-Aria-
Spałam sobie w najlepsze, gdy nagle ktoś(czytaj Luk) zaczął głaskać mnie po głowie, szturchając przy okazji moje ramie.
-Księżniczko pora wstawać...-Na jego słowa obróciłam się na drugą stronę.
-Aria dziś twoja pierwsza przemiana.....-Szturchnął mnie mocniej w ramie.
-Aria wstawaj!-Krzyknął na co ja podskoczyłam spadając z łóżka, czego rezultatem było moje bliskie spotkanie z ziemią. Usłyszałam tylko śmiech Luka.
-Hahaha bardzo śmieszne.-Powiedziałam udając śmiech i przy okazji przekręcają oczami.
Szybko usiadłam po turecku i popatrzyłam na winowajce z rządzą mordu wpisana na twarzy.
-Luk po co ty mnie w ogóle budzisz?!-Zapytałam rozdrażniona.
-Mój kochany wilczku czyżbyś zapomniała, że dziś twoja pierwsza przemiana?
-Nie Luk jakbym mogła... Ale po co ty mnie budzisz-W tej chwili spojrzałam na zegarek- o 6:00?!-Zapytałam wytrzeszczając oczy. Przecież Luk wiedział, że nienawidzę wstawać wcześnie.
-Księżniczko po prostu chciałem z tobą pogadać. O dziewiątej przychodzi do ciebie Nadia więc nie będę miał na to czasu.-Wyjaśnił mi na co zastękałam. Jeszcze Nadii mi tu brakuje. Właśnie coś zauważyłam jestem bardziej rozdrażniona niż normalnie. To jeden z objawów pierwszej przemiany.
-Dobrze Luk o czym chciałeś pogadać?-Zapytałam masując moją skroń.
-No więc muszę ci powiedzieć, że po przemianie będę musiał cię oznaczyć-Posłałam mu pytającą spojrzenie, za to on wysłał mi spojrzenie, które mówiło "Nie przerywaj, a wszystko wyjaśni".- To oznacza, że będę musiał cię ugryźć by pokazać innym, że jesteś moją Mate (U wilkołaków jest to bratnia dusza.)
-Aha rozumiem, a mówisz mi to teraz?-Westchnął na moje słowa.
-Mówię ci to teraz, ponieważ właśnie teraz muszę cię oznaczyć.
-Ale dlaczego teraz?-Zapytałam zaciekawiona.
-Dlatego by inny wilkołak nie chciał tego zrobić. Ario jesteś Alfą i to w dodatku bardzo silną, a to oznacza, że duża część populacji wilczej będzie chciała cię na swoją Mate. I właśnie dla tego muszę cię oznaczyć.-Popatrzyłam w jego oczy. Byłą w nich obietnica. Obietnica, że nie będę cierpieć.
-Dobrze Luk zrób to.-Oznajmiłam odsłaniając kawałek szyj.
-Aria na pewno nie musisz teg...-Przerwałam mu.
-Tak Luk zrób to.-Luk pokazał mi gestem ręki bym się położyłam co uczyniłam bez cienia zawahania. Kiedy ułożyłam sie już wygodnie, Luk usiadła na mnie i pochylił się do moje szyj.
-Obiecuje, że nie będzie długo bolało.-Wyszeptał do mojej szyj i gdyby nie fakt, że mam mój nadnaturalny słuch nic bym nie usłyszała. Po kilku sekundach poczułam w miejscu w, którym była jego głowa jakby użądlenie. Lecz po chwili to uczucie zastąpiła nie wyobrażalna przyjemność. Jęknęłam z rozczarowana kiedy znikła.
-I jak kochana było aż tak źle?-Zapytał szczerząc się jak głupi do sera. Nie odpowiedziałam mu tylko pobiegłam z prędkością światłą do łazienki. Podeszłam do lustra i odsunęłam miejsce w, którym Luk mnie ugryzł. Zamiast śladu po jego zębach zobaczyłam mały "tatuaż" w kształcie wilczej łapy. Po kilku minutach wróciłam do Luka.
-Nie Luk nie było źle, ale teraz proszę cię pozwól mi spać.-Poprosiłam wzrokiem szczeniaczka, kładąc się obok niego na łóżku.
-Oczywiście kochanie, że możesz się zdrzemnąć. Kiedy się obudzisz będę przy tobie...-Mówiąc te słowa głaskał mnie po głowie, przez co szybciej zasnełąm ki nie dosłyszałam reszty zdania.
No i tak mamy kolejny rozdział. Co myślicie o tym co zrobił Luk? W kolejnym będzie małe pogadanko z Nadią o jej randce z Mikiem. Co z tej rozmowy wyniknie? Tego dowiedzie się w kolejnym, który będzie w poniedziałek. Mam do was jeszcze jedną maluśką prośbę. Na poniedziałek mam przygotować prezentacje o moich hobby. (Jest to oczywiście pisanie i czytanie książek) No i w związku z tą sprawą prosiłam bym was o to byście napisali, który rozdział nadaje się do szkoły. No to tyle w tym rozdziale pozdrawiam was moje kochane wilczki!
CZYTASZ
Niebieskooka dziewczyna
WerewolfOpowieść o bezgranicznej miłości. O gigantycznym poświeceniu. O bez granicznej przyjaźni. Nienawiść, złość, zazdrość, miłość, smutek, rozpacz i nadzieja będzie towarzyszyć naszym bohaterom przez całą opowieść. Czy dziewczyna, która nic nie wie o sob...