Ubrałem strój ANBU, aby bez chwili zawahania teleportować się na pole bitwy - Stadion.
-Najpierw znajdę Jiraiye i zażądam, aby zajął się wężami chcącymi przedostać się przez mur Konohy, a następnie zwołam mych "podwładnych"- mruknąłem pod maską i zacząłem sensorycznie przeczesywać teren...
-N-Nazo?!- wykrztusił zdziwiony, młody Uchiha.
-To ja- rzekłem przybierając lekceważącą postawę. Robiłem to, aby zyskać trochę czasu do szukania...
-ANBU powinien iść chronić Hokage- zwrócił mi uwagę były sędzia.
-Mam nieco inne rozkazy- prychnąłem zimno i znalazłem chakre mego chrzestnego- A teraz was żegnam- dodałem zanim młodszy Uchiha zaczął zadawać pytania.
Skoczyłem na dach, gdzie wyczuwałem poruszające się skupisko chakry.
-Panie Sannnin- stanąłem mu na drodze do uwięzionego Sarutobiego.
-ANBU, nie mam teraz czasu- warknął rozeźlony.
-My zajmiemy się ratowaniem Hokage-sama, a ty powstrzymaj węże, które wtargnęły na teren wioski- nakazałem mu lodowato, a ten dopiero teraz się rozejrzał i cicho zaklął pod nosem, by zwrócić się na wschód i ruszyć.
-Jedno z głowy.... Teraz byli członkowie Akatsuki- mruknąłem przeczesując teren sensorycznie. Znalazłem na stadionie chakre starszego Uchihy.
-No tak... Jak złym byłby bratem, jeśli nie pojawiłby się na tak ważnym wydarzeniu w życiu swego braciszka?- prychnąłem lekko rozbawiony.
-Oj, bardzo złym- zaśmiał się lis, ale wyczułem w jego głosie zdenerwowanie.
Czyżby to przez nowego lokatora?
-Czas wracać do pracy- mruknąłem i skoczyłem, by po chwili znaleźć się przy Łasicy- Itachi, mam dla ciebie zadanie- stanąłem mu na drodze.
-Nar... Nazo- poprawił się natychmiastowo- Przecież wiesz dobrze, że muszę dotrzeć do mojego brata i sprawdzić czy nic mu nie jest- dodał opanowanym głosem, lecz ja doskonale wiedziałem, że to tylko maska.
-Chcę, abyś kontrolował sytuacje na stadionie i wyśle tu Kisame, jeśli będzie chciał. Teraz możemy iść do twego brata- rzekłem na jednym wydechu.
-Tak zrobię. Co z Hokage?- dopytywał.
-Ja sam się tym zajmę- odpowiedziałem pewny mych słów.
-Kto jest wrogiem?- pytał dalej.
-Głównie Wioska Dźwięku, ale Piasek też może sprawiać problemy- byłem cierpliwy- Dźwięk możesz nawet zabijać, ale Piasek oszczędzaj- dodałem spokojnie i skoczyliśmy w dół na arenę.
-Sasuke, nic ci nie jest?- spytał długowłosy.
-Onii-san -wyrwało się młodszemu- Nie, nic mi nie jest- odpowiedział starając się ukryć zmęczenie spowodowane intensywnością walki i zużyciem chakry przy Chidori.
-Nie musisz nam nic udowadniać- rzekłem wyłaniając się zza mężczyzny czym zdziwiłem chłopaka.... No tak. Przecież wyciszyłem sobie chakre, aby w razie czego efektowniej się skradać...
Podszedłem do młodszego z braci i stanąłem za nim, a me ręce oplotła zielona poświata. Dotknąłem mymi dłońmi jego pleców i zacząłem regenerować chakre, a nie powiem, że trochę jej nie miał...
-Skończone- rzekłem odsuwając się od niego- Zregenerowałem ci trochę chakry- dodałem.
-Trochę?- wykrztusił zaskoczony- A nie całą?- spytał.
-Prawie całą- przyznałem- Itachi, idę po resztę- orzekłem i skoczyłem wzwyż, by zrobić tak jeszcze raz i przeskoczyć mury stadionu.
-Onii-san, co miał przez to na myśli?- zapytał młodszy, ale starszy tylko wzruszył ramionami, aby po jakimś krótkim czasie być gotowym do walki...
W końcu zadaniem starszego rodzeństwa jest chronić to młodsze... Lecz tak naprawdę Itachi po prostu bardzo kocha swojego braciszka.
W dodatku zostało mu powierzone zadanie....
^^^
Zamykam głosowanie na specjal!
Zdecydowałam co zrobię, więc teraz możecie zadawać pytania postacią oraz mi...
*uśmiecha się tajemniczo* Do napisania! :3
CZYTASZ
Światełko w tunelu | Naruto
Fiksi PenggemarNaruto spędził część dzieciństwa w ciemności, cierpieniu i kiedy już miał dość wyczekiwania światła pojawił się przed nim ogromny rudy płomień... Nie przywłaszczam sobie praw do mangi "Naruto" autorstwa Masashiego Kishimoto. #21 w FANFICTION...