Nowy członek rodziny

2.5K 147 2
                                    

Poczułam ciepłe promienie na policzku .Pomału otworzyłam oczy .Jeff jeszcze sapał .

Chciałam wstać ,ale poczułam ucisk .

-Gdzie się wybierasz?-Wymruczał mój towarzysz .

-Pod prysznic .Idziesz ze mną ?-Wyprostował się .

-Pewnie .-Wstałam i zamknęłam łazienkę .

-Możesz pomarzyć .-Wzięłam długi prysznic .Przebrałam się i wyszłam .Nigdzie nie było Jeff.

Gdzie on znowu poszedł .Przeszłam przez pół pokoju i wyskoczył .

-Ładnie to tak .-Złapał mnie za za żebra i podniósł .Śmiałam się .

-Jeff idioto to boli .-Kolejny napad śmiechu .

-Ała ..-Próbowałam powstrzymać śmiech ,ale ciężko mi to wychodziło .

-Jesteś ....walnięty .-Pewnie pomyślą sobie ,że jestem nienormalna ,bo w końcu kto się aż tak głośno śmieje .

-Ałć ...Jeff puść .-Mocniej mnie złapał .

-Baranie jeden .-W końcu mnie uwolnił .Położyłam się na podłodze .Żebra mnie bolały z tego śmiechu i jego ucisku .Leżałam na podłodze .Do pokoju weszła Nina.

-Co robisz na podłodze ?

-Użalam się nad sobą .A nad kim .-Głośno się śmiałam .

-Czego się nawdychała ?

-Ciężko określić .-Jeff pomógł mi wstać .

-Zbieraj się dzisiaj mamy trening .

-Co dzisiaj trenujemy .Boks .-Podniosłam rękę i uderzyłam Wilsona w ramię .-Karate .-

Dostał po głowie .Złapał mi ręce i ułożył do tyłu .Przyłożył mnie twarzą do ściany .

-Samoobronę .-Wyszedł .-Za 10 minut w sali .Masz zjeść śniadanie .Nina przypilnuj jej.

Nina nie ma już brzuska jakiś miesiąc temu urodziła ślicznego chłopczyka .Henryk .

Pamiętam dzień porodu .Byłam wtedy sama z Nin w pokoju .Gdy się zaczęło nie wiedziałam do zrobić  ,ale zachowałam zimną krew i położyłam Ninę na łóżku .Strasznie wtedy krzyczała do pokoju wleciał Henri .Jego dziewczyna złapała go za kołnierz  i krzyknęła do niego .

-To wszystko przez ciebie ! -Krzyk.

-Jak mogłeś mi coś takiego zrobić ! -Następny krzyk .

-Nie ktoś w końcu pójdzie po tego lekarza .-Wyleciałam z tamtą i udałam się po pana Sheerana .

Niedługo póżniej byliśmy w pokoju .

-Może ja wyjdę .-Poszłam do swojego pokoju ,ale i tak słyszałam krzyki Niny .

-Henri ja cię zamorduję !!!!

-Jak to ma być mój koniec chce żebyś wiedział ,że .....krzyknęła......zepsułam ci twój telefon !!!!!!!!!!!

-CO?! 

-Były takie małe przyciski ! Ja chciałam zadzwonić .....-Krzyczała .

Po trzech godzinach tych męczarni ,Nina urodziła zdrowego  bobaska .Dla Niny było to straszne przeżycie  ,a dla Henriego straszna blizna .Tssaaa....młoda Wilsonówna podrapała mu całe ramiona ,podgryzła nadgarstek i ugryzła w palec .Po tym wszystkim Henri powiedział ,że nie chce więcej dzieci .No nie dziwie mu się .Dziecko jest strasznie urocze .Poszliśmy do kuchni.Nina zrobiła naleśniki .Talent kulinarny odziedziczyła po mamie .Tego jestem pewna .Weszliśmy do salonu .Do środka wszedł Henry z nosidełkiem .

-No pokaż mi tego przystojniaka .-Postawił i obrócił fotelik .


-Henri jest strasznie do ciebie podobny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Henri jest strasznie do ciebie podobny .

-Ciekawe czy jak podrośnie będzie miał twój charakter ?

-Na pewno  .-Nina odpięła Henryka i podniosła .Całowała go po główce .

-Chciałabyś mieć takiego ?-Spojrzała wymownie na mnie .

-Mogę ci zrobić .-Do salonu wszedł Jeff.

-Weście się ode mnie odwalcie .Na dziecko mam jeszcze czas ,ale powiem ci Nina ,że jest on przesłodki .

-Chcesz potrzymać ?

-Nie upuszczę go .

-Oj przestań dasz radę .-Podała mi maluszka .Pokazała jak go trzymać .Jaki taki bezbronny .

Uśmiechnęłam się .

-Cześć.-Przyglądał mi się .Ma takie duże oczy ,które cały czas gdzieś patrzyły .

-Alena czas na trening.-Oddałam słodziaka Ninie i wyszłam z Jeffem na dwór .

-Nie pozwól aby  twój przeciwnik cię zaskoczył .-Obrócił się do mnie .

Podniosłam ręce.Skoczyłam na niego .Podcięłam mu nogi .Leżał jak kłoda .

Obróciła się .Przewrócił mnie .Siedział na mnie .

-Nie odwracaj się tyłem od przeciwnika .-Zszedł ze mnie .Podniosłam się .

Popatrzyłam na jego ramię i tam uderzyłam .Zablokował uderzenie .

-Nie patrz tam gdzie chcesz uderzyć .-Spojrzał na mój brzuch ,ale uderzył w rękę .

-Tak trzeba to zrobić .Spróbuj .-Zmyliłam go wzrokiem i uderzyłam go prosto w głowę .

-Całkiem dobrze ci idzie .Następna zasada .Jeżeli przeciwnik jest wyższy od ciebie i większy to w walce wręcz nie masz z nim szans  ,dlatego musisz zyskać przewagę .Zaatakuj nogi aby spadł i wtedy on jest twój .-Tak też zrobiłam  kopnęłam go w kolano ,a potem w kostkę .Stracił równowagę .Dostał kolanem w brzuch .Przekręcił mnie tak ,że trzymał mi ręce i nogi .

-Jak widoki ?

-Całkiem niezłe .-Uwolniłam nogi i kopnęłam go w klatkę piersiową .Wstałam .On również .

Wskazałam palcem aby do mnie podszedł .Szedł pewnym krokiem .Podniosłam nogę ,ale on szybko ją złapał i obrócił ją  .Drugą nogą uderzyłam go w głowę .Puścił mnie .

Podniósł ręce .

-Trzymaj je wysoko .-Zademonstrował .Rzuciłam się na niego z pięściami ,ale szybko mnie złapał i podniósł .

-O czym zapomniałaś ?

-O tym aby nie  patrzeć w miejsce gdzie się chce uderzyć .

-Właśnie .-Uwolnił mnie z uścisku .

-Całkiem ,całkiem .Dajesz radę .

-No co ty nie powiesz.-Obrócił się .Skoczyłam na niego z krzykiem  .Złapał mnie za rękę ,obrócił i przerzucił przez ramię .Leżałam  na plecach .Nachylił  twarz nad moją .

-Już cię miałam .Co zrobiłam nie tak ?

-Gdyby nie ten krzyk .

-Zaskoczyłabym cię .

-Nie .-Śmiał się .Wyprostował się i poszedł .

-Na dzisiaj koniec .

Zabójczy sekret 1& 2(KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz