Rozdział 132

1.6K 141 12
                                    

Budynek miał tylko parter, ale był podłużny, jak jakaś szklarnia.  W środku znajdowały się zdolne do treningu dzieciaki z całej wioski. Oczywiście miały tą niestabilną chakre od gwiazdy, ale u jednego chłopaka była ona szczególnie szkodliwa.

-Byłby pierwszą ofiarą tej "zarazy" z tego pokolenia- szepnąłem i chciałem otworzyć drzwi.

-Czekaj!- ryknął Lisi Demon.

-Coś się stało?- spytałem i przeczesałem teren sensorycznie, ale wszystko było względnie w porządku.

-Naru- westchnął lis.

-Chodzi o to, że jesteś ubrudzony krwią  i przypominam, że te dzieciaki raczej przestraszą się takiego widoku- wyjaśnił najstarszy.

-Są Shinobi, więc muszą się przyzwyczaić do takich widoków- stwierdziłem obojętnie w myślach i otworzyłem drzwi, a oczy wszystkich wewnątrz skierowane zostały na mnie i niektóre otworzyły się szerzej.

Spokojnie wkroczyłem do środka, a ci nie wiedzieli jak na to zareagować... Sumaru chciał sięgnąć po broń.

-Wy chyba nie wiecie co się dzieje na zewnątrz- zgadłem.

-Akahashi-sama nakazał nam tu siedzieć dla naszego bezpieczeństwa- odezwała się jakaś czarnowłosa dziewczyna, której włosy ledwo sięgały barków. Zrobiła to dosyć cicho, ale i tak większość z dzieciaków jej przytaknęła.

-Rozkaz od Akahashiego?- mruknąłem- Jego słowa nie są istotne. Już was nie obowiązują, bo ten człowiek stracił prawa jako przywódca- przemówiłem- Życie też stracił- dodałem wzruszając ramionami.

-I palnął- mruknął Kyuubi przecierając pysk łapą.

-Jest mądry, ale brak mu bliższego obeznania z ludźmi- przytaknął sam sobie Ichibi.

Nie usłyszałem ich słów ani nie ujrzałem gestów.

-Wróg!- zakrzyknął Sumaru i wykonał jakąś pieczęć, a za nim pojawiła się ta niestabilna, delikatnie fioletowa chakra.

-Jacy idioci- westchnąłem patrząc na dzieciaki w pozycjach do walki- Ano*...- zacząłem ciężko- Przecież sam stwierdziłem, że nie wiecie co się dzieje na zewnątrz- dokończyłem starając się powstrzymać irytację.

-I teraz chciałeś wykorzystać naszą niewiedzę!- wykrzyknęła dziewczyna z fioletowymi włosami w kucyku.

-Nic takiego nie planowałem- szepnąłem z grymasem.

Czy oni naprawdę są aż tak zainfekowani słowami tamtego człowieka? Chociaż to dosyć zrozumiałe, w końcu miał u nich autorytet... Ale jak bardzo wpajał im swoje trujące słowa?

Uśmiechnąłem się szaleńczo...

Jestem ciekawy ich min na prawdę... Jak bardzo będą rozpaczać? Pozbierają się z tego szybko? Może zajmie to lata? Czy szybko zaufają kolejnemu przywódcy? A może któreś ucieknie z wioski?

Tyle niewiadomych przed nimi... Życie jest niepewne i zawiłe, ale czy właśnie nie dlatego się nim bawię?

-Kongo Fusa~ -odezwałem się melodyjnie dla zabawy.

Może moja umiejętność klanowa czasem chce być miło powitana? Właściwie to wczoraj tak na wieczór trenowałem jej rozmiary... Jak na razie najmniejsze to takie mające osiem centymetrów.... I jakiś czas temu opanowałem ich pojawianie się na plecach. Ale teraz ważniejsze jest to, że mam kontrolę nad trzynastoma na raz, a czternasty to taki jeszcze niepewny.

Łańcuchy pojawiły się na dole mych pleców i było ich razem osiem, chociaż wystarczyło raczej siedem, bo ten najbardziej zainfekowany chłopak, cóż... Przypuszczam, że nie dałby rady walczyć. Nawet nie wstał z łóżka i dalej siedzi, ale teraz z kunaiem w ręce.

Broń ruszyła i oplotła ciała nastolatków pomimo ich starań obrony. Tego najsłabszego nie ruszyłem, ale łańcuch ustawił się, jakby  chciał patrzeć mu w oczy.

-Mizura!- krzyknęła dziewczyna w kucyku kierując nieznośny odgłos do chorego.

Podszedłem do niego patrząc prosto w oczy, które wyglądały jak połączenie brązu i zieleni... Niczym coś zgniłego.

-Więc nazywasz się Mizura- przemówiłem- Zwą mnie Nazo- przedstawiłem się pseudonimem.

-Cze-czego od nas chcesz?- zapytał swoim dosyć słabym głosem.

-Niczego- odpowiedziałem zgodnie z prawdą- Zostałem wysłany z Konohy, aby pomóc przy ochronie gwiazdy i toteż zrobiłem, ale tak naprawdę to nie gwiazda była zagrożona, a sama wioska i jej mieszkańcy- wyznałem starając się nie przewiercać go wzrokiem.

W pomieszczeniu nastała głucha cisza....

-Co?- wyrwało się tej czarnowłosej.

-Wioska była zagrożona? Co masz przez to na myśli?- spytał słabym, ale przejętym głosem.

-To młodsze pokolenie zastępuje te starsze.... Więc co by było, jakby was  zabrakło? Osada doznałaby poważnych strat, które miałyby możliwość doprowadzenia jej do ruiny. Trening z gwiazdą ma pewne skutki uboczne, które już wcześniej zabrały do grobu wiele osób. Myślicie, że dlaczego Trzeci zakazał jej używać? Bo wiele młodych ludzi umarło, a wioska traciła swoich Shinobi- rozwinąłem- Akahashi wiedział, że pewnie umrzecie, ale i tak zrobił swoje, bo był zbyt chciwy. Nie obchodziło go wasze zdrowie, wasze życie- wzruszyłem ramionami- Gwiazda została zabrana, ale sprowadziłem złodzieja, przed tym robiąc przesłuchanie i okazało się, że jest ninja z tajną misją od poprzedniego Hoshikage- zdradziłem.

-Akahashi-sama wiedział, że możemy umrzeć...- szepnęła dziewczyna w kucyku.

Wszyscy byli zszokowani. Nawet Sumaru to pokazał.




Ano - Zwrot używany do zwrócenia komuś uwagi.


            ^^^

Opóźnienie obiecanego rozdziału niestety się pojawiło, ale przygotowania do podróży zajęły mi czas. Pomimo moich wczorajszych prób nie udało mi się go ukończyć... Albo dzisiejszych? (Do drugiej w nocy pisałam.  Później już nie byłam w stanie)

Ważne, że rozdział jest (oby bez błędów).

Ogólnie to żyje pomimo wczorajszej podróży samolotem, dojazdu autokarem i duchoty wszędzie na zewnątrz! Chociaż w sumie pewnie was dołuje, bo wy w tym momencie możecie sobie przypomnieć o obowiązkach....

Światełko w tunelu | NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz