13. Opętanie

1.1K 63 20
                                    

- Jestem pewna. Coś jest nie tak. Nie tylko ze mną. Szczęśliwy Traf prawie na nic się nie przydał. Kotaklizm też nie był ostatnio potrzebny. Kiedyś bez tego nie można byłoby odczarować akumy. - postanowiłam podzielić się targającymi mną złymi przeczuciami z kwami.

- Teraz ty dużo pomagasz. Wiesz, właściwie nie wolno mi o tym mówić... - zaczęła Nani, od razu zdobywając moje zainteresowanie.

- To napisz, proszę. - zagadnęłam, zafascynowana myślą o poznaniu kolejnej ciekawostki.

Kwami spełniła moją prośbę, dzięki czemu po chwili mogłam przeczytać tekst.

- Wrony i Biedronki są odwiecznymi wrogami. - odparłam na głos ze zdziwieniem.

Do tej pory myślałam, że to tylko ja miałam taką jazdę na Biedrę.

- Jeszcze nigdy się nie przyjaźniły. Posiadaczki mają tak odmienne charaktery, że ich relację są dosyć napięte. - dopowiedziała Nani

- Czyżbyśmy były wyjątkiem? Wczoraj rozmawiałyśmy całkiem przyjaźnie. - wypowiedziałam myśli na głos

- Bo prawie oddałaś za nią życie! Sytuacja ją zmusiła. Uwierz mi, nie wam jest przeznaczona przyjaźń. - zakończyła dyskusję.

Jej zachowanie było dosyć... niecodzienne. Wolałam nie poruszać już tego tematu i po prostu czujniej na nią patrzeć.

*~*

- Wrona, co się dzieje? - doszło do moich uszu pytanie Czarnego Kota.

Przez moment miałam ochotę rzucić się na niego z pięściami, sama nie wiedziałam czemu.

Potrząsnęłam głową, pozbywając się tych irracjonalnych myśli. Po co miałabym to robić? Usłyszałam piknięcie bransoletki, a nawet nie użyłam mocy. To zdarzyło się już drugi raz. Dlaczego?

Z frustracji tupnęłam nogą. Nie mogłam spytać o to Nani, bo od jakiegoś czasu zachowywała się podejrzanie. Chyba nie mogła uszkodzić miraculum, skoro nim jest?

- Zaraz się przemienię. Wrócę. - poinformowałam towarzyszy

Kilka ulic dalej zmieniłam się z powrotem w Harriet.

- Nani, nic nie mówiłam, a transformacja się przyspieszyła! - zauważyłam ze złością.

- Musiałaś użyć mocy. Inaczej nadal byś walczyła. - zbyła mnie czymś, co od dawna wiedziałam. - A teraz muszę coś zjeść, jeśli chcesz się znowu przemienić.

Zdecydowanie działo się coś niedobrego. Moja kwami nigdy się tak nie zachowywała.

*~*

Przeglądając wieczorem zeszyt z matematyki, natrafiłam na małą, szarą karteczkę.

Władca Ciem chce przejąć kontrolę. Twój opór ci nie pomaga.

Na moje szczęście Nani spała gdzieś w kącie. To na pewno była wskazówka. Ten charakter pisma, kojarzyłam go z wypadku. Karteczka musiała być zapisana przez tę samą osobę, która uratowała mi wtedy życie. Zdecydowałam pociąć papier na malutkie kawałeczki i wyrzucić je przez okno.

*~*

- Uważaj, jak biegasz, Kim! - skarciłam chłopaka, który przed chwilą dość mocno mnie poturbował.

- Musisz być ostrożniejsza. - mruknął przyjacielsko Adrien, pomagając mi wstać.

- Po prostu czuję się, jakby ktoś blokował mi umysł - wymsknęło mi się. Nerwowo dotknęłam bransoletki, ale jej nie poczułam.- Gdzie jest moja bransoletka?

Zaczęłam jej szukać po całym korytarzu, w czym pomógł mi blondyn. Nagle mój mózg zaczął pracować na najwyższych obrotach. Zagadka, zajmująca moje myśli od tygodnia stała się tak banalnie prosta. Władca Ciem chce przejąć kontrolę nade mną, a...

- Tu jest. - Agreste zapiął mi zgubę na nadgarstku.

Znowu poczułam się odcięta od prawdziwej siebie.

*~*

To musiało stać się dzisiaj. Od rana byłam strasznie zamulona, przez co nie do końca kontaktowałam. W ciągu ostatnich tygodni trochę się pozmieniało. Prawie nikt nie miał ochoty ze mną rozmawiać, wyjątek stanowił Adrien. Nawet raz u niego byłam. Tłumaczył mi biologię, której i tak nie zamierzam polubić. Jego dom jest naprawdę ogromny, a asystentka jego ojca całkiem znośna, aczkolwiek stanowcza.

Kilka razy walczyłam z zakumowanymi, często zatracając się w otoczeniu. Oczywiście nie umknęło to uwadze Biedronki i Czarnego Kota. Pomimo tego nie zadawali pytań, starając się zachować przyjazne relacje. Rzadko udawało mi się odpocząć od kwami, ''przypadkowo'' odpinając bransoletkę. Dzięki tym krótkim momentom mogłam trzeźwo pomyśleć. Po tych chwilach wracał mi podły nastrój, odstraszający ludzi.

- Rozłóż skrzydła. - wyszeptałam załamana kolejnym atakiem.

Podczas bycia Wroną moja samokontrola słabła. Stawałam się inną wersją siebie.

Gnając na miejsce zdarzenia, w oddali dostrzegłam dwie znajome postacie. Wysiliłam się na uśmiech. Powitałam ich skinieniem głowy, zanim usłyszałam głos, dochodzący z mojej głowy.

Nie masz szans. Staniesz się taka, jaką ja chcę żebyś była.

Zadławiłam się powietrzem.

- Chodźcie tutaj! Szybko! - zawołałam, a Kot i Biedronka przybiegli jak najszybciej.

- Co jest? - spytała krótko brunetka

- Władca Ciem... on... jest mną... przejmuje kontrolę... to koniec... zniszczcie mnie, bo zniszczę was. - wydusiłam, a moje ostatnie słowa odbijały się echem po całym umyśle.

Minęła jedna chwila, po czym zniknęłam.

________________________

To jest taki bardziej wstęp do następnego etapu niż część.

Ale dobra. 

Głos mam aktualnie jak wiedźma, więc nawet lepiej, że mnie nie słyszycie. Spadam się (znowu) uczyć

A, dla @Iveress




Wrona [Miraculum]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz