- Teraz będą myśleli, że jestem słaba i nieporadna. Nie odbuduję swojej opinii. Co mnie w ogóle napadło? Przecież nie mam klaustrofobii... - mamrotałam żałośnie, z nudów klikając długopisem.
- Naprawdę tak myślisz, Harriet? - Nani przechyliła główkę, patrząc na mnie ostrzej niż zazwyczaj. - Harriet Crowded, Wrona, obrończyni Paryża przejmuje się czymś takim?
- Wiem, że to głupie, ale czasami po prostu... ach, nieważne - głośno westchnęłam. - Tym razem usłyszałam kilka różnych zdań, tak sądzę. To mnie całkowicie dezorientuje. Jak można robić komuś coś takiego?!
Dostrzegłam leżącą na półce książkę. Uderzyłam się dłonią w twarz, po chwili zgarniając telefon i klucze.
- Wychodzimy - poinformowałam istotkę, gestem wskazując jej wewnętrzną kieszeń bluzy. Do ręki wzięłam książkę, kierując się w stronę posiadłości dobrze znanego mi chłopaka.
*~*
- Dzień dobry, przyszłam do Adriena. - powiedziałam do domofonu i po chwili stalowe wrota stanęły przede mną otworem, dzięki czemu mogłam wejść do środka.
Willa Agreste'ów zawsze wywoływała u mnie mieszane uczucia. Korytarz był piękny, ale od razu po wejściu można było poczuć nieprzyjemny chłód i przesadną czystość. Utrzymany w odcieniach czerni i bieli ukazywał, jak władczą osobą był Gabriel Agreste. Dodatkowo ogromny portret ojca i syna często dawał mi do myślenia. Gdzie jest jego matka? Lecz skoro on nie pytał o moją rodzinę, nie miałam prawa robić mu przesłuchania.
Nagle spostrzegłam ojca Adriena, idącego w moją stronę. był wysokim blondynem o surowych rysach twarzy. Zazwyczaj ubierał się w czerwone spodnie i perfekcyjnie skrojoną białą marynarkę. Od razu wyprostowałam się i minimalnie uniosłam głowę.
- Dzień dobry - przywitałam się, odruchowo dotykając zegarka.
- Witam. Kim jesteś? - miał dość nieprzyjemny głos, ale nie zraziło mnie to.
- Harriet Crowded, chodzę z Adrienem do klasy - odpowiedziałam uprzejmym tonem, po cichu licząc na to, że ktoś przerwie tę oficjalną konwersację.
Byłam pewna, że mężczyzna wiedział o mnie bardzo dużo. Widziałam, jak bardzo kontroluje swojego syna, więc nie mógł przeoczyć praktycznie niczego.
- A więc... - zaczął, ale przerwał mu blondyn.
- Cześć Harriet! - dostrzegł moją minę, reagując uśmiechem. - Przepraszam, że musiałaś czekać.
- Nie ma sprawy, naprawdę. Miło było pana poznać - odparłam, poważnie spoglądając w zimne, niebieskie oczy podkreślone ciemnymi oprawkami okularów.
- Wzajemnie - po raz ostatni zabrał głos sławny projektant, wchodząc do innego pomieszczenia.
Gdy zawędrowaliśmy w ciszy do pokoju Adriena, od razu przerwałam niepokojącą ciszę.
- Dzięki za ratunek - mruknęłam z uśmiechem, spoglądając na chłopaka, który na moje słowa nieco posmutniał. - To nie tak, że od razu oceniam ludzi, ale on jest trochę...
- Surowy, chłodny? Da się do tego przyzwyczaić. - odparł cicho
- Hej! Dobrze wiesz, że nie chciałam być chamska - byłam pewna, że był tego świadomy, ale od niedawna stawał się coraz bardziej nieprzewidywalny.
- Co się dzieje, Harriet? - zlustrował mnie wzrokiem, na co się wzdrygnęłam.
- Mogłabym cię spytać o to samo. - odpowiedziałam
Ale nie może być tak, że raz współpracujesz, a potem odchodzisz i nie wiadomo, czy wrócisz.
Musiało się stać coś ważnego. Dlaczego nie mogę sobie tego przypomnieć? Z pewnością to miało związek z miraculami. Powinnam się skontaktować z Czarnym Kotem i Biedronką...
- I oczywiście po raz kolejny mnie nie słuchasz... Nie widzisz, że się martwię, bo dzieje się z tobą coś dziwnego? - wyznał chłopak, nerwowo przeczesując włosy.
- Jestem naprawdę zmęczona. - powiedziałam zgodnie z prawdą
- Te wszystkie kłamstwa, że niby czujesz się świetnie, jaki to ma sens? Czego się boisz? - podniósł głos, a jego słowa trochę mnie zabolały. Instynktownie nieco się odsunęłam.
- Może powinieneś przestać się mną interesować! - odłożyłam pożyczoną książkę na stolik, wychodząc z pomieszczenia.
Gdy opuściłam posiadłość Agreste'ów byłam bardziej rozbita niż zwykle. Nie umiałam zrozumieć blondyna, ale musiałam odzyskać utracone części pamięci. Nogi poniosły mnie na dach najbliższego centrum handlowego, gdzie mogłam wszystko na spokojnie przemyśleć. Spoglądałam na zatłoczone ulice z innej perspektywy, ze znudzeniem akcentowanym ziewaniem. Moją uwagę przykuła postać pędząca z nienaturalną prędkością i stłumione krzyki ludzi.
- Czas na nas! Nani, rozłóż skrzydła! - wskoczyłam na murek, rozpędzając gołębie.
Balansowałam na krawędzi aż do dokończenia przemiany, po czym poszybowałam na niższy dach. Pośliznęłam się na gładkich dachówkach, cudem nie wpadając do fontanny. Osoby znajdujące się wokół mnie powoli zwróciły głowy w moją stronę, co zaczęło napawać mnie przerażeniem. Zachowywali się niczym zombie z horrorów - dobrze, że przynajmniej nie potrafili szybko biegać. Wyjęłam kij, będąc w gotowości do walki, jednak zorientowałam się, że nie mieli złych zamiarów. Poruszali się i mówili bardzo powoli, jakby coś ich spowalniało.
- Wroono... dotknął... nas... - zaczęła mówić do mnie wysoka dziewczyna, na co szybko jej podziękowałam i ruszyłam w stronę centrum miasta.
_______________________
Jak wrażenia po pierwszych odcinkach 2 sezonu miraculum? Szczerze mówiąc, ten sezon zapowiada się o niebo lepiej, bo zobaczyłam 3 odcinki i stwierdziłam, że działo się tam więcej niż w połowie 1 sezonu.
Wybaczcie, że rozdział dopiero teraz, ale ostatnio byłam na koncercie i miałam dosyć dużo sprawdzianów do napisania.
W ten weekend postaram się napisać kolejny rozdział ♥
Wszystkim czekającym na rozdział, dziękuję za cierpliwość!
PS. Zapraszam na moje drugie opowiadanie ---> We're alone together
CZYTASZ
Wrona [Miraculum]
FanfictionCo, jeśli istnieją inne miracula? Nastoletnia Harriet Crowded tylko wygląda niepozornie. Inteligencja w połączeniu z zagadkowym charakterem tworzą niezwykłą całość. Jej pojawienie się nieźle namiesza w dwóch światach - zwyczajnych paryskich nastol...