgam, że nie puszę pary z ust, więc błagam puść mnie..
- Posłuchaj, musisz pogadać z Lucasem, on się wpoił i cierpi, bo ty jesteś załamana. - Próbował mi wytłumaczyć to Roj.
Zauważyłam, że coraz bardziej sie oddaliśmy od szkoły. Wpadłam na pomysł by go zmusić do puszczenia mnie przez głos Alfy. (To coś o czym przeczytałam w książce rodziców.)
- Ta, bo no cierpi... A dla twojej informacji albo mnie puścisz, albo zmuszę cię do tego. -oznajmiłam mu to, a on prychnął.
- Puszczaj mnie. - powiedziałam głosem Alfy nieznoszącym sprzeciwu. Tom popatrzył na mnie z zdziwieniem, lecz natychmiast mnie puścił.
Teraz się domyślą...
- Tom... Ja też jestem wilkołakiem tyle, że Alfą. Jestem Alfą z przepowiedni... - nie mówiłam im już nic więcej. Po prostu odeszłam od niego i pobiegłam do szafki. Wzięłam książki i pobiegłam na pierwszą lekcję.
-Lucas-
Dziś Tom miał spróbować przyprowadzić Arię.
Widziałem ich, już byli bardzo blisko, lecz nagle Tom puścił ją, a ona odeszła. Mój wilk aż się rwał by ukarać Toma. Po chwili podszedł do nas chłopak.
- Co ty kurwa zrobiłeś?! - zapytałem wkurzony.
- Stary uspokój się, ona użyła głosu Alfy więc nie miałem wyboru. - powiedział w obronię Tom. Na jego słowa wszyscy popatrzyli się z wielkimi oczami.
-Co?! - zapytały Nadia, Vanessa i Vivian.
-No właśnie, że co?! - dołączyła się reszta chłopaków, ja natomiast myślałem. To by wiele wyjaśniało. Jest szybka, stanowcza, dumna i poczuła złość, kiedy pocałowałem Vivi to wyjaśniało jej zachowanie.
Ona też się wpoiła we mnie...
Ona będzie moją Luną, ona razem ze mną będzie władać naszą Sforą.
Z zamyślenia wyrwały mnie głosy.
- Heeejjjjjj! Luki żyjesz tam???- pytała Nadia machając mi rękoma przed twarzą.
- Tak, Tak co mówiłeś Tom ? -zapytałem po chwili.
-No więc Aria kazała mi puścić ją głosem Alfy więc musiałem to zrobić...
- Ale wiesz Luki, jeśli ty się w nią wpoiłeś, a ona w ciebie to to oznacza, że ona jest naszą przyszłą Luną? - oznajmił nam Mike, jak zawsze masz mały mózgowiec.
- Tak wiem, to wyjaśnia wiele rzeczy. Jej szybkość i zachowanie na stołówce. Ale jeśli to ona jest moją Luną to jest tą z przepowiedni.
- Tak, na to wygląda.. - powiedział z zamyśleniem Matt.
-Okej. Wiecie, że nie lubię lekcji lecz jeśli nie pójdziemy zaraz na lekcje to wylądujemy u tego pajaca (Czytaj dyrektora) -oznajmił nam Roj, na co wszyscy oprócz niego wybuchli śmiechem. Po kilku minutach wszyscy ruszyli na lekcje. Pierwsza lekcja to był język angielski. Weszliśmy do klasy, a nauczycielka spojrzała na nas spod byka.
- O, kogo moje oczy widzą? Pan Lucas i jego banda zaszczycili nas swoją obecnością, co? -zapytała z pogardą starsza kobieta około sześćdziesiątki.
Była starą jędzą, czepiała się wszystkiego. I to dosłownie - raz uczepiła się mnie, że mój zeszyt jest niebieski, a nie czerwony, ja wam mówię po prostu masakra. Lecz wysłaliśmy jej przepraszające spojrzenie i zaczęliśmy iść do ławek. Zobaczyłem, że obok Arii jest wolne miejsce, więc wysłałem moje sforze porozumiewawcze spojrzenie i ruszyłem w stronę jej ławki. Usiadłem obok niej i wyciągnąłem książki, po cichu wyrwałem kartkę i napisałem do niej po czym podałem jej.
-Aria-
Po kilku minutach lekcji weszła do klasy jego sfora.
Pani Dolore przywitała ich, jeśli w ogóle było to przywitanie, skwaszoną miną. Po chwili zaczęli kierować się w stronę swoich ławek, lecz Lucas zamiast usiąść obok nich usiadł koło mnie. Wyciągnął książkę i zeszyty, po chwili jakaś kartka wylądował mi przed nosem, od razu zaczęłam ją czytać.
Wiem, że jesteś zła ale przepraszam cię. Nie jestem już z Vivianą. Wiem też, że zraniłem cię, błagam cię, wybacz mi. Proszę cię, wybacz. Wiem
kim jesteś i wiem, że jesteśmy sobie przeznaczeni, lecz jeśli chcesz możemy zacząć od przyjaźni... Co ty na to?
Zastanawiałam się chwile co mu odpisać.
Postanowiłam, że mu wybaczę, lecz zaczniemy od przyjaźni. Napisałam natychmiast na kartce:
Dobrze wybaczę ci, ale zaczniemy od przyjaźni.
Podsunęłam mu kartkę pod nos, a on natychmiast zaczął ją czytać. Po chwili na jego twarzy pojawił się gigantyczny uśmiech.
CDN
Tak wiem krótki i bez sensu, lecz mam cichą nadzieje, że będzie przynajmniej dobry na tyle, że by spodobać się wam. Pozdrawia wa moje wilczki <33
CZYTASZ
Niebieskooka dziewczyna
WerewolfOpowieść o bezgranicznej miłości. O gigantycznym poświeceniu. O bez granicznej przyjaźni. Nienawiść, złość, zazdrość, miłość, smutek, rozpacz i nadzieja będzie towarzyszyć naszym bohaterom przez całą opowieść. Czy dziewczyna, która nic nie wie o sob...