Godzina - tylko tyle mam czasu na pożegnanie się z Gaarą, a aktualnie kończę medytacje.
-Pośpiesz się, pośpiesz!- tanuki wskoczył mi na głowę i zaczął okładać moje czoło swoim łuskowatym ogonem.
-Szopie, przestać go molestować- zaśmiał się lis, który wylegiwał się na mojej poduszce.
-Nic takiego nie robię!- krzyknął skrzekliwie- W dodatku nigdy bym nie zrobił czegoś takiego mojemu rodzeństwu- prychnął tanuki.
-Czyli przyznajesz, że innemu dziecku byś zrobił?- zarechotał Lisi Demon.
-Nigdy! Rudy futrzaku nie łap mnie za słówka!- wykrzyczał Ichibi.
-Jak mnie nazwałeś?!- warknął Kyuubi.
-Ogłuchłeś, czy co?- prychnął Potworny Tanuki
Kiedy Kyuu zamierzał się odgryźć ja otworzyłem oczy z aktywowanym Akuma no Yona me. W jeszcze mojej sypialni powiało chłodem, a Bijuu się spięły.
-Uspokójcie się- poprosiłem wręcz nakazując.
Byłem gotowy.
^Sasuke Pov^
Zerwałem się z łóżka w głowie wciąż mając Naruto bez jakichkolwiek emocji i słysząc jego lodowaty głos.
Aż przeszły mnie nieprzyjemne ciarki...
-Co to było? Koszmar?- mruknąłem przesuwając ręką po twarzy.
Nie dość, że się obudziłem to mam jeszcze jakieś złe przeczucie... Jakby coś dla mnie cennego miało być mi odebrane...
-Tylko, że ja nie mam nic dla mnie cennego oprócz...- zamarłem otwierając szeroko oczy i na chwilę zapomniałem, jak się oddycha.
Nie, nie, nie, nie, nie.... To nie może się stać.
Odkryłem kołdrę i błyskawicznie wybiegłem z pokoju, by po chwili być w sypialni aktualnej głowy klanu. Itachi spokojnie spał i nikogo oprócz mnie i jego tutaj nie było.
Jest bezpieczny.
Odetchnąłem z wyczuwalną ulgą, odwróciłem się chcąc wyjść, ale nie zdążyłem, bo znów musiałem się odwrócić.
-Sasukee..?- ziewnął długowłosy, kiedy mnie zauważył w pół mroku- Coś się stało?- spytał wstając i podchodząc do mnie.
Zaprzeczyłem pokręceniem głowy.
-Więc czemu nie odpowiedziałeś na głos? Boli cię gardło?- zaczął pytać patrząc na mnie z troską.
-To... Nic takiego- starałem się brzmieć spokojnie, ale przeczucie się nasiliło- Nii- san... Wyczuwasz gdzieś tu jakieś zagrożenie?- zapytałem w zaniepokojeniu rozglądając się na boki.
-Nie- odpowiedział zaskoczony- Miałeś koszmar?- spytał trafiając w dziesiątkę.
-To chyba nie był koszmar- westchnąłem znudzony, by go zbyć, ale ten się nie dał.
-Opowiedz mi- poprosił patrząc na mnie natarczywie.
Tak po prostu powiedziałem mu o moim złym przeczuciu oraz koszmarze i przypuszczeniach jakie mi się nasunęły po obudzeniu się.
-A nie pomyślałeś, że to dotyczy Naruto?- spytał, a ja szybko pokręciłem głową na "nie".
Niby czemu miałbym o nim myśleć? Przecież nie jest ważną dla mnie sobą, to tylko chodząca zagadka.
-To dziwne- mruknął mój brat- Jesteście przyjaciółmi, prawda?- zapytał, ale ja tylko prychnąłem pogardliwie.
Ja i Uzumaki przyjaciółmi? To niedorzeczne! Przecież Naruto jest tylko chodzącą zagadką, która... Właśnie.... Uzumaki mnie intryguje. Pomógł mi, trenował, denerwował, irytował, a nawet ratował... W dodatku obiecał zdradzić mi jego tajemnice! Chyba tak robią przyjaciele, prawda? Może on robił to jakoś nieświadomie? Albo po prostu uznał mnie za przyjaciela nic mi nie mówiąc? W końcu są osoby, które pokazuj swą troskę o kogoś czynami, a Naruto... On tak robił.
Pamiętam, jak czerwonowłosy chłopak z którym walczyłem był traktowany przez blondyna... Z zachowania przypominali braci... I w sumie to nawet im tego zazdrościłem.
-Byłem ślepy- szepnąłem z konsternacją.
Jak można być ślepym na własne uczucia? Przecież ja już dawno uznałem go za przyjaciela, ale nigdy to do mnie nie docierało, bo myślałem o Naruto, jak o zagadce, która chce rozwiązać.... I on nadal nią jest.
-Na swoje uczucia?- spytał Itachi znów trafiając w sedno... Tyko kiwnąłem głową, bo to nie czas na zastanawianie się, jak Itachi to robi, iż zazwyczaj trafia w sedno sprawy.
-My już tak mamy- i zmierzwił mi włosy- A teraz idź i go znajdź... Nasze przeczucia rzadko kiedy są bezpodstawne, bo jesteśmy Shinobi- dodał, a ja zerwałem się w bieg do mojego pokoju, aby będąc na miejscu szybko się ubrać w jakieś ciemne ciuchy i bez bandaży, czy ochraniaczy wybiec z domu w środku nocy. Przynajmniej mam kabure z bronią!
Wybiegłem z dzielnic klanu Uchiha i zacząłem biec przed siebie, aż w pewnym momencie zatrzymałem się gwałtownie.
-Przecież ja nawet nie wiem gdzie on mieszka- mruknąłem spokojnie choć w środku byłem na siebie samego zły. Ciekawiła mnie jego osoba, a nawet nie dowiedziałem się gdzie mieszka!
^Itachi Pov^
Patrzyłem, jak mój braciszek wybiega z rezydencji. Czułem w sobie obawy... Wiem, że Naruto potrafi być nieobliczalny... Trochę przypomina mi Kisame, ale jednak to dwie odmienne osoby...
-Sasuke.... Obyś go nie znalazł... Pozwól mu odejść- szepnąłem widząc oddalającą się sylwetkę mego braciszka.
^^^
I oto jest rozdzialik 120! Mimo tylu przeskoków do czyichś głów i tak pisało się przyjemnie! :3
Posiedzę jeszcze z jakieś dwie godzinki tutaj i może jeszcze coś wstawię po 15 lub 16... Niestety nie obiecuję, że jednak coś będzie :[
CZYTASZ
Światełko w tunelu | Naruto
FanfictionNaruto spędził część dzieciństwa w ciemności, cierpieniu i kiedy już miał dość wyczekiwania światła pojawił się przed nim ogromny rudy płomień... Nie przywłaszczam sobie praw do mangi "Naruto" autorstwa Masashiego Kishimoto. #21 w FANFICTION...