Naruto spędził część dzieciństwa w ciemności, cierpieniu i kiedy już miał dość wyczekiwania światła pojawił się przed nim ogromny rudy płomień...
Nie przywłaszczam sobie praw do mangi "Naruto" autorstwa Masashiego Kishimoto.
#21 w FANFICTION...
Kilkanaście miesięcy po spotkaniu Gaary na nowo zawitam do Suny, ale tym razem na miesiąc. Trochę musiałem podroczyć się z Hokage, ale w końcu wysłał mnie na miesięczny trening marionetkarza do pani Chiyo. Z tego co mówił wywnioskowałem, że staruszka była strasznie uparta i na początku nie chciała mnie przyjąć, ale stał się cud i się zgodziła. Coś dużo tych cudów wokół mnie, ale nie będę się czepiać, bo po co? Moim celem jest technika Soen: Hitomi Goku. Dzięki niej mogę zrobić z ludzi marionetki, czyli będę kierował ich ciałami. Kiedy wyobrażam sobie, że walczę z pewnym wrogiem, a potem on jest pod moją kontrolą i tańczy tak jak mu zagram, to chce mi się śmiać do łez. Z takimi myślami wyruszyłem oczywiście uprzednio zakładając silne genjutsu na mą osobę. Pierwszej nocy było spokojnie, ale ja swoje wiedziałem. Wystarczyło być cierpliwym. Drugiej nocy zostałem zaatakowany byli to tylko bandyci.
-Czego chcecie?- spytałem uprzejmie.
-Po pierwsze twojej głowy, po drugie forsy i po trzecie forsy- odpowiedział chyba przywódca, a ja przybiłem sobie face palma.
W mgnieniu oka złożyłem pieczęcie do powietrznego smoka, a potem już tylko leżałem...i się śmiałem. Ten widok był komiczny takiej w sumie średniej wielkości smoczek z powietrza ganiał trzynastu facetów. Gdy usłyszeli mój śmiech chcieli mnie zabić, ale byłem szybszy i zrobiłem smoka z ziemi. Po kilku krótkich minutach było po wszystkim. Stwierdziłem, że więcej nie pośpię, więc ruszyłem w dalszą drogę. Niestety nie było więcej takich śmiesznych akcji, cóż trochę szkoda. Mimo wszystko wciąż jestem ANBU, więc powinienem przestać tak się bawić, ale nie chce nudy w swoim życiu. Właśnie wkraczałem do Suny, ale coś przykuło moją uwagę, nie było strażników. Szybko przyzwałem zwój z mymi mieczami i wyjąłem z niego klingę, której używam na co dzień.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Chakre wyciszyłem pod koniec podróży, więc nie mogła zostać wykryta. Skradałem się do wejścia, do wioski. Wskoczyłem na ścianę bramy i rozejrzałem się, jak na razie żadnego wroga. Szedłem dalej po ścianie nadal się rozglądając. I wtedy sobie przypomniałem, że mam bardzo dobre umiejętności sensoryczne. Chciałem sobie strzelić w twarz, ale nie mogłem, bo bym został wykryty. Wyczułem chakre Gaary i jakiś dwóch innych osób. Czyli chciał zrobić dla mnie niespodziankę. Skoro tak to ja go uprzedzę. Pewną techniką ziemi schowałem się pod podłożem, tam zapieczętowałem miecz do zwoju i pokierowałem się w stronę Gaary.
-Ane*, Aniki** mówię wam Nazo jest taki fajny i umie taką fajną technikę, która kontroluje roślinki- mówił zachwycony Gaara do swojego starszego rodzeństwa.
-Aha, poczekaj, bo uwierzę- powiedział olewający czyjś chłopięcy głos. Pewnie to jego brat.
-Gaara nie zmyślaj- skarcił chłopca dziewczęcy głos, a więc to siostra.
Ja wam dam, aby we mnie nie wierzyć! Szybko złożyłem pieczęcie i wokół chakry Gaary urosły szkarłatne Amarylisy, a wokoło nich czarne Hiacynty. Słyszałem jak dwie osoby odskakują z zaskoczenia. A ja wykorzystałem ten moment i dosłownie wyrosłem przed Gaarą, aby go przytulić. Kiedy go puściłem odezwałem się do jego rodzeństwa.
-Trzeba wierzyć bratu, kiedy opowiada o kimś z zachwytem- powiedziałem im- Gaara przedstawisz mnie? Możesz użyć obu imion- pozwoliłem na coś, co zwykle jest zakazane.
-Temari- tu wskazał na blondynkę- Kankuro- tym razem wskazał chłopaka z pomalowaną twarzą- To Naruto znany wam jako Nazo- powiedział z uśmiechem
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
-Cześć- powiedziałem z podniesioną ręką- Gaara, zaprowadzisz mnie do staruszki Chiyo?- zapytałem.
-Tak! Siostrzyczka i braciszek też muszą iść- powiedział z uśmiechem.
I całą czwórką udaliśmy się do mojej tymczasowej Sensei. Pierwsze dwa dni treningu były najgorsze. Po pierwsze nie znaliśmy się, po drugie była duża różnica wieku i po trzecie pochodziliśmy z różnych wiosek, ale po pewnym czasie wszystko się ułożyło. Poprzez mój trening Kankuro zaraził się pasją do marionetek i uznał, że to on przetrzyma tradycję lalkarzy w Sunie. Ogółem było zabawnie osiągnąłem swój cel, a dodatkowo opanowałem kontrolę nad trzema marionetkami jednocześnie oraz dałem znacznik do techniki mego taty w pracowni marionetek. Kiedyś zamierzam stworzyć lalkę swego projektu, a do tego czasu będę walczył tylko jedną marionetką, Krukiem.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Aktualnie żegnam się ze wszystkimi i żeby nie tracić zbędnie czasu przenoszę się do mieszkania Techniką Latającego Boga Piorunów. Pominę informację, że prawie straciłem przez to przytomność...