*~*
W jednej chwili mój mózg zaczął pracować szybciej i szybciej. Otrzeźwiałam dopiero, gdy usłyszałam własny oddech.
- Żyje. - głos wydawał mi się znajomy.
Delikatnie uchyliłam powieki. Widząc nagłe natężenie kolorów, od razu je zamknęłam.
- Zabierzcie to. Chcę w końcu umrzeć. - cicho załkałam.
Poczułam mocny uścisk. Później ktoś zaczął płakać, ale głos był nieco zniekształcony.
- Zajmę się nią. Bądź jutro o północy pod wieżą Eiffla. - dotarł do mnie dźwięk zakończonego połączenia.
Musiałam w końcu wziąć się w garść! Ze zdecydowaniem otworzyłam oczy, tym razem ciesząc się na widok tylu kolorów. Przede mną siedział po turecku Czarny Kot.
- Kim jestem? - zadałam pierwsze dręczące mnie pytanie.
Zdołowało mnie to, że nie byłam pewna odpowiedzi.
- Harriet Crowded. Wydaje mi się, że ta prawdziwa. - odpowiedział ze stoickim spokojem, po chwili głośno wypuszczając powietrze.
Usiadłam, orientując się, że nie mam na sobie stroju Wrony.
- Co ciekawego narobiłam? - bałam się odpowiedzi, ale jak zwykle ciekawość wygrała.
Musiałam zorientować się w sytuacji.
- Same wady nie czynią cię zbyt miłą osobą. Nie potrzebowałaś porad Władcy Ciem. Byłaś wystarczająco zła. Wyżyłaś się głównie na Biedronce i mnie.
- Przepraszam. Na pewno nieźle zraniłam Adriena, chłopaka z mojej klasy. Zanim całkiem straciłam kontrolę, tylko on mnie wspierał, wiesz? Ma wystarczająco ciężkie życie. Zaraz się przemienisz, Czarny Kocie. - odparłam, zauważając tylko jedną poduszkę na pierścieniu towarzysza.
- Teraz jesteś kompletna. Obie strony są sobie równe. Jutro, północ, wieża Eiffla. - puścił do mnie oko, w momencie znikając za rogiem.
W kieszeni wyczułam bransoletkę. Podniosłam się z ziemi i od razu ją założyłam.
- Jak się czujesz? - zapytałam kwami
- To ja powinnam o to spytać. Czuję się podle, nie powinnam dopuścić do tego, żebyś była narażona na niebezpieczeństwo. Noroo, czyli kwami Władcy Ciem, była zbyt potężna. Nie potrafiłam cię obronić.
Machnęłam ręką.
- Najważniejsze, że obie żyjemy. A mnie jutro czeka poważna rozmowa.
*~*
- Hej wszystkim. Adrien, mogę cię prosić na chwilę? - uśmiechnęłam się do znajomych z klasy.
- O co chodzi? - spytał, gdy usiedliśmy na ławce.
- Przepraszam, że w ostatnim czasie byłam dla ciebie wredna. Wszystko co mówiłam, było nieprawdą. Coś mnie opętało. -wyznałam
Przez brak odpowiedzi z jego strony zaczęłam się stresować.
- Najważniejsze, że teraz jesteś prawdziwą Harriet Crowded. - błysk w jego oczach wszystko mi wyjaśnił.
Nim zdążyłam poskładać myśli w głowie, chłopak się ulotnił.
Jestem pierwszą osobą, która odkryła tożsamości dwójki obrońców Paryża.
Jak do tego doszło?
Biedronkę łatwo było zdemaskować - dziecięca fryzura maskowała pewność siebie ukazującą się głównie podczas krycia się pod maską lub starć z Chloe. Nienaturalny odcień włosów i oczy nieokreślonego koloru. Do tego ciągłe spóźnienia oraz nieśmiałość kryjąca wręcz irytującą odwagę.
Z Kotem było trudniej - nieokrzesany nieład na głowie znacznie utrudniał zdemaskowanie. Co prawda zieleń w oczach występuje tylko u około 2-4% populacji, jednak sesje i zajęcia dodatkowe zaciemniały ukryte życie. Gdybym była lepszym słuchaczem, z pewnością rozpoznałabym go po głosie.
Jednak najśmieszniejsze w tym wszystkim są ich uczucia względem siebie. Jak zauważyłam, Marinette jest zaślepiona Adrienem, traktującym ją jak przyjaciółkę - friendzone. Czarny Kot szczerze kocha Biedronkę, która ma go jedynie za wiernego kompana, bo kocha Adriena - kolejny friendzone. Moim zdaniem zbytnio do siebie nie pasują.
Tylko ja nie utknęłam - nie lubię zarówno Biedronki, jak i Marinette, a Czarny Kot oraz Adrien są moimi kompanami.
___________________________________
Jak widzicie, to nie koniec!
Harriet zaczaiła i nawet przeżyła ;p
Dziękuję za liczny odzew, witam nowych Czytelników <3
Oficjalnie, ''WRONA'' przekroczyła 1000 wyświetleń :D
Dedyk dla yebyemnyetho & KotKaktus & Iveress
CZYTASZ
Wrona [Miraculum]
FanficCo, jeśli istnieją inne miracula? Nastoletnia Harriet Crowded tylko wygląda niepozornie. Inteligencja w połączeniu z zagadkowym charakterem tworzą niezwykłą całość. Jej pojawienie się nieźle namiesza w dwóch światach - zwyczajnych paryskich nastol...