Rozdział 151

2.4K 129 82
                                    

Nie spodziewałem się, że któreś z Bijuu wyjdzie w swojej ludzkiej formie, aby mnie uspokoić, kiedy jeszcze nie czują się pewnie w  tej wersji.

-Nie musiałaś wychodzić- stwierdziłem odwracając się do niej.

Nanabi jako człowiek ma oliwkową lekko opaloną skórę, oczy w kolorze ciemnym pomarańczowym z żółtymi przebłyskami przy źrenicy, która jest kształtu ośmiokąta z ledwo widocznymi wygięciami, co do złudzenia przypominałoby normalną źrenice, gdyby nie jej kolor, który jest ciemnym granatem. Włosy ma granatowe, ale przy końcówkach jaśnieją w pomarańcz z gdzieniegdzie  widoczną lekką zielenią, normalnie sięgają do ramion, ale Chomei woli je spinać w dwa mocno zapięte koki po obu stronach głowy i ucieka z nich kilka kosmyków... Efekt jest kolorowy, a włosy poza kokami pokazują ich ogólną długość przy okazji nie przeszkadzając w walce.

Nana ma bodajże 171 centymetrów wzrostu i niezwykłą kontrolę chakry żywiołu wiatru, co zapewne jest spowodowane jej formą bestii. 

Nosi luźną, turkusową bluzkę włożoną w długie, luźne granatowe spodnie i czarne, skórzane buty na płaskiej podeszwie sięgające do połowy łydek, trzeba wspomnieć, że są sznurowane na bokach, nie wewnątrz.

-Może nie musiałam, ale chciałam ci tak pomóc- uśmiechnęła się szczęśliwie- W końcu cieszę się, że moje istnienie nie jest...- przerwałem jej.

-Chomei, nie mów tego- ostrzegłem- Fu może nie miała do ciebie nienawiści i czasem coś powiedziała, ale obwiniała cię za to, że ludzie nie chcą jej znać. Rozwiązałem ten problem i ty przestałaś jej "przeszkadzać",  a ja wręcz cieszę się  z twojego istnienia- lekko się uśmiechnąłem i tym razem przyroda nie  ucichła.

-Nie chciałam dalej "zatruwać" jej życia- i zaśmiała się najwyraźniej czując się lepiej- Naprawdę cieszysz się, że jestem?- nagle zapytała.

-Tak, przecież jesteś moją siostrą- przyznałem.

-Jesteś takim słodziutkim braciszkiem!- krzyknęła entuzjastycznie i zaczęła  czochrać mi czuprynę.

-Eh, przestań!- szybko ją powstrzymałem- Chomei, zrobiłaś mi gniazdo na głowie- stwierdziłem z grymasem, a ona po prostu znów  zaczęła się śmiać.

Doprawdy... Czasem ma zbyt duże pokłady entuzjazmu i ekscytacji.

-Ja lepiej zniknę nim przyjdzie twój przyjaciel- chichotała i wróciła do pieczęci.

Może wyszła w ludzkiej formie, co jest dość znaczące, ale nie musiała bardziej rozwalać mi włosów, wystarczy, że na co dzień robią, co chcą.

Wzdychając bezsilnie, doprowadziłem czuprynę do względnej normy... Jednak Nana odwróciła moją uwagę od przygnębiających myśli i za to jestem jej wdzięczny.

Uśmiechnąłem się nikle, by spojrzeć w korony drzew i sensorycznie namierzyć Uchihe. Mój klon za chwilę powinien się wycofać...

Pomyślawszy o tym dostałem wspomnienia mojej kopii.

-Sasuke stał się jeszcze bardziej zawzięty- westchnąłem rozbawiony.

Po chwili usłyszałem czyjś bieg. Naprawdę uparty...

-Naruto, mógłbyś przestać bawić się w kotka i myszkę?- zapytał opanowany. Kiedyś na pewno pokazałby irytację.

-Przecież przestałem- odpowiedziałem, kiedy wyłonił się z pomiędzy drzew.

W zaskoczeniu szerzej otworzył oczy, ale szybko to naprawił uruchamiając Sharingana, aby sprawdzić, czy jestem oryginałem... Nie wiem, czy ta metoda coś zdziała...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 26, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Światełko w tunelu | NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz