37. Cień cz. 8

413 33 1
                                    


- Dobrze, że rozumiesz. - odrzekła z niespotykaną dotychczas powagą

Dopiero teraz dostrzegłam, jaką potęgę skrywała w sobie ta niewielka istotka.

- Czy to coś ważnego? - podpytałam, myśląc nad możliwymi scenariuszami.

- Tak, to bardzo istotne. Nie do końca to popieram, ale naprawdę nie mam wyboru - po raz pierwszy widziałam moje kwami w tak bezradnym, dobijającym stanie. Naprawdę było mi jej żal, w końcu była moją towarzyszką i wsparciem.

- Dowiem się - obiecałam i sobie, i jej.

*~*

Telefon odblokowałam dopiero rano, od razu włączając internet. Po chwili dotarło do mnie kilkanaście powiadomień, które przejrzałam dopiero w drodze do szkoły. Pytania o samopoczucie zignorowałam, skupiając się na sprawdzeniu nowych postów na Biedroblogu. Alya opisała wczorajszą akcję paryskich bohaterów z zadziwiającą dokładnością, byłam naprawdę pod wrażeniem.

Wyjątkowo nie miałam ochoty na słuchanie jakiejkolwiek muzyki, co było dla mnie co najmniej niecodzienne. W ciszy przemierzałam korytarze szkoły, poszukując jakiejkolwiek żywej duszy. Zanim trafiłam pod salę, usłyszałam ciche rozmowy moich znajomych, z pewnością na mój temat, ponieważ ucichły, gdy wyszłam zza rogu korytarza.

Przywitałam się jak zwykle, obserwując ich reakcje. Nie potrafili ukryć swoich zaniepokojonych i podejrzliwych spojrzeń. Alya, Adrien i Marinette nie byli wybitnym aktorami. Jedyną osobą obojętną na wszystko był Nino, który siedział na ławce ze swoją paczką, jednocześnie myślami będąc w całkiem innym miejscu.

- Jak tam? - spytała bezmyślnie mulatka, skrupulatnie śledząc moje ruchy.

- Świetnie. - odparłam, mrużąc oczy.

Moja mina z pewnością nie wyrażała ani krzty radości. Jej nieufność można byłoby wyczuć z drugiego końca korytarza.

Gdzie zawsze są twoi rodzice?

Mimowolnie się spięłam, starając się zachować kolejne słowa głęboko w pamięci. Kto mógł kiedykolwiek o to zapytać? Adrien był raczej taktowny i nie poruszał tego tematu, ale... może jednak? Może chciał w końcu wiedzieć jak to ze mną jest?

- Ziemia do Harriet Crowded! - wróciłam do rzeczywistości dzięki Alyi machającej mi dłonią przed oczami, od razu zwracając na nią swój wzrok.

- Czasami jesteś przerażająca - mruknęła żartobliwie Cesaire, aczkolwiek wyczułam w jej głosie niepokój.

- Pytałem - zwrócił moją uwagę Agreste - Czy masz może przy sobie moją książkę?

- Szafka... wybacz, chyba zostawiłam ją w domu. Podrzucę ci ją dzisiaj - zapewniłam z uśmiechem, ale widząc miny towarzyszy zaczęłam się irytować. - O co wam tak naprawdę chodzi?

- O nic - kłamstwo. - Po prostu wczoraj szybko się zmyłaś. Może usiądziesz dzisiaj z Adrienem...?

- Okej. - zgodziłam się.

Bardzo to ciekawe, że po tylu dniach unikania nagle chce ze mną siedzieć. Zapraszam, będzie zabawnie.

Moje zachowanie co prawda nie było całkiem normalne, ale wczorajsza akcja naprawdę zmęczyła mnie psychicznie, pomimo, że fakt chwilowego pokonania mocy Władcy Ciem nieco mnie pocieszał. Prowadzenie podwójnego życia nie było takie proste, na jakie wyglądało.

*~*

Emocje.

Uczucia.

Adrenalina.

Start!

To miał być ten dzień. Zwieńczenie wszystkich prób, którym podołał w tym wymagającym stanowczości sporcie. Kiedyś traktował biegi z lekkim lekceważeniem, teraz były dla niego ważną częścią życia. Wiele poświęcił. Pokochał ten moment, w którym pali cię gardło, a nogi powoli odmawiają posłuszeństwa, bo po nim nadchodzi prawdziwa wolność. Z każdym metrem jesteś bliżej celu. Wygrana to coś więcej niż kawałek metalu, którym możesz się pochwalić na Instagramie.

Wygrana to ukoronowanie tego, co udało ci się osiągnąć. Drugie miejsce? Ha, to chyba jakiś żart. Po tylu miesiącach miałby przegrać? Nareszcie był gotowy.

Po tak wielkiej przemianie pokazywał na co go stać.

____________________

Witam!

W sumie nie mam siły na nic

Więc zostawiam Was z rozdziałem i liczę na jakikolwiek odzew ♥

Wrona [Miraculum]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz