11. Volpina cz. 3.

1K 70 17
                                    

*~*

Ciemna postać spadała zbyt szybko. Nikt nie zdążył zareagować. Gdy szczupłe ciało znalazło się na ziemi, w oczach Biedronki pojawiły się pierwsze łzy, a sama dziewczyna wtuliła się w ramię równie przerażonego Czarnego Kota. Po chwili znaleźli się tuż obok towarzyszki. Leżała nieruchomo, nie wiadomo, czy oddychała.

- Wrono, proszę, odezwij się. Daj znak, że jesteś cała. Chyba się tak łatwo nie poddasz. - brunetka gładziła wierzch dłoni szatynki.

Blondyn zauważył, że jej peleryna była w strzępach.

- Zaraz wracam. Zapytam kwami co możemy zrobić. - wyjaśnił Kot, znikając na chwilę za rogiem uliczki.

Gdy wrócił, jego towarzyszka była całkowicie załamana. Dla niego również było to straszne. Wrona nie mogła zginąć, poświęciwszy się dla nich.

- Moje kwami mówi, że tylko jedna osoba może pomóc. - pomógł wstać Biedronce, po czym wziął Wronę na ręce.

*~*

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Zamrugałam kilkakrotnie, spoglądając na nieznany pokój, w którym się znajdowałam. Poczułam się jak w wschodniej Azji, pomimo tego, że nigdy tam nie byłam. Mieszkanie było utrzymane w orientalnym stylu, pełne delikatnych, ale rześkich zapachów.

Ostatnie, co zapamiętałam, to upadek z wieżowca. Jak to możliwe, że jeszcze żyję? Nadal miałam na sobie strój Wrony. Nie mogłam go zdjąć, bo osoba, która mnie tu przyniosła, odkryłaby moją tożsamość. Gdy spróbowałam wstać, głośno jęknęłam. Dosłownie wszystko mnie bolało. Zignorowałam dolegliwości i po kilku minutach stanęłam na nogach. Jak wrócę do domu? Na stoliku znalazłam kartkę, podpisaną Wrona. Otworzyłam ją, czytając tekst. Zrobiłem co w mojej mocy, kwami się tobą zajmie.

Zdezorientowana, wyszłam przez głównie drzwi na jedną z paryskich ulic. Byłam całkiem niedaleko szkoły. Przemieniłam się za jednym z drzew. Moje siły uległy pogorszeniu.

- Dlaczego się przemieniłaś! W stroju Wrony masz więcej energii i jesteś odporniejsza. - odezwała się Nani, kryjąc się pod moją bluzą.

- Gdyby Volpina mnie zobaczyła, mogłoby być po mnie.- wyjaśniłam. - Chyba, że już złapali jej akumę.

Po powrocie do domu od razu rzuciłam się na łóżko.

- Kocham weekendy. - mruknęłam

*~*

Wstając w poniedziałkowy poranek, czułam się o niebo lepiej. Nadal utykałam na lewą nogę, ale postanowiłam pójść do szkoły. Widząc smutny wyraz twarzy kilku osób z klasy, podeszłam do Alyi, pytając, o co chodzi.

- Na blogu wszystko dobrze. Tylko wiesz, podczas piątkowej akcji Wrona zniknęła. Volpinę złapano, ale Biedronka i Czarny Kot nie byli w nastroju do wywiadów. - wyjaśniła dziewczyna

Machnęłam na to ręką.

- Może miała coś do załatwienia? - próbowałam rozbawić szatynkę, niestety bez efektu.

Resztę przerwy postanowiłam spędzić samotnie. Na matematyce Nino pojechał do lekarza, więc usiadłam z Adrienem.

- Ojciec załatwił mi cztery bilety na Avengers 2. Może miałabyś ochotę pójść? - spytał pod koniec lekcji

- Pewnie. Kiedy, o której, gdzie? - uśmiechnęłam się - Kto jeszcze idzie?

- O piętnastej w ParisCinema. Myślałem o Alyi i Marinette, bo Nino nie będzie mógł. Co o tym myślisz, Harriet? - odpowiedział

- Dobry pomysł. - odparłam z radością

Blondyn poinformował pozostałą dwójkę o pomyśle, na który bardziej (lub mniej) chętnie się zgodziły.

___________________________

Od razu tłumaczę. Choć Volpina zniknęła, to tytuł został, bo to ogółem taka jakby część historii. Pierwsza była bez tytułu, druga to Volpina, a trzecia bardzo krótka - zapowiedź czwartej, dłuższej. A potem to nie mam pojęcia. W każdym razie w roku szkolnym będę mieć znacznie mniej czasu, bo to w końcu technikum, więc trzeba się wziąć do roboty. Jutro np. mam sprawdzian z działalności więc... ;p trzymajcie kciuki ;D

Do nexta! ♥

Wrona [Miraculum]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz