|special - urodziny potwora|

84 16 15
                                    

- ♣N; 28 stycznia, 2003 -

Obudził się z lekkim uśmiechem na zapach naleśników, który go przywitał w dniu jego urodzin. Tak, jak przewidział - Kasuka użył zapasowego klucza, by móc pierwszy złożyć mu z tej okazji życzenia... cieszy się, że pamiętał wczoraj pofarbować włosy, bo inaczej dziś zamiast życzeń, rozpoczęłoby się od godzinnej tyrady na temat jego ,,okropnych odrostów''.

- Wszystkiego najlepszego, Shizuo-nii-san.

- Dzięki.

Zasiedli do śniadania; na środku stołu postawiony mały pakunek, którego nie będzie mógł otworzyć aż do równego południa - godziny, w której oficjalnie przyszło mu się urodzić. I w tym roku prezent owinięty jest jasnoniebieską wstążką.

- Ach, telefon dzwoni, pewnie rodzice, ale... nie za wcześnie na to?

- Ja odbiorę...

- Siedź, siedź. I tak byś mi zaraz przekazał, zakładając, że chcą złożyć życzenia...

- Na pewno nie chcesz do nich pojechać?

- Nie... pewnie i beze mnie już nieźle imprezują, ha.

Po odebraniu telefonu nie zdążył się przywitać, gdy zaczęła się fala słów, która spłynęła po nim, nie dając czasu na ich przetrawienie. Ton, kiedyś ciepły, pełen radości, teraz ociekał nienawiścią; sama treść zdawała się nieodpowiednia do tego dnia, jego rodziny, a jednak...
Chłód najlepiej określi tę rozmowę... jeżeli można było to tak nazwać. Z gardła blondyna nawet pojedynczy odgłos nie był w stanie się wydostać, gdy rozmowa już została zakończona. Przeszyły go ciarki, wilgoć na czole; pot? Nieco drżący oddech, traci kontrole nad własnymi emocjami. Telefon ulega pod jego uciskiem, po chwili i sam stolik, o który się podparł, zawiera wyraźne wgłębienie w miejscu, w którym była jego dłoń.

- ...co się stało?

W ramach odpowiedzi siada na podłodze, chowając dłonie w kieszenie (krew, jego, musi ją ukryć przed Kasuką; nie chce wszystkiego pogorszyć). Niczym zepsuta maszyna powtórzył słowa, które zrozumiał w tym morzu niezrozumiałej dla niego nienawiści.
Tylko fragmenty, a jednak starczą, by ułożyć je w całość, złożyć w słowo.
Potwór.
Słowa skierowane do niego, przez jedną z osób, którym ufa najbardziej na świecie. Ufa, to się nie zmieni. Brak zrozumienia, jednak ich nie obwinia. Nie jest głupi; domyśla się, co mogło się wydarzyć. Wie, że powinien wstać, wyjść, dowiedzieć się, co dokładnie się stało... ale nie może. Gdyby był w tym momencie bardziej świadomy, zapewne by się uśmiechnął na gorzkość tej sytuacji, swoją słabość; jak wystarczył jeden wyraz, by go sparaliżować.

Rozległ się dzwonek do drzwi.

- ...poczekaj tutaj, zaraz wrócę.

Nie, żeby w tej chwili znalazł w sobie siły, by się poruszyć. Od kiedy jest taki słaby? Nie powinien iść sam otworzyć drzwi na wypadek, gdyby miała to być kolejna pułapka?

- Heeeelo~! My do solenizaaaantaaa~!

- Jezu, Erika, to nawet nie było więcej, a łyk sake... Mówiłaś, że nie jesteś pijana...

- Nie jeeesteeem...!

- Tsk, wcale. Tylko przynajmniej nie zrzygaj się na urodzinowicza.

- Nie zrzyyg... ugh, poczekaj, niedobrze mi się tak jakoś...

- DO CHOLERY, NA MNIE TEŻ NIE!

- Ża-rto-wa-łam~!

- ...udawałaś?

♠ My Monster / My Exception | Shizuo x Izaya | (Durarara!!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz