Kłótnia

1.9K 92 1
                                    

Poczułam ciepłe muśnięcie na szyi.

-Możesz mnie tak cały czas budzić.-Popatrzyłam na Jeffa.

-Skoro chcesz.-Wbił się w moje usta.Zaczął wędrować po moim ciele.Po chwili moją górna część garderoby wylądowała na podłodze.

-Dziecko.

-Nie wie co robimy.

-Ale je obudzimy.-Schodził pocałunkami coraz niżej.Zatrzymał się na moim brzuchu.

-Przestań.-Zepchnęłam go.Położyłam się na bok i przymknęłam oczy.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Rozejrzałam się.Łóżeczko jest puste.Gdzie Kalissa.Z łazienki wyszedł Wilson z maleństwem na rękach.

-Kąpałem ją.

-Naprawdę?

-Miałem już kontakt z dziećmi wiem jak to się robi.-Włożył córeczkę do łóżeczka.

-Rodzice urządzają kolację.

-Kiedy ostatnio się z nimi widziałeś?

-Po powrocie do Filadelfii.

-Wiedzą?

- O wszystkim.Gorzej z twoimi.Nie widzieli cię już ponad trzy lata.

-Chce do nich jechać.

-Nie możesz.

-Co zrobiłeś?

-Sądzą,że nie żyjesz.

-Jak mogłeś coś takiego zrobić.Jestem ich jedynym dzieckiem.Wiesz co oni teraz przeżywają.

Muszę iść do nich.-Złapał mnie za biodra.

-Nie.Niech zostanie tak jak jest.

-Dlaczego?

-To byłby dla nich szok gdyby cię zobaczyli.Sam nie mogłem w to uwierzyć,a w życiu przeszedłem wiele.

-Powiem im,że był wypadek z którego mnie....

-Nie.Zaczną o wszystko wypytywać.A ty powiesz im prawdę.

-To moi rodzice.Muszą ją znać.

-Zostajesz.-Podniósł mnie.

-Nigdzie nie idziesz!

-Twoje niedoczekanie.-Wyrwałam mu się.Przeszłam obok niego,ale on złapał mnie za rękę.

-Puść mnie.Nie będziesz mi rozkazywał.

-Będę,bo jestem twoim mężem i alfą.

-Robię to co chce.-Oderwałam się od niego.

-Jak pójdziesz to nie zobaczysz więcej Kalissy.

-Co takiego?

-Zabiorę ją.

-Grozisz mi ?

-Nie chcesz mnie słuchać.

-To jest nasze powtarzam nasze dziecko.Nie masz prawa czegoś takiego robić.

-Mam stado w radzie starszych jestem dość wpływowy.Mogę to zrobić.Kiedy chce.

-Nie wydaje mi się.

-Chcesz się o tym przekonać?-Odwróciłam się.

~Nie zabierze mi dziecka.Po moim trupie~-Wyszczerzyłam kły i zaatakowałam go.

Skoczyłam na niego z pazurami i kłami.Pierwszy raz czułam taki gniew.Wbiłam mu kolano w brzuch zgiął się.Chciałam go kopnąć,ale złapał moją nogę i pociągnął do siebie.Wyrwałam mu się.Zamachnęłam się,ale złapał moją rękę.Drugą też.Zaczął pchać mnie do tyłu.Rzucił mnie na pościel.Przytrzymywał mi ręce i nogi.Rzucałam się i krzyczałam.

Zabójczy sekret 1& 2(KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz