Dzień zapowiadał się spokojnie i w miarę pogodnie...
Chodziłem po głównej ulicy Konohy i wnerwiałem tym mieszkańców... Ale czego nie robi się z własnych zachcianek?
-Pamiętam, jak z własnej zachcianki poprawiłeś technikę Uchihy- burknął Kyuubi. Cichutko zaśmiałem się pod nosem.
Nadal pamiętam, kiedy to nad pewnym jeziorem spotkałem Uchihe Sasuke i z zachcianki postanowiłem udoskonalić jego ognistą technikę....
Pamiętam również, że kruczowłosy wręcz tonął w nienawiści, którą ukrywał pod tą swoją maską... Heh... W sumie to byłem jego nauczycielem i stałem się wybawicielem...
W pewnym momencie uniknąłem kamienia lecącego w stronę mojej głowy, ale po chwili złapałem go w rękę i zmiażdżyłem. Spojrzałem mymi oczyma na mężczyznę z kamieniem w ręku, a chwilę później go nie było.
Uciekał przez moje mrożące krew w żyłach spojrzenie...
-Jesteście tacy słabi- jawnie ich obraziłem i spokojnie ruszyłem dalej pomimo wzburzenia tłumu.
-Uciec z miejsca zbrodni- zaczął rzeczowym tonem- Nie ładnie, Naru- dodał karcąco.
-Jakie "miejsce zbrodni"? Jestem niewinny Panie Władzo- zagrałem w jego grę, a po chwili obaj rechotaliśmy. Niestety ja znów śmiałem się tylko wewnątrz.
-To trochę męczące- mruknąłem pod nosem będąc dość blisko budynku administracyjnego.
-No kurwa!- usłyszałem czyjś zdenerwowany, bardzo podniesiony głos.
-Czy to nie był głos Hidana?- spytałem sam siebie i przystanąłem nasłuchując.
-Puszczajcie mnie wy rąbnięte cholery!- dobiegło mych uszu, więc nie oczekując więcej ruszyłem wręcz biegiem za tym głosem. Kiedy dotarłem na miejsce ujrzałem Hidana, który zostaje wyprowadzony siłą z budynku administracyjnego, kiedy już go puścili to podszedłem.
-Co się stało?- spytałem prosto z mostu, a ten spojrzał na mnie iście wkurzony.
-Guza szukasz?!- praktycznie wrzasnął.
Westchnąłem z politowaniem i zacząłem się w niego intensywnie wgapiać.
-Hidan, wdech i wydech, abyś się uspokoił- nakazałem mu mówiąc władczo. Niestety musiałem się z nim jeszcze jakiś czas posprzeczać przez co zmarnowaliśmy tylko tlen...
-To powiesz w końcu, co się stało?- zapytałem kończąc tym sposobem bezsensowną kłótnie.
-Ten twój jebnięty Hokage nie chce mnie puścić samego na pewną misję i mimo mówienia mu, że jestem nieśmiertelny to ten dupek swoje!- mówił nadal trochę zdenerwowany.
-Rozumiem i pomogę... A przynajmniej postaram się coś zdziałać- powiedziałem i ruszyłem do budynku, aby pomówić ze Staruszkiem, a za mną ruszył srebrnowłosy. Musieliśmy przejść kilka korytarzy aż w końcu dotarliśmy pod drzwi gabinetu Hokage, ale musieliśmy poczekać, bo w środku było kilka osób.
-Z Sarutobim będzie czwórka- szepnąłem pod nosem.
-Haa? Co ty tam mamroczesz?- spytał srebrnowłosy i chciał zapukać, ale ja złapałem jego rękę.
-W środku ktoś jest- poinformowałem go i puściłem kończynę.
-A niby skąd to wiesz?- zadał pytanie powoli się irytując.
-To umiejętność klanu Uzumakich- odpowiedziałem w skrócie, dążąc do tego, aby nie drążył tematu.
-Ja pierdole, ty to masz w życiu łatwo- powiedział i ręką zaczesał swoje włosy do tyłu.
-To plugawe kłamstwo...- mruknąłem pod nosem tak, aby nie usłyszał...
Drzwi otworzyły się, a z pokoju wyszły trzy osoby w dobrych nastrojach, ale kiedy mnie ujrzeli to ich wyrazy twarzy zmieniły się, a oczy ukazały nienawiść.
-Chodź, teraz my- powiedział srebrnowłosy, który nie zauważył tego wszystkiego.
Weszliśmy natychmiastowo, a kiedy Staruszek nas zauważył to jęknął niczym męczennik.
-Znowu ty?- spytał retorycznie- Dobra, wiesz, że nie wyślę cię na tą misję samego- dodał łapiąc się za nasadę nosa.
-My właśnie w tej sprawie- zabrałem głos.
-Wy?- powiedział do siebie i odsunął rękę od twarzy.
-Ja jako ANBU i Hidan zgłaszamy się do tej misji- ogłosiłem. Patrzyłem na Sarutobiego wyczekując odpowiedzi i widziałem jego wahanie.
-To twój strój nadal jest dobry?- zapytał mnie.
-Zająłem się tym jakiś czas temu i wiem, że jest odpowiednich rozmiarów- odpowiedziałem z chytrym uśmieszkiem.
-A maska?- naciskał.
-Pasuje- delikatnie uniosłem głowę- Czyżbyś nie chciał mnie puścić?- spytałem prosto z mostu, a mój uśmieszek nie schodził z ust...
-Eh...- Hokage westchnął głęboko- Przydzielę wam tą misję...- zaczął mówić.
Time Skip
Misja potrwała kilka dni, ale zakończyliśmy ją z powodzeniem.
Naszym celem była dosyć spora grupa kryminalistów, którzy nielegalnie handlowali bronią i organami, ale po jakimś czasie obserwacji okazało się, że handlują także ludźmi...
-Hidan, ściemnia się, kiedy skończysz ten rytuał?- spytałem mężczyzny leżącego na ziemi w kręgu narysowanym krwią.
-Kurwa, zamknij się!- przerwał na chwilę modlitwę- Było dużo ofiar, więc to potrwa trochę dłużej!- dodał i znów się modlił.
Westchnąłem, ale nie zamierzałem opuszczać skały na której siedziałem ani kłócić się z nim oto, że KAZAŁ MI się zamknąć.
-On to przeklinanie ma we krwi- mruknąłem pod nosem.
Cóż... Musiałem poczekać na niego jeszcze jakieś czterdzieści minut, ale w końcu się podniósł i mogliśmy wracać do Konohy.
^^^
Kochani!! Po prostu musiałam skończyć ten rozdział dziś, bo... UWAGA!
Wbiliśmy 21 miejsce w Fanfiction! Jestem dumna z tej książki!
Bardzo wam za to dziękuje... Oczywiście za miłe komentarze, uwagi i dopingi, a także pytanie o nexta. Jestem wam bardzo wdzięczna!
Chcem płakać ze szczęścia :3
CZYTASZ
Światełko w tunelu | Naruto
FanfictionNaruto spędził część dzieciństwa w ciemności, cierpieniu i kiedy już miał dość wyczekiwania światła pojawił się przed nim ogromny rudy płomień... Nie przywłaszczam sobie praw do mangi "Naruto" autorstwa Masashiego Kishimoto. #21 w FANFICTION...