|34 - Boże Narodzenie, tylko bez Boga. / Finał, część pierwsza.|

262 40 30
                                    

Edit: 17.06.2018

- ♣N; 1997/12/26 -

- T-tak, jesteśmy na miejscu, ale... jedno z okien ze strony zewnętrznej jest otwarte, i coś w rodzaju grubego sznura z niego wisi, jest też bardzo cicho, więc...

♠- Z którego okna?

- Um? Z tego... zaraz naprzeciwko zielankowego budynku?

- [,,Zielankowego''? Serio?]

- To ich pokój. Zawsze miały tam też schowane pieniądze na emergencje, więc pewnie zadzwoniły po taksówkę.

W momencie, w którym Erika zakończyła rozmowę telefoniczną, w całym pomieszczeniu zapanowała o wiele lepsza atmosfera, z niemalże każdym wzdychającym z ulgi.

Ciepło pochodzące z małego kominka, który wyglądał, jak gdyby nie należał do tego domu; do tego tak wiele postaci zasiadających w i tak małym pokoju.
Specyfika tego ciepła, momentami mącona przez tę brudną postać, miejscami od czerwieni, miejscami od... ach, nie, to tylko jego skóra. Brud sińców.

- ...daj, chociaż ci te rany jakoś ogarnę no...

- Są ogarnięte.

- Ale szkło...

- Wyjąłem, jak byłem wcześniej w toalecie.

- Wciąż krwawi...

- Nie umrę.

- Ale, wciąż...

- Jeżeli nie masz nic ważnego do powiedzenia, nie spodziewaj się, że uzyskasz ode mnie odpowiedź.

Słowa, tak bardzo niszczące wcześniej wszechobecne ciepło. Tak bardzo tu nie pasujesz.

Nie zachowuje się tak, jak zazwyczaj. Dlaczego nikogo nie prowokuje? Dlaczego się uśmiecha?

- ♣ -

Jego uśmiech w pełni zniknął w momencie, w którym drzwi się otworzyły, ukazując dwie identyczne istotki.

- ♣ -

Ponownie drży, wciąż drży; w tym stanie, kiedy jest i jednocześnie nie jest przytomny.

Teraz są już tu wszyscy; dwie siostry siedzące po jego obu stronach, nieruchome.
Czekają, aż upadnie.
Zasypia, na podłodze. Jak gdyby była to najnormalniejsza rzecz na świecie. Zwinięty, przed nimi, twarz zwrócona w ich stronę.
Zaczyna się trząść, a jednak nie jest przytomny; każdy ma tę pewność. Jak gdyby to wcale nie był on od momentu, w którym tylko wszedł do tego pomieszczenia.

- Kto by pomyślał, że jest tak... uszkodzony?

To tylko ludzie, w jego umyśle. To nawet nie do końca są jego słabości, tylko słabości tego ciała. Nie czuje najmniejszej potrzeby, by to przy kimkolwiek ukrywać.

'- Nie jest uszkodzony.

,- Tylko lekko ranny. To coś innego.

- On tak bardzo... panikował na wasz temat.

'- Niemożliwe.

,- Nie ma mowy.

'- Gdybyśmy umarły, nie czułby smutku.

,- Nie kocha nas.

'- Nie, może kocha.

,- A nawet jeżeli, jest to w ten pokręcony sposób.

♠ My Monster / My Exception | Shizuo x Izaya | (Durarara!!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz