1.

1.8K 128 25
                                    

Spodobała mi się ta wizja. Uniosłam jeden kącik ust, a w otaczającej mnie mgle w barwach niepokojącego motyla, który był czymś więcej niż owadem, moje ubrania zaczęły zmieniać się w wymyślny kostium. Chwilę później miałam już na sobie dopasowany, szary, gładki, lateksowy strój, którego uzupełnienie stanowiły czarne elementy: solidne martensy, skórzane rękawiczki i krótka peleryna z kapturem. Moje włosy całkowicie się wyprostowały, opadając na oba ramiona, zniknęła grzywka, a górna część twarzy została przykryta ostro zakończoną, szarą maską, przypominającą ptasi dziób. Na nadgarstku zamiast zegarka pojawiła się prosta, srebrna bransoleta, wyglądająca jak powiększona obrączka. Z wysoko uniesioną głową, jednak bez większych emocji, ruszyłam na podbój miasta.

Sprawnie dotarłam pod jej dom, ukryłam się na pobliskim drzewie i czekałam. Gdy zauważyłam, że opuszcza budynek, postanowiłam działać. Zaczęłam gwizdać, przykuwając tym jej uwagę. Im mocniej się wsłuchiwała w tę prostą melodię, tym bardziej była pod moją kontrolą. Dzięki temu zrobiła kilka rzeczy, na które sama nigdy by się nie zdecydowała, między innymi zadzwoniła do swojego byłego chłopaka, błagając o spotkanie. Zgodził się, a ona pobiegła cała w skowronkach w umówione miejsce. Nie miałam pojęcia, że coś jeszcze do niego czuła. Istniała też możliwość, że w tej postaci miałam wpływ również na jej uczucia. Świetnie, będę mogła jeszcze bardziej namieszać. 

Ruszyłam za nią, nie rezygnując z gwizdania, choć zabierało mi wiele energii. Kilkoro przechodniów na mój widok uciekło, ponieważ gdy w Paryżu spotyka się na ulicy ludzi ubranych podobnie do mnie, prawie zawsze oznacza to, że nie należy spodziewać się niczego dobrego. Nie przeszkadzało mi to dopóty, dopóki nikt nie będzie wchodził mi w drogę.

Oczywiście moja swoboda nie mogła trwać wiecznie. Nagle znikąd usłyszałam świst, po którym znalazłam się na ziemi. Kilkakrotnie zacisnęłam i rozprostowałam dłonie, przesuwając chłodny żwir między palcami. Podniosłam głowę, z niewielkim zainteresowaniem spoglądając na dwie postacie. Stali nade mną wybawcy miasta, znani chyba na całym świecie - Czarny Kot i Biedronka. Kot to jeszcze rozumiem, ale Biedronka? Przecież to tylko mały, nieistotny owad, lecz jak już się dzisiaj przekonałam, właśnie takie mogą być najbardziej zaskakujące. Nie zmieniało to faktu, że te dwa zwierzęta stanowiły naprawdę niecodzienne połączenie.

Tu rozpoczyna się twoja misja. Zdobądź dla mnie ich miracula - kolczyki i pierścień.

- Tak, tak, nie ma sprawy Władco Ciem, ale daj mi chwilę - wymamrotałam, przewracając oczami. Jakie to przewidywalne.

Przypomniałam sobie o chłonących każde moje słowo bohaterach. Powoli wstałam, odruchowo otrzepując kolana.

- Dwoje na jedną? Trochę nie fair - uniosłam jedną brew, nawijając na palec kosmyk prostych włosów, ani na moment nie spuszczając wzroku z protagonistów.

- Jesteś wysłanniczką Władcy Ciem. Co zrobiłaś tej dziewczynie? - spytała Biedronka, bacznie obserwując moje ruchy.

- Ty mnie zaczniesz zagadywać, a on zajdzie mnie od tyłu i obezwładni - ze stoickim spokojem spojrzałam w jej intensywnie niebieskie oczy, które powiększyły się ze zdziwienia w reakcji na usłyszane słowa. Jej mina była dość zabawna. - "Ta dziewczyna'' na to zasłużyła. Ja tylko wyrównałam rachunki.

Po wypowiedzeniu ostatniego zdania gwałtowanie zerwałam się w prawo, w stronę wejścia do wysokiego budynku, obok którego się znajdowaliśmy. Krótko zagwizdałam, rozkazując bohaterom, którzy najwyraźniej nie byli przygotowani na taką formę ataku, by pozostali w miejscu. Posłuchali, ale szacowałam, że miałam tylko kilkanaście sekund aż czar przestanie działać. W windzie nacisnęłam przycisk wskazujący ostatnie piętro, niecierpliwie stukając butem o podłogę. Kiedy ponownie poczułam na twarzy lekki wiatr, zacisnęłam w dłoniach końce gładkiego materiału peleryny. Biedronka i Czarny Kot już na mnie czekali.

- Szczęśliwy Traf! - krzyknęła dziewczyna, łapiąc w dłonie czerwone nożyczki w czarne kropki.

To nie wróżyło dobrze. Czas już na mnie.

Wycofałam się do krawędzi dachu, na którym się znajdowaliśmy. Brunetka, jakby tylko czekając na mój ruch, rzuciła się na mnie, lekko przecinając materiał mojej peleryny. Podwinęłam go z wymalowaną na twarzy satysfakcją z tego, że nie udało jej się pokrzyżować moich planów, po czym skoczyłam. W powietrzu odwróciłam się, starając się wyrównać spadanie. Wpadłam do zielonego, rozłożystego krzewu, który zamortyzował mój upadek.

- Taka już jestem - powiedziałam z dumą do siebie, otrzepując kostium z resztek roślin.

Dostrzegając przed sobą Czarnego Kota, głośno westchnęłam i kolejny raz tego dnia wywróciłam oczami. Doszłam do wniosku, że Biedrona poszła naładować miraculum, dzięki czemu zyskałam kilka minut spokoju.

- Jak to przedtem zrobiłaś? Jak udało ci się odgadnąć nasz plan? - zapytał Kot, nie rezygnując z bojowej pozycji.

- Logika - wzruszyłam ramionami. - Skoro musimy czekać na Biedronkę, to z łaski swojej przestań celować kijem w moją twarz. Gdybym chciała cię zaatakować, to zrobiłabym to od razu.

Tak, bardzo dobrze. Uśpij jego czujność.

Chłopak zawahał się, jednak zwinął broń, pozostawiając ją w ręce.

- Dlaczego zaatakowałaś tamtą dziewczynę? - najwyraźniej obrońcy Paryża potrafili pytać tylko o jedno. Coś podpowiadało mi, że to nie był dobry moment na ponowne rozkazywanie osobie z mocami. Dodatkowo część mnie wcale nie chciała go atakować. Starałam się ignorować ten element mojego obecnego jestestwa, postanowiłam więc na razie pociągnąć dalej rozmowę.

- Od zawsze zawodziłam się na ludziach. Każda przyjaciółka okazywała się być stekiem fałszu i iluzji. Ona była kolejną. Takie życie - uśmiechnęłam się ze smutkiem, z pewną nostalgią spoglądając w przestrzeń.

- Cóż za miła pogawędka, szkoda tylko, że terroryzujesz całe miasto. Poddaj się, jesteś opętana przez akumę! - do akcji wkroczyła Biedronka, zdecydowanie wszystko wyolbrzymiając.

- Zaczekaj - szepnął blondyn do swojej towarzyszki, na co ona z zaskoczenia otworzyła usta, widocznie nie spodziewając się protestu z jego strony.

Zabierz im miracula! Teraz! Bo odbiorę ci twoją moc!

Miałam dość tych krzyków i rozkazów. Były zbyt głośne i otaczały mnie z każdej strony.  Chciałam, żeby to skończyło się jak najszybciej. Chciałam móc dokonywać własnych wyborów. Zdecydowałam.

- Zatkajcie uszy, niezależnie od tego jak niedorzecznie się wam to wydaje - odezwałam się, spoglądając jasnowłosemu chłopakowi prosto w zielone oczy. Mój plan był świetny.

- Nie rób tego, to na pewno pułapka - warknęła do Kota czarnowłosa, z niepokojem kręcąc jo-jo.

- Czarny Kocie, zaufaj mi jeden raz - poprosiłam - a obiecuję, że nie pożałujesz. 

___________________________

Co myślicie o głównej bohaterce? :D

Pozdrawiam, 

Lauren ♥

Wrona [Miraculum]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz