Edit: 30.05.2018
- ♣N; 1997/07/16 -
,,Cudowny, miodowy wręcz poranek. Co mogłoby pójść nie tak w tak cudownej pogodzie?
Och. Może zacznijmy od faktu, że to po prostu już nie jest poranek, a pogoda jest jakże nijaka. Jak to jednak bywa z takimi rzeczami - tworzą one tylko i wyłącznie tło do wydarzeń, i starają się jak najbardziej przedłużyć wyczekiwanie na punkt kulminacyjny danego wątku.Opiszmy więc może pogodę i naturę jeszcze bardziej szczegółowo. Słynę w końcu z bycia wyjątkowo perfidnym człowiekiem, który nie posiada nawet krztyny wartości w sobie.
Ale kogo obchodzą jakieś stare szczyle?
...innego starego szczyla najwyraźniej, jeżeli marnuję na nich czas.Dla własnej przyjemności powrócę do opisu pogody; nadmienię jednak, że postaram się być jak najbardziej w tym szczegółowy, i specyficzny.
Słońce - nie świeci. Znaczy, świeci zawsze, a jednak tym razem przez chmury nikogo nie oślepia; nie jest przez to ciepło, wręcz przeciwnie. Wieje wiatr, który skłania każdego normalnego człowieka do ubrania przynajmniej grubszego swetra bądź też kurtki. Nie ma jednak najmniejszej potrzeby sięgać po deszczaki lub parasole - w tym zdechłym radiu, rano, zapowiadali, że nie będzie padać przez najbliższe kilka tygodni. A nawet jeżeli się mylili - nikomu nie zrobi to większej różnicy. Zawsze można schronić się w pobliskich kafejkach przed deszczem. Chyba, że w pobliżu nie ma żadnych kafejek. Wtedy masz problem. Chyba, że lubisz deszcz. Wtedy masz radość. I przeziębienie. Ale często te dwie rzeczy się ze sobą równoważą. Co by tu jeszcze opisać... roślinność, rzecz jasna. Drzewa, wysokie - jesteśmy w końcu w środku zasranego lasu. Zasranego, bo pełnego zwierzęcego łajna. Te łajdaki jeszcze się nie nauczyły, żeby załatwiać się w sławojkach. Nie, żeby zrobiło to większą różnicę. I tak cały świat jest gównem, pływa w gównie i zawsze już w nim pływać będzie. Chyba, że coś wybije wszystkich ludzi. Wtedy gówno pozostanie tylko w lasach. A propos gówna i roślin, są jeszcze kwiaty. W wielu kolorach. Nie chce mi się ich wszystkich nawet wymieniać... a co tam. Wokół mnie widzę żółte, niebieskie, czerwone, pomarańczowe, zielone, białe, różowe... a nie, to chyba tylko kolorowe śmieci. Jedna cholera. I to i to przyciąga wzrok istot o niskim ilorazie inteligencji. Czytaj, między innymi mnie, najwyraźniej. Są jeszcze, oczywiście, owady... a, mało brakowało a bym pominął trawę. Jest trawa, mech i błoto. W stosunku dwa do jednego, zieleń i gówno. W sumie to gówno i tak przeważy. To teraz owady... koniki polne... pająki... świerszcze... patyczaki... żuki gnojarze... cykady... kleszcze... za cholerę nie widzę ani jednego owada. A nie pada deszcz. Może zacznie? Pośmiałbym się wtedy. Patrząc na to całe gówno mam ochotę aż zrobić zdjęcie i porównać z tym, co zastanę w swoim domu. Gówno i gówno. Z taką różnicą, że jedno śmierdzi jak śmieci, a drugie jak wkrótce nie-moje-i-nie-twoje pieniądze. Chociaż przynajmniej coś mi zostanie. Świadomość, że patrząc na te dwa zdjęcia, mieszkania i lasu, patrzę na niemalże to samo. Głupi ci, co tego nie widzą. Zdechną jak gówno myśląc o sobie nie jak o gównie. A ja zdechnę patrząc na te dwa zdjęcia z uśmiechem i świadomością, że jestem jak to całe gówno. Zdechnę wiedząc, że jestem prawdziwy, i jako jedyny nie żyję w zasranej obłudzie. Bawi mnie to. Słyszę ptaki. Ich jeszcze nie opisałem. Nienawidzę gnoi. Nie dlatego, że srają z powietrza - w końcu każdy sra, a kwestia kto na kogo jest nieistotna. Pewnie więcej razy biedronka się na tobie zesrała niż byś sobie to mógł wyobrazić. Nienawidzę, bo mogą latać nie płacąc ani za bilet, ani podatków, ani za benzynę. Cholerne darmozjady... żartuję oczywiście. To wszystko zamyka się poniekąd w zazdrości. Chciałbym móc srać i nie mieć świadomości, że być może właśnie na kogoś nasrałem lub ktoś nasrał na mnie. Na takiego dzięcioła nawet jak nakropi gówno, to on dalej będzie irytował innych, jak gdyby nigdy nic. Ech. Ogółem, słyszę ich, a nie widzę, w sumie to może i dobrze, bo bym może jeszcze zechciał pójść po strzelbę. Pozostaje mi jeszcze opisać głazy i krzaki. Dwie różne rzeczy, ale wrzucę je do jednego wora - oba są. Po prostu są. Krzaki, pół drzewa pół trawa, głazy, pół nic pół coś.
Tym zacnym zdaniem zakończę swe rozmyślania na temat pogody, natury i tych innych jakże istotnych rzeczy.
CZYTASZ
♠ My Monster / My Exception | Shizuo x Izaya | (Durarara!!)
FanfictionZaśpiewał szyderczo, kołysząc się na deszczu niczym pijany. - Kopnięty w brzuch przetoczył się po posadce, a to wszystko według scenariusza. Stłuczona butelka, czerwona już-nie-biała koszula, zapaszek alkoholu i te wszystkie inne rekwizyty, bez kt...