Zostałam jednym z patronów konkursu literackiego "Splątane Święta", który organizuje grupa GLNozyce
Hasłem przewodnim są "Święta z Idolem", a zgłoszenia do konkursu wystartowały 29 października.
Jeśli ktoś jest zainteresowany to link do konkursu znajdzie w komentarzach albo na moim profilu. Może też przejść od razu na profil organizatorów klikając nazwę powyżej.
Nie przedłużając.... Zapraszam do rozdziału!
^^^
Odczekałem chwilę, aby przyswoili nowe fakty...
-Akahashi nie żyje, bo wszczepił sobie gwiazdę, a ta zaczęła go zabijać. Chciałem uratować mu życie przez wyrwanie jej, ale to nie pomogło i umarł- podkoloryzowałem trochę tą historię i złożyłem kilka pieczęci, a woda z mojej chakry zmyła krew z ubrań.
I znów jestem czysty! Nie mówię, że ubrudzenie się krwią jest jakieś złe, ale przez reakcje tych dzieciaków na widok krwi chciało mi się śmiać.
Usiadłem na łóżku tego słabego chłopaka, a łańcuch, który miał go na muszce teraz ułożył się na mych włosach, jak do snu.
-Przyszedłem tutaj, bo jestem sensorem i już wcześniej zauważyłem, że macie zainfekowane chakry- wyznałem- A w szczególności ty- wskazałem palcem w stronę właściciela łóżka- Nawet widzę rany na twoim ciele zadane przez gwiazdę- oznajmiłem, a ten stał się bledszy.
-Jak to... Jak możesz je zobaczyć?- spytał zaniepokojony.
-Jestem ANBU, więc samo to mówi o moich umiejętnościach, ale mam jeszcze potężne doujutsu i wcale nie jest to Byakugan- odpowiedziałem spokojnie i dosyć miłym głosem, aby się do mnie bardziej przekonał.
Osoby szukające pomocy zazwyczaj są łatwym celem...
-Jestem w stanie wam pomóc... A raczej jesteśmy- oznajmiłem głośno i wstałem z posłania- Pytanie, czy chcecie pomocy, aby żyć?- zapytałem.
Praktycznie każdy patrzył na Sumaru natomiast on patrzył na mnie w zamyśleniu...
-Ja się zgadzam- usłyszałem po mojej prawej.
-Mizura- łańcuch zsunął się z mojej głowy i znikł, a ja podszedłem do chłopaka i zlustrowałem go spojrzeniem. Patrzyłem na rany i analizowałem.
-Żebyś nie cierpiał wezwę wsparcie- powiedziałem tajemniczo.
-My.... My też się zgadzamy- odezwał się Sumaru, a ja tylko kiwnąłem głową i delikatnie wypuściłem ich z moich uwięzi.
-Shukaku, Kuramo!- zawołałem w przestrzeń.
Zaczęły wypływać ze mnie dwie odmienne od siebie chakry. Jedna należała do tanukiego i uformowała się w jego pysk, a druga zrobiła to samo, ale ukazała pysk lisa.
-Ten jasny zajmie się zainfekowaną chakrą, a ciemniejszy pozbędzie się ewentualnych komplikacji- wyjaśniłem wskazując to na jednego, to na drugiego.
-Nazo, czemu wzywasz nas do tak nudnej sprawy?- zapytał Kyuu.
-I dlaczego mamy im pomagać?- dołączył się do pytania Ichi.
-Stwierdziłem, że skoro nie ćwiczycie to przynajmniej coś zrobicie- wzruszyłem ramionami- W dodatku tak będzie szybciej, a ty się na coś przydacie- odpowiedziałem spokojnie, ale pod maską miałem lisi uśmieszek.
Teraz ja się z wami poprzekomarzam...
-Twierdzisz, że jesteśmy bezużyteczni?- warknął ostrzegawczo lis.
Nie wierze... Kiedy oni się przekomarzają to wszystko jest dobrze, a czasem nawet nie zwracają uwagi na mój zbliżający się ból głowy, ALE kiedy ja chcę spróbować się podroczyć to po prostu musieli wziąć to zbyt poważnie. Musieli, prawda?
Ciekawe, czy w ogóle zwrócili uwagę na moje pretensjonalne myśli...
-Nigdy tak nie pomyślałem- westchnąłem mając ochotę pokręcić głową, ale się powstrzymałem- Nawet tak nie powiedziałem- stwierdziłem- Chciałem tylko się z wami podroczyć, ale ty wziąłeś to na poważnie, a Ichi przyjął twoją postawę- teraz pokręciłem głową ze zrezygnowaniem.
Tanuki może nic nie zdołał powiedzieć, ale widać było, że przyjął postawę Kyuubi'ego.
-Ou...- mruknął Kurama.
-Cios poniżej pasa!- zarechotał Shukaku.
-Zamknij się!- warknął na niego Lisi Demon- Z resztą... Ty też nie lepszy- uśmiechnął się wrednie- Żeby coś małpować... Rozumu nie masz?- wyśmiał go.
Aż chakra starszego za-buzowała pod wpływem zbierających się w nim negatywnych emocji.
Lepiej tą kłótnie przerwać teraz, bo jakoś nie mam ochoty później sprzątać ciał dzieciaków przestraszonych na śmierć, a jestem pewien, że ci dwaj nawet nie kiwnęliby palcem, twierdząc, że ludzka śmierć jest konieczna, ale truchła ich nie obchodzą, a przynajmniej nie sprzątanie ich, bo lepiej pozostawić po sobie ślad... Właściwie widok budzący grozę.
-Uspokójcie się- zażądałem nim Shukaku zdążył otworzyć paszczę.
-Ponawiam pytanie!- warknął Ichibi tłumiąc w sobie złość- Czemu mamy im pomagać?- zapytał już spokojniej.
-A czemu nie?- odparowałem- Raczej bardzo nie ucierpisz uleczając ich, a chakry ci starczy- westchnąłem i podszedłem do fioletowowłosego, który najbardziej ucierpiał na tym treningu z meteorytem.
Spojrzałem na niego krytycznie. Zająć się nim teraz, czy uzdrowić jako ostatniego?
-Czyli to jest nasz pierwszy pacjent- stwierdził Kurama i obaj bracia podlecieli do posłania chłopaka.
-Kuramo, ty zajmiesz się kontrolą i przepływem chakr w układzie chakry. Nie chcę, aby wyciekały z ciała tego bachora, bo to mogłoby przeszkodzić w zabiegu. Nazo, będziesz naszymi oczami... W dodatku będziesz musiał uważać na nasze chakry, a raczej na reakcję organizmu tego chłopaka, bo nie jest on Jinchuurikim- poinstruował najstarszy- A ty ciesz się, że w ogóle mamy ochotę wam pomóc- prychnął w stronę chłopaka będącego na łóżku.
-Mizura, połóż się i po postu staraj się nie ruszać, jeżeli zaboli, to powiedz, ale nie wyrywaj się- powiedziałem do naszego pacjenta.
Zrobiłem to dosyć delikatnie, by mógł się uspokoić po ostrej wypowiedzi Shukaku.
Niby tacy spece od zachowań ludzkich, ale sami też straszą swoimi wypowiedziami... Nawet własnych pacjentów!
^^^
Jest rozdział idealnie przed Halloween... Mam nadzieję, że osoby lubiące to święto będą świetnie się bawić, a inni nieobchodzący lub nie lubiący tego dnia jakoś go przetrwają!
Czy były rażące błędy w rozdziale?

CZYTASZ
Światełko w tunelu | Naruto
FanfictionNaruto spędził część dzieciństwa w ciemności, cierpieniu i kiedy już miał dość wyczekiwania światła pojawił się przed nim ogromny rudy płomień... Nie przywłaszczam sobie praw do mangi "Naruto" autorstwa Masashiego Kishimoto. #21 w FANFICTION...