|50 - Memoriae. / Interludium.|

71 16 3
                                    

- ♣ -

Kolejne dni były nieco inne od pozostałych; coś, z czego niewielu zdało sobie sprawę... albo przynajmniej coś, co większość postanowiła zignorować z grzeczności.
Jedna z ławek była zawsze pusta w jednej z klas.
Każdy inny nazwałby to ,,chorobą'', ale dziewczyna z pewnością na takie oskarżenie zareagowałaby irytacją, i z głośnym chichotem by zaprzeczyła; co w pewien sposób tylko by potwierdziło domysły ludzi wokół niej, że, tak, faktycznie, to jest choroba. Zwłaszcza z tym, jak reagowała; czasem zachowując się tak, jak gdyby jej siostra wciąż tu była, ba, zachowując się jak ona, ubierając biustonosze powiększające, nie nosząc okularów, ścięła też włosy (do warkoczy w roli ,,Mairu'' używając doczepianych pasm) - a to wszystko, by upodobnić się do swojej siostry.
Każdego dnia jedna z ławek w jednej z klas jest pusta; w zależności od dnia (czasem od pory) inna, chociaż nikt jeszcze nie rozgryzł wzoru, według którego następują zmiany.
Nosi w torbie gaz pieprzowy lub paralizator, stara się o stanowisko jako wiceprzewodnicząca samorządu szkolnego, czasem jada lunch z Aobą, jest cicha, spokojna. Zawsze w torbie ma dwa telefony.

- ♣ -

Hop, i, hop! Skacze na tym dużym, ciemnozielonym pudełko, próbując je zamknąć. Pstryk. Automatyczne zamknięcie, gdy w końcu mu się to udaje; od razu włożył to w jeszcze jedną, dodatkową warstwę - materiałowy worek - którego zapiął suwak.
I, raz, i, dwa, i...
...i następnie wyrzucił całość przez okno.
Uśmiechnął się.
Miał nadzieje, że jego rodzice zawsze dzielili ten sen i również jednego dnia chcieli polatać.

- ♣ -

Odkąd tylko skończył zbierać ze sobą te wszystkie fragmenty, co kilka nocy zaczęły ,,dręczyć'' go sny, które zawsze były (przynajmniej pośrednio) związane z Ametsuchi.

Słowa? Tak, rozmowa, tym razem jest kolejna rozmowa... ach, wygląda na to, że to jedno z ich pierwszych spotkań. Wciąż pamięta złość staruszki, gdy na dzień dobry zostawił po sobie ślad w tynku kanału, gdy za mocno szarpnął za drzwi. I jeszcze go opluła, po czym wyzwała go od gówniarzy, brutusów, i z jakiegoś powodu porównała go do ,,toczących się po himalajach głazach'', chociaż nigdy wcześniej nie zetknął się z takim porównaniem.

Obserwując tę sytuację z tak specyficznej perspektywy - jak gdyby wcale te kilka lat temu nie siedział na tym jasnozielonym fotelu - nie może powstrzymać lekkiego chichotu, gdy jego ,,młodsze ja'' wielokrotnie przepraszało, wyraźnie nie wiedząc, jak się zachować na jej wybuch. Z drugiej strony, za raz, dwa...
Tak, jak pamiętał; w pewnym momencie sam nie wytrzymał i również zaczął na nią narzekać. Słowa są niewyraźne w tej kłótni, ale coś pomiędzy ,,zrzędliwą babą jagą'' a ,,dziwaczką spod fontanny''... co w ogóle przypomina mu o tym, jak się spotkali, jak się znaleźli w tej sytuacji, i jak...
...ale nie na teraz ten sen. Mija pół godziny i im obu brakuje oddechu. Zasiadają z powrotem (jedna na bujanym fotelu, drugi na zwykłym, zielonym), oboje nieco zmęczeni.
Po chwili kobieta zachichotała lekko, rzucając w jego stronę gazetą.
Poprosiła go (kontrastując z wcześniejszymi bluzgami), by podkreślił w niej zielonym mazakiem wszystkie fragmenty, które uzna za interesujące; z równie przypadkowych przyczyn nie zakwestionował powierzonego mu zadania, zabierając się za lekturę. W tym czasie Ametsuchi (do której broń boże miał mówić z jakimkolwiek ,,-san'', czy ,,innym bezużytecznym bzdetem'', a ,,użyj innego imienia, to ci odgryzę kark'') pisała coś na swojej staromodnej maszynie.

Nie musiał już dalej oglądać; obudził się wraz z już czerwieniącym się słońcem, cicho przeklinając w duchu tę godzinę... chociaż wspomnienie snu poprawiło mu humor.
Gdyby miał nazwać tę relację, to nie była to tyle przyjaźń, a wzajemne zaufanie połączone ze specyficznym zainteresowaniem umysłem drugiego.
Jak się by później okazało w tym filmie (wspomnieniu), jedyny fragment, który podkreśli, to trzy należące do Ametsuchi zdania z pobocznej kolumny, którą dostała, by zapełnić brakujące miejsce w tygodniku Ikebukuro. Uznała to za wystarczająco zabawny przypadek, a i jego za ,,wystarczająco dziwnego dziwaka'', by zarządzić, że ma zacząć ją odwiedzać raz na jakiś czas.

Przeciąga się, rozkoszując odgłosem pękających kości, po czym ze stolika nocnego wyjmuje papierosa; nim go zapali, zmienia zdanie, ponownie odkłada. Postanawia się przejść zamiast tego... nie chce, by zapach dymu przyćmił ten (zapach) z jego pamięci.
Ach, a propo snów... Miał nadzieję, że ten, którego nie był świadkiem, a w którego sepii była szczęśliwa, nie był tylko wytworem jego wyobraźni.

- ♣ -

W następny wtorek szatyn spotkał się o równej piętnastej z Mairu I Kururi. Zjedli w ciszy.
Nakai-san również był szczęśliwy, jako że Mr. Muffles tym razem postanowił do nich dołączyć na czas posiłku.

- Słowa: 738 -

♠ My Monster / My Exception | Shizuo x Izaya | (Durarara!!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz