|3 - Tym razem to już na pewno ostatni. / Zegar się zepsuł. Musiał.|

731 73 35
                                    

Edit: 27.05.18

- ♦S; 1997/04/05 -

Ten cholerny GNIOT...
...jeszcze tylko ten jeden rok, i to wszystko się skończy, jeszcze tylko jeden rok... te kilka miesięcy... no i będą wakacje, i ferie, więc z (pełną nadziei) pewnością nie zobaczę go wtedy... chyba, że będzie tak jak rok temu, i jakimś cudem uda mu się perfidnie wykraść plany naszej paczki na wspólne wakacje, i znowu... chociaż w sumie to po prostu się zapytał Eriki, ale wciąż...
...tsk, nie myśl o tym, nie myśl, najlepiej w ogóle o nim nie myśl...

Wielki ,,Izaya Orihara''; już dziś jakże pełen energii, jakże irytujący... a jeszcze wczoraj niemalże nie stracił przytomności z bólu. Z bólu, który nie ja mu zadałem.
I nie wiem dlaczego, ale wkurza mnie to jeszcze bardziej.
Nie zdążyłem nawet przyjrzeć się tej jego ranie, albo może i ranom, bo ten pchełczyk zaczął...
...właśnie, co to do cholery miało być?

- NIi-san, masz gorączkę?

♦- ...nie, nie przejmuj się tym. To od tego gorąca.

...po prostu o tym zapomnę.

To, jak zareagowałem na jego rany mimo tego, jaki jest; to wszystko jest tylko i wyłącznie kwestia mojego sumienia. Jestem w końcu człowiekiem, niezależnie jak bardzo by ta upierdliwa mucha się nie upierała. Może i różnię się nieco swoją siłą, a jednak z pewnością, wciąż... wciąż jestem człowiekiem. Momentami mam wrażenie, że jestem wręcz bardziej ludzki od niego; zwłaszcza z tym jak wciąż utrzymuję kontakt z innymi, nie musząc jednocześnie nimi manipulować, nie raniąc ich; przynajmniej... niespecjalnie.

Nie było innej przyczyny dla której mu pomogłem; oczywiście, że nie. Nawet te słowa ,,nienawidzę go'' nie są wystarczającą wymówką... albo raczej uzasadnieniem, dlaczego tak bardzo chcę go... zabić.

On chce po prostu zniszczyć moje człowieczeństwo. Zamienić mnie w potwora, którego we mnie widzi, bo mu by to odpowiadało; mieć na kogo zwalić... to wszystko, co się dzieje.

...nie, żebym wiedział cokolwiek na temat jego sytuacji w domu... a może dorwał go ktoś na ulicy? Zalazł za skórę komuś innemu, niż mi? Trochę irytuje mnie myśl, że w tym mieście mógłby być ktoś, albo ktosie, którzy są w stanie go tak mocno poharatać, a ja stosunkowo rzadko dam radę w niego porządnie trafić... Wyjątkowo irytujące...

- Nii-san. Będę wdzięczny, jeżeli przestaniesz niszczyć widelce. To już trzeci w tym tygodniu; dobrze, że przynajmniej ten nie jest z drewna, bo wyciąganie ci drzazg z palców nie należy do największych przyjemności.

- Shiet. Sorry, Kasuka!

Odkładam już prawidłowo odgięty widelec na stół, decydując się zjeść naleśniki rękoma... tak na wszelki wypadek. 

Nawet z upomnieniem brata wciąż nie mogę przestać powracać myślami do tej obecnej sytuacji... a najgorsze w tym wszystkim jest to, że on to wszystko najprawdopodobniej przewidział.
Jestem człowiekiem - może niekoniecznie przeciętnym, ale zdecydowanie człowiekiem. Człowiekiem, który ma wyrzuty sumienia, i któremu czasem szkoda nawet najbardziej parszywej pchły; człowiekiem, który lubi jeść naleśniki na śniadanie, i który nienawidzi taniego piwa i wszystkiego, co gorzkie; człowiekiem, który ma swoje upodobania, lubi ładne, cycate dziewczyny, nienawidzi karaluchów; człowiek ze swoimi preferencjami, człowiek jak każdy inny. Udowodnię mu to; temu cholernemu, pieprzonemu, pierniczonemu, irytującemu...

- Nii-san. Dżem skapuje z naleśnika, chyba za mocno go trzymasz. Wiesz, że ciężko sprać czerwony z białych tkanin.

,,Balladyna z jej koszem pełnym malin." Heh.

♠ My Monster / My Exception | Shizuo x Izaya | (Durarara!!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz