Rozdział 99

2.2K 221 27
                                    

Ubrałem strój ANBU, aby bez chwili zawahania teleportować się na pole bitwy - Stadion.

-Najpierw znajdę Jiraiye i zażądam, aby zajął się wężami chcącymi przedostać się przez mur Konohy, a następnie zwołam mych "podwładnych"- mruknąłem pod maską i zacząłem sensorycznie przeczesywać teren...

-N-Nazo?!- wykrztusił zdziwiony, młody Uchiha.

-To ja- rzekłem przybierając lekceważącą postawę. Robiłem to, aby zyskać trochę czasu do szukania...

-ANBU powinien iść chronić Hokage- zwrócił mi uwagę były sędzia.

-Mam nieco inne rozkazy- prychnąłem zimno i znalazłem chakre mego chrzestnego- A teraz was żegnam- dodałem zanim młodszy Uchiha zaczął zadawać pytania.

Skoczyłem na dach, gdzie wyczuwałem poruszające się skupisko chakry.

-Panie Sannnin- stanąłem mu na drodze do uwięzionego Sarutobiego.

-ANBU, nie mam teraz czasu- warknął rozeźlony.

-My zajmiemy się ratowaniem Hokage-sama, a  ty powstrzymaj węże, które wtargnęły na teren wioski- nakazałem mu lodowato, a ten dopiero teraz się rozejrzał i cicho zaklął pod nosem, by zwrócić się na wschód  i ruszyć.

-Jedno z głowy.... Teraz byli członkowie Akatsuki- mruknąłem przeczesując teren sensorycznie. Znalazłem na stadionie chakre starszego Uchihy.

-No tak... Jak złym byłby bratem, jeśli nie pojawiłby się na tak ważnym wydarzeniu w życiu swego braciszka?- prychnąłem lekko rozbawiony.

-Oj, bardzo złym- zaśmiał się lis, ale wyczułem w jego głosie zdenerwowanie.

Czyżby to przez nowego lokatora?

-Czas wracać do pracy- mruknąłem i skoczyłem, by po chwili znaleźć się przy Łasicy- Itachi, mam dla ciebie zadanie- stanąłem mu na  drodze.

-Nar... Nazo- poprawił się natychmiastowo- Przecież wiesz dobrze, że muszę dotrzeć do mojego brata  i sprawdzić czy nic mu nie jest- dodał opanowanym głosem, lecz ja doskonale wiedziałem, że to tylko maska.

-Chcę, abyś kontrolował sytuacje na stadionie i wyśle tu Kisame, jeśli będzie chciał. Teraz możemy iść do twego brata- rzekłem na jednym wydechu.

-Tak  zrobię. Co z Hokage?- dopytywał.

-Ja sam się tym zajmę- odpowiedziałem pewny mych słów.

-Kto jest wrogiem?- pytał dalej.

-Głównie Wioska Dźwięku, ale Piasek też może sprawiać problemy- byłem cierpliwy- Dźwięk możesz nawet zabijać, ale Piasek oszczędzaj- dodałem spokojnie i skoczyliśmy  w dół na arenę.

-Sasuke, nic ci nie jest?- spytał długowłosy.

-Onii-san -wyrwało się młodszemu- Nie, nic mi nie jest- odpowiedział starając się ukryć zmęczenie spowodowane intensywnością walki i zużyciem chakry przy Chidori.

-Nie musisz nam nic udowadniać- rzekłem wyłaniając się  zza mężczyzny czym zdziwiłem chłopaka.... No tak. Przecież wyciszyłem sobie chakre, aby w razie czego efektowniej się skradać...

Podszedłem do   młodszego z braci i stanąłem za  nim, a me ręce oplotła zielona poświata. Dotknąłem mymi dłońmi jego pleców i zacząłem regenerować chakre, a  nie powiem, że trochę jej nie miał...

-Skończone- rzekłem odsuwając się od niego- Zregenerowałem ci trochę chakry- dodałem.

-Trochę?- wykrztusił zaskoczony- A nie całą?- spytał.

-Prawie całą- przyznałem- Itachi, idę po resztę- orzekłem i skoczyłem wzwyż, by zrobić tak jeszcze raz i przeskoczyć mury stadionu.

-Onii-san, co miał przez to na myśli?- zapytał młodszy, ale starszy tylko wzruszył ramionami, aby po jakimś krótkim czasie być gotowym do walki...

W końcu zadaniem starszego rodzeństwa jest chronić to młodsze... Lecz tak naprawdę Itachi po prostu bardzo kocha swojego braciszka.

W dodatku zostało mu powierzone zadanie....



     ^^^

Zamykam głosowanie na specjal!

Zdecydowałam co zrobię, więc teraz możecie zadawać pytania postacią oraz mi...

*uśmiecha się tajemniczo*   Do napisania!  :3

Światełko w tunelu | NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz