Rozdział 27

6.7K 448 7
                                    

-Lucas-

Moje serce zabiło mocniej kiedy Aria poprosiła mnie czy mogę z nią zostać na noc. Od razu wskoczyłam pod jej kołdrę i przyciągnąłem do siebie półprzytomną  Arie.  

-Dobranoc wilczku....-Wyszeptała zasypiając w moich ramionach.

-Dobranoc skarbie.-Wyszeptałem całując ją w czoło. Aria zasnęła, lecz ja myślałem.  Myślałem nad Nadią i Mikiem. Oni się kochają już od dłuższego czasu coś podejrzewałem ale pewien nie byłem, ale teraz wiem co muszę zrobić. Oddam Nadie Mikowi wiem, że Nadia będzie szczęśliwa z tego powodu jutro z ni o tym pogadam. Wdychając zapach włosów Arii wtuliłem moją głowę w zagłębienie jej szyj. Na co ona zamruczała zadowolona. I w takiej pozycji zasnąłem. Obudziłem się szybciej od mojego kochanego wilczka. Delikatnie przesunąłem Arie obok mnie i wstałem do pozycji siedzącej. Popatrzyłem na zegar wiszący na ścianie była 8:34. Patrząc na śpiącą Arie (A mogłem patrzeć na nią nawet całe wieki) mogłem domyślić się, że  będzie spać jeszcze z dwie godziny. Postanowiłem zrobić jej dziś niespodziankę więc na paluszkach wyszedłem  z jej pokoju i ruszyłem w kierunku kuchni. Niezbyt wiedziałem gdzie idę więc szukałem kuchni z dwadzieścia minut. Wreszcie znalazłem długo szukane pomieszczenie. Wszedłem do niego i zacząłem szukać składników na gofry. 

-Aria-

Obudziłam się.... Nie wiem, która to godzina ale na pewno jest już południe. Jeszcze na półprzytomna zaczęłam na drugiej części łóżka szukać Luka. Zamiast  niego jednak znalazłam tylko zimny materac. Podniosłam się gwałtownie i wstałam  przestraszona jego  nie wyjaśnionym zniknięciem. Szybko nałożyłem na nogi moje kapcie króliczki i zbiegłam pośpiesznie po schodach. Kiedy  byłam już na dole poczułam zapach gofrów z bitą śmietaną i czekoladą. Aż ślinka mi poleciała na ten wspaniały zapach. Ruszyłam w jego kierunku. Weszła do kuchnio i zobaczyłam moją zgubę, od razu rzuciłam się na jego plecy. Po moim czynie usłyszałam cichy śmiech. 

-Luk nie rób już mi nigdy takich strasznych  numerów.-Powiedziałam poważnym tonem.

-Haha dobrze już nigdy nie zrobię ci takiego "strasznego" numeru.-Powiedział dusząc w sobie śmiech, za co dostał z łokcia w bark.

-O nie mnie się nie bije, będzie kara.-Powiedział groźnym tonem. Nagle Luk podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramie. Pobiegł do salonu i położył mnie sofie. Zaczął mnie bezlitośnie gilgotać. Próbowałam oddawać mu torturę, lecz nie udawało mi się to. 


-Luk... Przestań!.... Proszę....-Mówiłam przez wymuszony śmiech.

-A przeprosisz?-Zapytał podejrzliwie. Z niechęcią pokiwałam głową. Na chwile przestał mnie gilgotać, a ja w przeprosiny pocałowałam go w usta. Luk oddał pocałunek. Całowaliśmy się do puki nie zabrakło nam tchu. 

-No i takie przeprosiny to ja rozumiem.-Wymruczał zadowolony, na co zachichotałam. Po kilku minutach błagania go by zemnie zeszedł zrobił to. Kiedy stanęłam na moich nogach, jego ręce wystrzeliły i złapały mnie w tali. Luk wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i zaniósł do kuchni. Postawił mnie dopiero bym usiadła na krześle. Kiedy to zrobiłam przed moją twarzą pojawił się talerz z goframi polanymi czekoladą. Prawie w tej samej chwili zaczęłam pałaszować przygotowane śniadanie. Przez resztę dnia spędziłam w objęciach Luka odpoczywając po udanej imprezie.

Moi kochani tak wiem rozdział spóźniony o jeden dzień. Wybaczcie mi za to ale brak czasu nie pozwolił mi na napisanie tego. Wiem też, że jest to dość nudny  rozdział, lecz nie martwcie sikę w kolejnym będzie przygotowanie do jej przemiany. Pozdrawiam was moje kochane wilczki!

Niebieskooka dziewczynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz