Rozdział 1

11K 507 105
                                    

Otworzyłem swe błękitne oczy i ujrzałem szarawy sufit. Podniosłem się do siadu na łóżku i rozejrzałem się po pokoju, w którym byłem.  Jak się okazało to jest moje mieszkanie.

-Więc to wszystko było tylko snem? - rzuciłem pytaniem w przestrzeń i na nowo obejrzałem pokój, w którym byłem. Miał niebieskie wyblakłe ściany, drewnianą podłogę która gdzieniegdzie  miała małe uszczerbki. Przy jednej ze ścian był ciemny, stary regał, na którym było kilka książek, oraz moje zdjęcie z Hokage.  Spojrzałem na etażerkę  i zegarek znajdujący się na niej, przyjrzałem się mu i zauważyłem, że jest dopiero szósta rano.

-Szósta? A nie  było  przypadkiem czternastej?- Spytałem sam siebie i kontynuowałem przeglądanie pokoju. Na ścianie, do której było przysunięte moje łóżko znajdowało się okno. Wyjrzałem przez nie, aby  sprawdzić widok.

-Rzeczywiście jest wcześnie rano. Czyli budzik nie nawalił.- powiedziałem i wstałem z łóżka, przy czym  trochę  zaskrzypiało,  a podłoga  zrobiła to samo. Nie zwracając zbytnio na to uwagi ruszyłem w stronę kuchni. Kiedy byłem na miejscu nalałem  do czajnika wody  i  wstawiłem ją. Potem wyjąłem  jeden z niewielu kubków w tym mieszkaniu  i postawiłem na blat obok kuchenki, następnie  otworzyłem kolejną szafkę,  i  wziąłem  pudełko z torebkami herbaty podarowane od samego Sarutobiego. Postawiłem je przy krawędzi blatu. Czekając na wodę wróciłem do sypialni i  wziąłem  z regału książkę, która opisuje klimat  w Pięciu Nacjach, aktualnie jestem na Sunagakure. Na nowo pokierowałem swe kroki do kuchni. Wszedłem do pomieszczenia,  usiadłem na stołku przy małym stoliku dla czterech osób, posiadam taką kuchnio-jadalnie.  Otworzyłem książkę  na ostatnio czytanej stronie i  kontynuowałem lekturę.

-Czyli z Konohy do Suny jest tak około  trzy dni,  albo trochę więcej- powiedziałem do siebie i wstałem od stołu, by nalać wodę do kubka. Kiedy nalewałem  wodę przez przypadek strąciłem  pudełko z herbatą  z blatu.                                                                                                                       

Odstawiłem czajnik i kucnąłem, żeby  je podnieść, a wtedy  zorientowałem się , że mam  na sobie ciuchy, które nie są piżamą. 

Dopiero teraz się  zorientowałem?  Pewnie to przez ten dziwny sen z którego jeszcze się nie otrząsnąłem.   

Podniosłem pudełko z podłogi, na szczęście  się nie otworzyło. Wrzuciłem torebkę do wody w kubku i wyjąłem cukier  z szafki,  nasypałem półtorej łyżeczki do kubka, zamieszałem, i na nowo usiadłem przy książce, ale tym razem z kubkiem. Upiłem łyk herbaty i odstawiłem kubek obok książki, lecz tak, aby  nie trącić go przez przypadek, co mi się naprawdę  rzadko zdarza.  Na nowo pogrążyłem się w lekturze.

-Namikaze-Uzumaki Naruto! - ktoś krzyknął  basowym trochę zdenerwowanym głosem, a ja podskoczyłem i o mało nie spadłem ze stołka.

-N-Namikaze?- zająknąłem się- Kto tu jest i gdzie się kryjesz?- skupiłem się na otoczeniu, ale nie wyczułem  niczyjej  chakry w promieniu 20 metrów.

-Nie wierzę,  że zapomniałeś smarkaczu- na nowo zabrzmiał basowy głos.

-Nie nazywaj mnie  smarkaczem- odpowiedziałem mu poważnym  głosem -I pokaż się- powiedziałem zimno.

-Eh... masz to po matce- stwierdził zrezygnowany.

-Mat... ce?- powtórzyłem - Znałeś moją mamę?-  zapytałem z nieukrytą nutką zaciekawienia.

-Owszem znałem oboje twoich rodziców, a jeśli chcesz mnie zobaczyć zamknij oczy i skup się-powiedział.

-Zamknąć oczy?- spytałem nie ufnie. 

-Tak  dzieciaku.- odpowiedział jeszcze nieznajomy. 

-Eh... No  dobrze- zgodziłem się, ale mimo to nieco nie ufnie. 

Powoli zamknąłem oczy i zacząłem skupiać się na ciemności. Po niedługiej chwili znalazłem się w ciemnym, długim, jakby betonowym korytarzu zalanym wodą do moich kostek.

W sumie... To trochę jak ścieki....

 Z pewnością siebie zacząłem kierować się do przodu, miałem przeczucie, że znajdę tam to czego szukam, czyli tego nieznajomego oraz informacje. Szedłem dalej zauważając, że sufit  tego kanału  "przyozdabiają" prawdopodobnie rury ściekowe, z których co jakiś czas kapie woda.  

Znalazłem się w ogromnym pokoju, na jego końcu była klatka,  a na  ścianach namalowane dwa złote łańcuchy, które ciągnęły się do klatki. Klatka była koloru srebrno - złotego, a pręty miały kształt spirali, dodatkowo znajdowały się na nich runy, ale nie wiem jakiego typu.

Światełko w tunelu | NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz