Moja mała kruszynka leżała na łóżku i patrzyła na mnie.
-I co ja mam teraz zrobić?
Malutka się uśmiechnęła.
-Masz rację lepiej to olać.-Usiadłam obok niej.
-Idziemy na spacer?
-Rozmawiasz z dzieckiem.Wiesz że ona i tak cię nie rozumie?-Powiedziała Martina.Nawet nie zauważyła kiedy weszła.
-Rozumie.Dzieci bardzo dużo rozumieją.Co nie moja ślicznotko?-Włożyła kciuka do buzi.
-Moja to nic ,a nic nie rozumiała.
-Nie po prostu cię ignorowała.
-No wiesz co..-Wyszła.
-Wkurzyłam ciocie.-Założyłam Kalissie kurtkę i spodnie.W domu chodzi w samych bodach.
Wzięłam ją na ręce.Wyszliśmy na dwór.Na trawie siedziały dzieciaki.
-Luno!-Ruszyły w moim kierunku.
-Jak się nazywa?!
-Ile ma lat?!
-Będzie z nami grała?!-Przekrzykiwały się po kolei.
-Kalissa.7 miesięcy. Musicie zaczekać z jakieś..-Spojrzałam na córeczkę-Dwa lata.
-A czy to długo?-Zapytała Marika.
-Doczekasz się.-Poczochrałam jej włosy.
-A ty możesz z nami?
-Muszę się zająć córeczką.
-Ale jest podobna do ciebie.-A tam od razu do mnie może jest do dziadków.
-No skoro musisz.-Usiedli na trawie.Udałam się do ogrodu.Uwielbiam jego zapach.
Jest cudowny.Ta woń przypomina mi babcie Louise.Tak zawsze w jej domu tak pachniało.
Jednak jest coś co dobrze wspominam.Urwałam kwiat Lili i przejechałam nim po nosku Kalissy.
Pisnęła.
-No co ładnie pachnie.-Wydęła wargi.
-No dobra.Już nie będę.-Usiadłam z nią na ławce.Przytuliłam się do niej.Niedawno się urodziła, a już za 5 miesięcy będzie miała roczek.Niesamowite jak ten czas leci.
-Hej.-Spojrzałam na bok.
-Hej.
-Moja kolej.
-Nie.
-Nie zabronisz mi się nią zajmować.
-Skąd wiesz?
-Jestem jej ojcem.
-A ja matką.-Wstałam i ruszyłam przed siebie.
-Będziemy się teraz kłócić o Kalissę.-Zrównał się ze mną.
-Tak jak twoi rodzice.-Zatrzymałam się.
-Moi rodzice?-Zerknęłam na niego.
-Co ci do tego!-Krzyknęłam i przyśpieszyłam kroku.
-Alena.Nie o to mi chodziło.Są rozwiedzeni walczyli o ciebie.
-Nie chcę aby Kalissa miała tak jak ja tylko i wyłącznie, dlatego nie poszliśmy w ślady rodziców.
Gdyby nie to już dawno byłabym daleko od ciebie.-Przyciągnął mnie do siebie.
-Sądzisz, że tak łatwo dam ci odejść.
-Masz teraz najmniej do gadania.-Złapał mnie za łokieć.
-Mam dużo.Jestem twoim mężem i głową rodziny.
-Jakoś tego jeszcze nie udowodniłeś.-Szłam przed siebie.Zatrzymałam się dopiero kiedy usłyszałam jakiś dźwięk.Potem poczułam tylko ciepłe wargi na moich ustach.
-Nic nie zmienisz.
-Nie chcę się kłócić.
-A czy my się kłócimy?
-A co teraz robimy?
-Rozmawiamy.
-Alen...-Coś chrupnęło.
-Jakieś zwierzę?
-Raczej nie.
-To co?-Jeff zasłonił mnie.
-Coś gorszego.-Z lasu wyłoniło się kilka wilków.Wilson zawarczał.Muszę być spokojna jeżeli a będę to Kalissa też.
-Masz stać za mną i się nie ruszać jasne?
-Tak.-Obróciłam Kalissę.Nie chcę żeby patrzyła na to wszystko.
~No kogo my tu mamy ~
-Przekroczyliście granicę teraz tego pożałujecie.-Zmienił się w wilka i zaatakował przybyszów.
Ich było z pięciu, a Jeff był sam.Oderwał pierwszemu głowę.Przeszedł przeze mnie dreszcz kiedy zauważyłam jak przegryza gardło następnemu.Odwróciłam wzrok.Nie chcę na to patrzeć.
Ruszyłam do domu.Usłyszałam warkot.Spojrzałam przed siebie.Czarny wilk zatrzymał mi drogę.
Co jest ?
-Jeff.-Zwierzę ryknęło i skoczyło.Nie mogłam nic zrobić strach paraliżował mnie od środka.Zasłoniłam Kalissę.
Usłyszałam pisk.Zobaczyłam jak ciało besti został przygniecione przez ..chwila..co się dzieje?
Duże wilczysko przygniotło go.Zawarczało i przegryzło jego głowę.Otworzyłam usta.Zaczął iść do mnie.Powoli się cofałam.Natrafiłam na drzewo.Zatrzymał się.Po chwili znów szedł.
Przełknęłam głośno ślinę.Zamknęłam oczy.Co się ze mną dzieje nigdy taka ni byłam zawsze walczyłam.Czekałam na jakiś atak cokolwiek, ale nic takiego nie nastąpiło.
Przede mną stał Jeff.Wypuszczał powietrze przez nozdrza.Zdenerwował się, a tam zdenerwował wkurzył.
-DLACZEGO TY MNIE NIE SŁUCHASZ?!-Ryknął.
-o co ci chodzi?
-MIAŁAŚ TAM STAĆ!NIE RUSZAĆ SIĘ!WIESZ CO BY SIĘ STAŁO GDYBYM NIE ZDĄŻYŁ ?!-Krzyknął.Kalissa zaczęła płakać.No super.
-JESTEŚ NIEODPOWIEDZIALNA!
-A TY IDIOTOM !DZIECKO WYSTRASZYŁEŚ-Przytuliłam córeczkę.Ominęłam go i ruszyłam przed siebie.
CZYTASZ
Zabójczy sekret 1& 2(KOREKTA)
Werewolf17-letnia Alena Redd pochodząca z Transylwanii, przeprowadza się do ojca, do Pensylwanii.Tam poznaje tajemniczego Jeffa Wilsona .Niespodziewanie zakochują się w sobie .Dziewczyna odkrywa ,że Jeff i jego rodzina to wilkołaki.Do tego wszystkiego jej...