18. Każdy ma dwie strony cz.5.

773 54 9
                                    


Gdy pomyślę o Alyi - dziewczynie prowadzącej sławnego bloga o swojej przyjaciółce, mam ochotę popłakać się ze śmiechu. To wszystko jest takie oczywiste, dlaczego ludzie tego nie odkryli?

Może dlatego, że to ja przyglądam się rzeczom nieistotnym dla innych.

Zadziwia mnie to, że żaden człowiek nie skojarzył sobie długowłosej, ponadprzeciętnie inteligentnej szatynki o brązowych oczach z Wroną, pod maską której nie było czego ukrywać.

*~* Godzina prawdy

Tak właściwie to nie wiedziałam, co się dzieje. W jednej chwili poczułam nagłą potrzebę przemiany, zmieniłam się w Wronę i pobiegłam gdzie mnie nogi poniosły. Jakby jakiś instynkt na kilka minut całkowicie nade mną zapanował. Mogłam mieć tylko nadzieję, że to nie zasadzka.

Zatrzymałam się dopiero przy prostej altanie, porośniętej barwnym pnączem. Wokół unosił się odurzający zapach lawendy. Około pół minuty później zjawiła się znana mi dwójka superbohaterów. Zdziwiły mnie ich stroje. Czarny Kot miał na sobie ciemne, dopasowane spodnie oraz czarną koszulę; Jego strój przypominał smukłą budowę ciała kotów. Kropeczka założyła czerwoną, rozkloszowaną sukienkę na dosyć szerokich ramiączkach. Muszę przyznać, że z wieloma czarnymi dodatkami i wysokimi szpilkami wyglądała olśniewająco.

- Co my tu właściwie...? - spytaliśmy jednocześnie, patrząc na siebie z konsternacją.

- To było jak jakaś dziwna moc. Bałam się, że to pułapka. - powiedziała Biedronka

- Skoro już tu jesteśmy, może skorzystamy z okazji i zjemy coś? Z pewnością przygotowano to wszystko dla nas. - zapewnił z uśmiechem Czarny Kot, wchodząc wgłąb altany.

Spojrzałyśmy na siebie, po czym ruszyłyśmy za nim. Przejrzałam się w wiszącym bez powodu na ścianie lustrze. Na moim ciele znalazła się czarna suknia z lekkiego, przyjemnego w dotyku materiału, mająca dłuższy tył przypominający ptasi ogon. Mieniła się srebrzystym brokatem, a delikatne rękawy dodawały elegancji. Srebrne wykończenie i dodatki niemal czyniły ze mnie ludzką postać prawdziwego ptaka - oczywiście wrony. Dziwna narzutka była stworzona z czarnych piór.

Jak to się znalazło na mnie? Wnioskując po minach towarzyszy, zadawali sobie to samo pytanie. Wzrok przeniosłam na stół. Na samym środku stał tort, podzielony kolorami na trzy części - zieloną, różową i fioletową. Ostatni kolor skojarzyłam ze sobą, zawsze towarzyszył mi podczas używania tajnej mocy. Zielony z pewnością należał do Kota. Biedronka i róż? Zawsze podejrzewałam ją o bycie małym, ukrytym dzieciaczkiem. Oczywiście w duchu. Delikatne czarne linie dzieliły każdy kolor na trzy części. Zrozumiałam, że każdy z nas musi zjeść kawałek każdego. Tak, jakby próbował ''wejść'' w posiadacza. Stworzyć drużynę dzięki ciastu? Inspirujące.

Usiedliśmy, rozpoczynając konsumpcję. Postanowiłam zacząć jakąkolwiek rozmowę.

- To ciekawe, bo byliśmy umówieni dopiero na północ - odezwałam się. - Ten, kto dał nam miracula musiał to wszystko wrednie uknuć.

- Dlaczego wrednie? - zdziwiła się Biedronka

- Chciałam sobie jeszcze pospać - posłałam jej znużone spojrzenie, na co odwróciła wzrok. - Nie przepadam za lataniem gdzieś w środku nocy.

_____________________________

Taki krótki, gdyż ponieważ, chcę zrobić jeszcze ''6.'' A potem kolejna jakby seria xd 

Do nexta! <3

Wrona [Miraculum]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz