Rozdział 147

1.3K 114 6
                                    

Wsłuchiwałem się w lekko przytłumione dźwięki wewnątrz bariery. Delektowałem się odczuwanym spokojem.

-Naruto- odezwała się czerwonowłosa po chwili ciszy- ...Trochę poznałeś moją historię- rozwijała, nerwowo wykręcając palce u rąk- Ale nie powiedziałeś swojej- zakończyła, na chwilę odwracając wzrok.

"Co dźwigasz na swych barkach?".

Przed oczami błysnęło wspomnienie z treningu Uchihy, moment, w którym stracił nad sobą panowanie. To było tuż po podduszeniu go przez rośliny... Ciekawe, czy teraz może z pełnym zaufaniem korzystać z tej techniki..?

Zapomnij, natychmiast zakop to na dnie pamięci!

-Kameyo, czy wiesz o Bijuu?- nie zamierzałem owijać w bawełnę.

Nawet, jeśli mnie zdradzi, nie zdoła nigdzie dotrzeć żywa.

-Bijuu?- była zaskoczona- Nigdy żadnego nie spotkałam, ale starsi zawsze opowiadali, że to demony z ogromną mocą. Mówili o nich będąc w strachu- wyznała- Jak już wspomniałam, żadnego nie spotkałam, więc strach przed nimi, a raczej przerażenie, nie zostało we mnie zaszczepione- dodała beztrosko.

Świetnie, twoja ciekawość świata tworzy z ciebie odpowiedniego towarzysza do mych podróży.

Uśmiechnąłem się kącikiem ust.

-Teraz mogę odsłonić trochę mojej historii- przyznałem z nieprzyjemnym spojrzeniem. Chciałbym, aby ta część pamięci nie miała na mnie wpływu.

-Wiesz już, że jestem uznany za zbiegłego ninje z Konohy, a ja wyjaśnię ci tego okoliczności- zacząłem- Oficjalnie uciekłem z wioski, a nieoficjalnie jestem w trakcie treningu, ale wie o tym garstka ludzi. Czemu podjąłem się takiego "zadnia"?- zapytałem sam siebie  widząc pytający wzrok Senju- Wykorzystuje je do własnych celów- uśmiechnąłem się chytrze- Użyłem przywódcy wioski, aby w przyszłości oszczędzić sobie kłopotów z wyjaśnieniem tego bagna. Lecz to nie do końca  wyjaśnia czemu odszedłem i dlaczego na początku spytałem o Bijuu- stwierdziłem czytając z czerwonowłosej, jak z otwartej książki- Jestem pojemnikiem Bijuu- wyznałem, co ją zszokowało- Opuściłem Konohę, by zrobić sobie wakacje od tamtych ludzi, od stworzeń, które nie rozumieją, że moja egzystencja chroni ich życia przed gniewem demona- mój głos nasiąkł negatywnymi emocjami, ale zignorowałem to- Dziecko, które nie ma rodziców, a wszyscy wokół go nienawidzą, bo on nie miał wyboru i został więzieniem Bijuu, aby był sposobem ochrony tych osób- stwierdziłem, że dalsze mówienie może przypominać żalenie się, więc na tym poprzestałem, ale nie spodziewałem się ujrzeć brązowookiej płaczącej łzami jak grochy.

Chyba za daleko odbiegłem myślami...

Ale czemu ona płacze? Wygląda na cierpiącą albo poruszoną... Tylko czemu?

Nie rozumiem.

Nie chcę rozumieć. 

Senju chyba zauważyła, że patrzę na nią lekko zaskoczony, bo wzięła wdech prawdopodobnie chcąc się uspokoić, a później rzuciła się na mnie rycząc jak bóbr.

Co? Nie, chwila... Czemu ona mnie przytula?!

-Kameyo..?- odezwałem się cicho.

-Nie musisz nic mówić- ryczała, ale  starała się mówić płynnie- To takie smutne- zawyła.

-Kameyo, czemu płaczesz?- zaczął irytować mnie kontakt fizyczny, więc chciałem się odsunąć.

-No, bo.... No, bo...- nie potrafiła się wysłowić, a ja nareszcie zdołałem się uwolnić z jej uścisku nie robiąc jej krzywdy.

Światełko w tunelu | NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz