- ♣N -
Shizuo obudziło słońce; najwyraźniej zapomniał zasłonić rolet. Jednak z tym poprzednim snem...
Uśmiechnął się. Nie miał nic przeciwko.
Nie zważając na wczesną godzinę, wstał i postanowił się przejść, zostawiając paczkę papierosów na stole w kuchni.- ♣ -
Czarnowłosy chwilę po wstaniu z łóżka poszedł do toalety, by się umyć. Zegar wskazywał czternastą, kiedy zaczął przygotowywać posiłek w idealnej ciszy; wtorek, Namie ma wolne przynajmniej do dziewiętnastej, dłużej, jeżeli zmieni (Izaya) zdanie.
Przyrządził posiłek według przepisu w monotonnej atmosferze, nie mogąc się nawet zdobyć na zmianę ekspresji.
Gdy kończy, rozkłada na stole tradycyjny japoński zestaw, który, jak zawsze, podał na jakże nietypowych dla tego państwa naczyniach; po jednym dużym talerzu na osobę, sztućce odpowiednio ułożone wokół, gdyby nie danie, wyjęte niczym z amerykańskiego filmu.
Zasiada na swoim miejscu. Czeka.
Spóźniają się. Dlaczego nie przyszły na obiad?
Nigdy się nie spóźniają.
Minuta po piętnastej, ta minuta spóźnienia, a Izaya wyszedł z mieszkania, by ich poszukać.
Nigdy się nie spóźniają, nie spóźniły; nie, odkąd skończył szkołę; nigdy się nie spóźniły od wtedy.
Tak lubią sprawiać mu problemy. Tym razem postanowił nie zachowywać się, jak gdyby panikował; mogłoby to stać się zbyt kłopotliwe, gdyby ktoś mu aktualnie uwierzył, więc tym razem zachowuje się jak zazwyczaj.- ♣ -
Otworzył drzwi do ich oddzielnego apartamentu, tylko by znaleźć Mairu przeczesującą włosy Kururi.
Spojrzał na nią. Była nieruchoma.
Podszedł bliżej. Poczuł charakterystyczny zapach.
Mairu.
Tak?
Gdzie jest Kururi?
Tutaj.
Wszystko wystukane równym rytmem paznokieć o paznokieć, ledwie słyszalne wiadomości, które w tym miejscu nie zaginęły w hałasie.
Wskazała dłonią na leżący obok niej telefon.
Miał zamiar zapytać dlaczego, kto, lub jak, ale uznał, że to głupie i bezużyteczne; już zna odpowiedź.
Więc po prostu siada obok niej, opierając się niedbale o jej ramię.
Wyciąga telefon.
Shinra?
Przypomina sobie jednak, że nie każdy zna ten język, więc się poprawia.- Shinra.
- Och, Orihara-kun? Wiesz, fajnie, jakbyś się pospieszył, bo tak za godzinkę idziemy z Celty do kina na ten najnowszy serial o imigrantce z Korei...
- Kururi jest ranna.
- ...gdzie jesteś?
Głos chwilę temu pogodny, teraz zamienił się w tak dla niego niespotykany, pełen powagi.
Chociaż Izaya sądzi, że ten z wcześniej bardziej pasowałby do tej sceny, nie komentuje tego.- Ich apartament. Wiesz gdzie, zaprosiły cię trzy tygodnie temu. Nie przyszedłeś, ale dostałeś adres.
- Jak bardzo jest to poważne?
Dotyka jej policzka. Jest chłodny, lodowaty wręcz, nieco wilgotny.
- Niezbyt. Jest raczej w porządku, ale wciąż potrzebuję twojej pomocy.
- ...nie... nie możesz... mieć na myśli... prawda?
- Prawda.
W pomieszczeniu jedynym odgłosem, jaki pozostał, jest ten grzebienia; delikatnie przeczesuje te i tak perfekcyjnie rozczesane już włosy, które, wraz z jej rękoma, już dawno przesiąknęły tym zapachem.
- ♣; ???? -
♦- Jak sądzisz, jak długo ktoś... może umierać?
![](https://img.wattpad.com/cover/118000487-288-k497220.jpg)
CZYTASZ
♠ My Monster / My Exception | Shizuo x Izaya | (Durarara!!)
FanfictionZaśpiewał szyderczo, kołysząc się na deszczu niczym pijany. - Kopnięty w brzuch przetoczył się po posadce, a to wszystko według scenariusza. Stłuczona butelka, czerwona już-nie-biała koszula, zapaszek alkoholu i te wszystkie inne rekwizyty, bez kt...