Rozdział 30

4.3K 344 20
                                    

Zapadł już zmrok, ale nie ufałem strażnikowi, więc zamierzałem, jakby nie spać.

-Yhm.... na pewno się wyśpisz zamykając tylko oczy- skomentował z zgryźliwie lis me postępowanie.

-Jakbyś nie wiedział to nawet jak opuszcza się powieki i tak odpoczywamy przez dłuższy czas to nabieramy energii- odparłem naukowym głosem, a on prychnął rozdrażniony.

Aktualnie znajdowałem się na gałęzi jednego z drzew przy drodze.

-To nieodpowiednie rozstawiać obóz centralnie przy szlaku- mruknąłem kwestionując czyjąś decyzje. Wsłuchałem się w szepty drzew, a sensoryczną umiejętnością Uzumakich przeczesywałem teren. Poczułem, że coś skoczyło mi na głowę, ale zachowałem spokój, by go nie spłoszyć.

-Dajesz się deptać świerszczowi- prychnął lis.

-A ja ciebie- odparowałem w myślach. Już nic nie odpowiedział. W pewnym momencie coś usłyszałem, a mianowicie kolejne chrapanie, co mi się nie spodobało. Otworzyłem swe lazurowe oczy i spojrzałem w dół ku płomieniom. Strażnik, który zaoferował się na pierwszą wartę teraz chrapał przez sen.

-I gdzie tu dyscyplina?- bąknąłem wiedząc, że teraz wszystko spłynęło na mą osobę, a futrzak zaczął rechotać rozbawiony- Ha ha-powiedziałem z ironią i na nowo zamknąłem oczy. Chciałem mieć pewność, ze Tsukiko będzie bezpieczna, ale nie prosiłem o warte.

-Wytrwasz to, jak na Namikaze przystało- zakomunikował Kyuu.

-Zdaje sobie z tego sprawę- mruknąłem lekko ospale.

-Dzieciaku!- ryknął, a ja natychmiast otworzyłem oczy i się zachwiałem.

-Dobra, już dobra- fuknąłem rozbudzony. Niestety świerszczyk spłoszył się mym nagłym ruchem i uciekł.

-Konik polny mnie opuścił- jęknąłem niczym dziecko, któremu zabrano zabawkę.

-To dowodzi, że jestem najlepszym kompanem- wypowiedział się lis.

-Tak, tak futrzaku- mruknąłem.

-Te, te! Tylko nie futrzaku!- oburzył się, ale nie obraził.

-Już cisza i przepraszam!-  zagłuszyłem jego słowa chcąc mieć spokój.

Świerszcze grały, księżyc świecił, a wokoło niego tańczyły gwiazdy, lecz ja musiałem przejąć wartę i to z przymusu. Skandal!

-Ucisz się- mruknął Kurama- Daj mi spać- dodał ziewając przeciągle.

-No chyba nie!- obruszyłem się- Brakuje jeszcze twego pochrapywania!- krzyczałem w myślach.

-Wiesz, co?- zapytał retorycznie- Zdrzemnij się choć na chwilkę, aby ten wewnętrzny Uzumaki usnął!- ryknął rozjuszony.

-Na to mogę przystać- odrzekłem z ulgą. Uczepiłem się gałęzi, jak jakiś leniwiec i słuchałem kołysanki, którą śpiewała mi natura. Ległem w błogą ciszę i ciemność....

Time Skip

-Rusz tyłek- rozkazał basowy głos. Otworzyłem swe błękitne oczy i przekręciłem głowę w stronę ogniska. Już gasło.

-Ile spałem?- zapytałem zaspany i zmieniłem pozycję na siedzącą.

-Jakieś cztery godziny- mruknął ospale i ziewnął.

-Czemu nikt nie wyszedł na wartę?- rzuciłem pytaniem zauważając tego samego śpiącego mężczyznę przy gasnącym palenisku.

-Gdyż nikt się nie kapnął- odpowiedział jakoś dziwnie potulnie- Chakra...- mruknął i usnął. Skoncentrowałem się przeszukując teren w poszukiwaniu chakry, której nie kojarzę.

-Na zachodzie całkiem niedaleko... zbliża się ku nam grupka złożona z.... ośmiu średnich chakr- szeptałem pod nosem kalkulując- Kupcy? Możliwe... ale równie dobrze mogą to być rabusie lub przejezdni- zakończyłem mając się na baczności.

Powoli nie wydając niepotrzebnych szmerów zszedłem z drzewa i zakamuflowałem się pod ziemią, aby następnie ruszyć ku grupce ludzi. Wytężyłem słuch oraz "węch" chakry, ale nigdy nie spodziewałem się, że spotka mnie coś takiego...

Światełko w tunelu | NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz