Rozdział 95

2.7K 229 529
                                    

-Zwycięzca, Temari- usłyszałem z areny, więc otworzyłem leniwie jedno oko, a później następne.

-Tymi swoimi łańcuchami zmiażdżyłeś sześć kłód- prychnął Kurama, a ja tylko westchnąłem.

-Nareszcie następny będzie walczył Uchiha!- usłyszałem w tych wszystkich krzykach.

-No, ale jak silny jest jego przeciwnik? Ten jakiś tam Gaara- zaczęli ze sobą gadać.

-Nie wiem... Ale założę się, że w starciu z Uchihą jest bez szans- mówili.

-Słyszałeś? Uchiha zamierza się poddać i nie wziąć udziału w pojedynku!- dosłyszałem.

Gaara słaby? Nie da sobie rady? Uchiha uciekł?

Phi!

Nieświadomie mocnej zacisnąłem pięść na barierce...

I jeszcze to irytujące uczucie niepokoju...

Uświadomiłem sobie, że zaciskam pięści, więc  poluźniłem uścisk  i ujrzałem lekko powyginany metal.

-Gdzie jest Uchiha?!

-Dawać tu Uchihe!!

-Uchiha! Uchiha!!

A wołajcie ile wlezie! Sasuke na pewno się zjawi, bo nie zawiedzie swojego brata ani nie zhańbi swojego klanu w ten sposób! A Gaara... Gaara nie jest słaby!

-W kwestii pojedynku... Czas minął, więc-  sędzia przerwał, bo obok niego zaczęły masowo wirować liście, a kiedy się rozproszyły to me oczy ujrzały kruczowłosego stojącego plecami do pleców Hatake.

Sasuke miał inny ubiór niż zazwyczaj , bo biel i granat spowiła czerń....  Jedynie jasne elementy to bandaże na nogach i jeden wokół ręki oraz pseudo ochraniacze na łokciach.

-Teraz  to już  w  ogóle Emo się zrobił- parsknąłem śmiechem w myślach, a  po chwili rechotał też Kyuu.

-Przepraszam za nasze małe spóźnienie- odezwał się Kakashi, a miętowooki ruszył do schodów.

-Powodzenia, Gaara- rzekłem z  lekkim uśmiechem, ale ten się nie odezwał...

-Imię?- zapytał sędzia.

-Uchiha... Sasuke- przedstawił się z  ociąganiem chłopak, a tłum zaczął wiwatować.

Niepokoiłem się zachowaniem Gaary... Lecz przerwało mi przeszywające spojrzenie ze strony... Sasuke.  Spojrzałem na niego z kamienną twarzą,  lecz mimo to on dalej się gapił...

-No więc... Ciężko o to pytać po  tym jak tu wparowaliśmy, ale czy Sasuke został... Zdyskwalifikowany?- zapytał srebrnowłosy, który drapał się  po karku z zakłopotania. 

Na szczęście stwierdzono, że kruczowłosy nadal może walczyć.

-Nareszcie zacznie się walka Uchihy!- i piski różnych dziewczyn nawiedziły stadion.

Westchnąłem lekko tym zirytowany, a  po chwili obok mnie stanęła Temari, bo poszła ściną areny... Natomiast leniwy Nara wolał użyć schodów...

Zamierzam obejrzeć ten pojedynek, bo walczy w nim mój przyjaciel oraz brat mego "podwładnego".

-Chociaż nie czuje, żebym był jakimś przywódcą- mruknąłem- To tylko wymysł Hokage-  dodałem i przymknąłem jedno oko słuchając "zasad" turnieju.

-Wojownicy, zbliżcie się- Sasuke spowodował pstryknięcie w jego karku, a Gaara  po prostu podszedł na odpowiednią odległość. Mowa ciała czerwonowłosego mówiła sama za siebie... Chłopak miał kiepski nastrój. 

Sędzia uniósł rękę i wykrzyczał "Zaczynajcie!", by odskoczyć na, jego zdaniem, bezpieczną odległość.

Wraz z rozpoczęciem walki przeszył mnie dreszcz... To było ostrzeżenie....

-Czy też masz to złe przeczucie?- zapytałem Kuramę w myślach.

-Już od kilku dni- praktycznie warczał.

 Znów skupiłem się na otoczeniu, a  miętowooki miał wokół siebie piasek, ale na razie był na ziemi... Natomiast Uchiha był kilka metrów dalej niż ostatnio, gdy na nich patrzyłem.

Patrzyli na siebie  spode łba... W pewnym momencie kruczowłosy powiedział coś w stylu "zaczynajmy" i rzucił w Gaare dwoma shurikenami, ale chłopaka ochronił piasek i zmienił się w replikacje z  której wystrzelił surowiec. Sasuke uciekł w powietrze tym samym unikając zagrożenia. Wtedy replikacja rzuciła bronią, ale Emo szybko zareagował unieszkodliwiając je swoimi ostrzami.

Czarnooki będąc przy ziemi zaatakował klona z  półobrotowego kopnięcia, a kiedy dłonie dotknęły gruntu odbił się  natychmiastowo. Błyskawicznie  wylądował na nogach, by z dużą prędkością i siłą walnąć krtań klona, ale to było trochę ryzykowane, bo piach zaczął otaczać kończynę, więc  ułożył rękę otwartą niczym Hyuuga i walnął w głowę repliki,  a ta rozpadła się.

Miałem wrażenie, że Uchiha jeszcze coś ukrywa... I miałem rację, bo jak tylko zaszarżował z pięścią na oryginał , który osłonił się w tamtej chwili piaskiem to nagle "znikł" i pojawił się za Jinchuurikim przywalając mu w lewy policzek.

-I komu ja mam dopingować?- zaśmiałem się cicho, ale od razu  spoważniałem...

Czerwonowłosy przeleciał kilka metrów i padł na ziemię...

Przyjrzałem się trochę młodemu bratu Łasicy... Jego ruchy były niemal identyczne do tych Lee...

-To musi być ta twoja słynna zbroja z piasku- skomentował pęknięcia na twarzy miętowookiego- Chodź- dodał prowokująco ponaglając go gestem  ręki, ale Gaara ani myślał nawet wstać- Jeśli nie chcesz przyjść do mnie, ja przyjdę do ciebie!- powiedziawszy to zaczął biec, że aż się za  nim kurzyło.

I znów zrobił zmyłkę, bo szarżował od przodu, ale zaatakował z tyłu i to kopnięciem.

-Co się stało? Tylko na tyle cię stać?- kpił i patrzył z arogancją- Zetrę z ciebie tą twoją zbroję- rzekł i zaczął biegać wokół Gaary. Czerwonowłosy  dla swojego  bezpieczeństwa stworzył pierścień z piasku, by stać w jego środku.... Cóż... Uchiha  i na to znalazł sposób...


    ^^^

Pisałam dzisiaj,  a właściwie wczoraj (24.01.2018) dwa rozdziały na raz do  dwóch zupełnie innych książek... Jak ja to przeżyłam?  I jeszcze skończyłam pisanie tego rozdzialiku, więc już chyba nie dam rady.....  :|

Światełko w tunelu | NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz