|52 - Obietnice jak łamać, to pośrednio. / Papieros za okno, rzeczywistość też.|

75 14 5
                                    

- ♣N; ???? -

Niektóre obietnice wymagają skomplikowanych sytuacji. Niektóre rodzą się z przymusu, silnych emocji, chciwości, prawa, chęci przynależności do danej społeczności.
Ale są też takie... kompletnie niepotrzebne, takie, które wyrwały się z ust pod wpływem nic nieznaczącej chwili; ta obietnica równie bezwartościowa, co taki moment.

Istniała jednak minuta, podczas której wydarte z gardła zdanie nie było zrodzone z żadnej emocji, po prostu było, a jednak miało zaważyć nad życiem dwóch istnień.

W momencie, kiedy pierwszy raz to zobaczył, było ciepłe; puchate, i ciepłe, od środka. Postanowił zignorować zapach formaliny na rzecz tego ciepła. Tak ciepło... więc, pomyślał, czemu nie?

Odgłos bawiących się niewinnie w ogródku dzieci, wybudowany specjalnie dla nich mały plac zabaw, który jeszcze dziś zostanie złożony i wyrzucony na śmietnik, gdy tylko fotograf skończy swoją pracę.
Czarnowłosy chłopiec milczy. Ignorując spojrzenia rodziców, głaszcze maskotkę leżącą na jego kolanach; zastanawia się, czemu jest tak cicha. Cichy.

- Nakai-san.

Dlaczego ,,san''? Przecież to on jest starszym bratem.
A jednak powinieneś traktować zmarłych z szacunkiem. Tych nieumarłych również. Więc, czym jest? Nieistotne. Może obydwoma.

- Nakai-san.

Ponownie. Brak odpowiedzi.

Zawiał chłodny wiatr.
Pogłaskał po rogach.
Chłodne.
Brzuszek.
Chłodny.
Oczy.
Chłodne.

Gdy tylko wybija równa piętnasta, idzie odłożyć go do kołyski.
Wpatruje się w niego natarczywie.

- Jesteś... bratem, prawda?

Chłód.

- Bracia powinni ochronić swoje siostry. Tak jak w tych wszystkich książkach.

Chłód.

- ,,Obiecuję, że je ochronię''.

Cytat czy nie, wypowiedziane tonem bez emocji, czy z pasją, nieistotne. Obietnica obietnicą.

Głupiutki.

Przykrywa fioletowym kocykiem, siada na ziemi, przed kołyską.

Minęło już nieco czasu, jest już nieco starszy, a jednak wciąż doskonale pamięta, jak wręcz biło ciepłem pierwszego dnia.

Uśmiecha się.
Nie potrzebuje bezużytecznego brata.
Wyrywa mu rogi.

- ♣; 2005 -

- Prognoza pogody na najbliższe dni... do końca września przewidujemy zaskakujące upały i brak deszczy, rolnikom zalecane jest... w całej prefekturze...

Słowa z ust prezentera wyświetlane na telewizorze z wystawy przypadkowego sklepu; miał jednak niski, przyjemny głos, więc Shizuo zatrzymał się na chwilę, by posłuchać, nie patrząc zbytnio na migające na ekranie słowa.

Wieczór, wręcz noc; jedna z tych bardziej rozrywkowych części Tokio, a on sam przyszedł tutaj w tej swojej upartej rutynie, zahaczając wzrokiem o pobliski bar.
...wspominając pewną sytuację z przeszłości, zawraca, kierując się w stronę tego po przeciwnej stronie ulicy, gdzie wiedział, kogo mógłby spotkać.
Chociaż, ponownie, zapewne mu się to nie uda... ale to też nie jest tak, że mu jakoś specjalnie na niej zależało.

- Nee...

Nie minęły minuty od tego, jak przekroczył próg, a otoczył go zapach alkoholu i papierosów, gdy niska kobieta oparła się sugestywnie o jego ramię.
Zmierzwił ją spojrzeniem; delikatnie unosi jej podbródek. Na intymny gest zareagowała ciemniejszym rumieńcem niż ten, który powstał od alkoholu; nie wydaje się jednak bardzo pijana, może lekko upojona. I zapach jej szamponu nie został przyćmiony tym sake... poza tym jej makijaż nie jest za ciężki, ma ładną twarz, szczupłe ciało.
Cichy pomruk zadowolenia wyrwał się z jego gardła, gdy dłonią zjechał na jej plecy, a ona ulegle odsłoniła szyję.
Noc dopiero się zaczęła, a blondyn już ma wrażenie, że tę nareszcie spędzi przyjemnie, bo z czymś, co odwróci jego uwagę od realiów wspomnień.

Chwilę po drugiej rano w pobliskim pokoju hotelowym rozległ się już ostatni pełen zadowolenia i ekstazy oddech.
Otwiera okno, siada na parapecie i zapala papierosa; z dziwnych przyczyn, ponownie, ma cichą nadzieję, że jego partnerka zabawi go rozmową o czymś innym, niż o seksie (tak jak to było w zeszłym miesiącu, chociaż tamta pewnie już go nie pamięta... nie, żeby nawet znał jej imię).

- Było cudownie...

Obdarował ją tylko grzecznym uśmiechem, gdy ta zebrała się do wyjścia.

Dłonią przeczesał świeżo umyte włosy; przypominając sobie swe odbicie w lustrze, wie, że niedługo będzie czas znowu pójść do fryzjera, inaczej, gdy następnym razem spotka Kasukę, to ten go udusi za te odrosty.

Odgłos zamykanych drzwi, zapach seksu i papierosów unoszący się w powietrzu, jedynym oświetleniem to dochodzące zza okna; wyciąga dłoń w stronę księżyca, jedynej wystarczająco jasnej latarni.
Zamiast tego dłoń zgarnia dym.
Jakoś już teraz ma wrażenie, że niedługo spadnie deszcz.

- Słowa: 672 -

♠ My Monster / My Exception | Shizuo x Izaya | (Durarara!!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz