48. Półcień cz.4

361 32 4
                                    


Czym właściwie jest strach? Wielu ludzi twierdzi, że określona jego dawka dodaje waleczności i odwagi, ale i tak zwykle nie potrafimy z niej skorzystać. Wszelkie obawy blokują nas w środku, zamykają w czterech ścianach własnych umysłów i nie pozwalają w żaden sposób działać. Nawet, gdy wiesz, że to tylko siedzi w twojej głowie, nie potrafisz tego przezwyciężyć. Myślisz, że następnym razem będzie już prościej, ale wtedy pojawiają się przerażające scenariusze, w większości nie mające prawa bytu, które ostatecznie dobijają twoją nadzieję na bycie ponad strachem.

*~*

W życiu mówią ci: Biegnij! Pędź po marzenia, szczęście, przyszłość. Szczerze mówiąc, nie polecam tej dewizy, kiedy twój wuefista wpada na pomysł zorganizowania mini maratonu wzdłuż Sekwany.

- Weźcie się w końcu do roboty, bo nic w życiu nie osiągniecie!

- Mój tatuś zaraz się o tym dowie! - krzyknęła Chloe, po chwili orientując się, że nie ma przy sobie telefonu. Musieliśmy je zostawić w szkole razem z resztą rzeczy.

- W szeregu zbiórka! - ryknął nauczyciel, ustawiając nas wzdłuż krawędzi chodnika.

W jednym momencie Marinette Dupain-Cheng straciła równowagę i podparła się na ramieniu Rose, powodując efekt domina, przez który połowa grupy (łącznie ze mną) wylądowała w rzece.

Jak najszybciej wydostałam się z zanieczyszczonej śmieciami płycizny, mrucząc pod nosem popularne przekleństwa. Wycisnęłam jak najwięcej wody ze swojego stroju sportowego oraz zawiązałam w supeł kawałek bluzki. Posłałam Marinette niezbyt przychylne spojrzenie, jednak nie byłam wściekła. Przyzwyczaiłam się do jej wpadek, a zobaczenie reakcji klasy zdecydowanie było tego warte.

Aż do zakończenia zajęć wszyscy milczeli. Nikogo nie ukarano, wręcz przeciwnie - zwolniono nas z pozostałych lekcji.

Od razu po powrocie do domu wzięłam długą kąpiel, by pozbyć się nieprzyjemnego zapachu. Gdy usłyszałam dzwonek, owinęłam się ręcznikiem i ruszyłam w stronę drzwi. Nani przefrunęła nad moją głową i jako pierwsza zerknęła przez wizjer.

- Lepiej nie wychodź w tym stanie - pisnęła kwami, chichocząc.

- Kto to? - zmarszczyłam czoło.

- Harriet, jesteś w domu? Wybieramy się na kręgle, idziesz z nami? - dotarł do mnie głos Alyi.

- Aktualnie jestem w ręczniku - wychyliłam głowę przez drzwi, lekko się czerwieniąc.

- Mi to nie będzie przeszkadzało - odparł Nino, za co od razu dostał po głowie od swojej dziewczyny. - Au! Przecież żartowałem!

- Dzięki za zaproszenie, ale dzisiaj odpuszczę - minimalnie się uśmiechnęłam i pożegnałam ze znajomymi.

*~*

"Przestań się bać.

Wszystko będzie dobrze.

Spróbuj, nic nie stracisz."

- Mam tego dosyć! - w dużym, ciemnym pomieszczeniu rozniósł się echem krzyk młodego mężczyzny. - Czuję się świetnie! Chcę stąd wyjść! Co niby miałbym jeszcze stracić?! Wypuśćcie mnie!... Co się ze mną dzieje?!

Witaj, jestem Władca Ciem...

*~*

- Co jest między tobą a Agrestem? - odezwała się Nani, zajadając się świeżymi jabłkami.

- Nie rozumiem, dlaczego wszyscy mnie o to pytają - mruknęłam, kontynuując stanie na rękach.

- Bo jak na przyjaciół, zachowujecie się dziwacznie. - zauważyła kwami - Raz się kłócicie, później przytulacie... i jeszcze ten taniec. Co to miało być?

- O co ci chodzi, Nani? Świetnie się nam razem gada, akceptuje mnie, nie robi problemów z mojego "znikania". Nic do niego nie czuję, wiesz, że nie kłamię. Znasz mnie na tyle dobrze, że nie powinnaś mieć wątpliwości - powiedziałam, wykonując płynne przejście do mostka, po czym wstałam.

Ręce trochę mnie bolały, więc je strzepałam. Włączyłam telewizor w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego programu i rozłożyłam się na łóżku. Zaczęłam przysypiać, ale wybudziła mnie Nani.

- Spójrz! Wrona jest potrzebna!

________________

Nie mam pojęcia, kiedy będzie next, bo przez 4 dni w tygodniu mam po około 9 lekcji, a w piątki mam praktyki, więc nie mam ochoty na nic. Co do We're alone together, siedzę nad rozdziałem już długo i nadal mam pustkę.

Udanego weekendu! ♥

Wrona [Miraculum]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz