Rozdział 18

6K 397 44
                                    

Jest dzień wolny, a ja zamierzam wykorzystać go na poszukiwania Świątyni Klanu Uzumakich, która znajduje się w Konohagakure. No prawie, bo jest od niej oddalona i to dosyć sporo, ale ja mimo to i tak ją odnajdę. 

Użyłem "Taju Kage Bunshin no Jutsu" aby było szybciej, a dla zabawy zrobiłem to w wiosce. Zastanawiam się jakie będą reakcje obywateli Konohy.

^ Sasuke Pov ^

Kiedy skończyłem zakupy i wychodziłem ze sklepu usłyszałem masowe "puf", a potem widziałem tylko Naruto w liczbie setnej albo tysięcznej. Widziałem jak rozbiega się w różne kierunki. Chociaż... powinienem powiedzieć rozbiegają się? Już sam nie wiem.

^ Naruto Pov ^

Nie przejmując się zamieszaniem ruszyłem w kierunku biblioteki, aby coś przeczytać dla zabicia czasu. Po około dwunastu godzinach mój cel został odnaleziony i nie zważając na  zbliżający się zmrok wyruszyłem. Podczas wyprawy użyłem techniki Hikari no gijutsu-kyu, aby oświetlić sobie drogę. Niestety nie obyło się bez małych problemów. 

Kiedy przystanąłem na chwilę, aby rozejrzeć się po okolicy zostałem... zaatakowany? Nie, raczej wciągnięty w jakąś rozmowę, a dopiero później zaatakowany.

-Ej! Dzieciaku!- krzyknął ktoś z dołu więc tam spojrzałem- Nie wiesz, że dzieci o tej godzinie powinny już spać?- spytał młody mężczyzna. Miał czerwone włosy sięgające łopatek, które blisko końcówek związane były brudno miętową wstążką natomiast oczy miał szafirowe.

-Czymś od niego cuchnie- warknął Kurama.

-Wiem- odparłem krótko- A pan co tu robi?- ostrożnie zadałem pytanie.

-Może zejdziesz?- wyminął me pytanie. 

Ostrożnie zszedłem na ziemię. Kiedy byłem na dolę spojrzałem mu w oczy. Już wiem, co śmierdziało Kuramie. W jego ślepiach czaił się tajemniczy błysk, ale ja wiedziałem co to takiego.

-Wiesz chłopczyku?- spytał, a ja lekko przechyliłem głowę w lewo udając naiwne dziecko- Twoje oczy są strasznie wyjątkowe- mówiąc zaczął się zbliżać- Kiedy tak na mnie patrzysz mam wrażenie, że zaglądasz do wnętrza mej duszy- zakończył chowając ręce za plecami.

-A skąd wiesz, że tego właśnie nie zrobiłem?- spytałem z chytrym uśmieszkiem, który go zirytował.

-Ponieważ jesteś bachorem!!- krzyknął jak psychopata i chciał przeciąć mnie mieczem, który wyjął za pleców, ale ja złapałem ostrze ręką ochronioną chakrą i je zgniotłem.

-I tyle z twojej wykałaczki- powiedziałem i zacząłem się śmiać jeszcze bardziej go irytując. Ma się ten dar, nie?

-Zniszczyłeś Kurai Hi*! Nie wybaczę!- ryknął i zaczął atakować.

-A kto powiedział, że go potrzebuję- prychnąłem w trakcie walki.

Furia iskrzyła się w jego oczach, a na dodatek była wyczuwalna w powietrzu, ale ja się tym nie przejąłem. Gniew przyćmiewa umysł.

Może i mam drobne ciałko, ale byłem ANBU, więc się nie dam. Ja tylko blokowałem jego ataki i szukałem luki w jego ruchach. Przyłożyłem mu pięścią wzmocnioną chakrą w mostek, przeżył, ale wiem, że już niewiele pożyje. Odchylam się kiedy chce zadać mi cios i wykorzystuje do gruchnięcia mu w szczękę, a następnym uderzeniem łamie mu nos. Upada na kolana, przez uderzenie w mostek nie może już nabrać powietrza. Przyzywam katanę i umniejszam jego cierpienie zastanawiając się, czy aby dobrze zrobiłem je ukrócając. 

Teraz mogę wznowić podróż.

-Ty to masz celność i od czasu do czasu spostrzegawczość- komentuje lis.

Światełko w tunelu | NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz