– ♠I; 2004, wiosna –
Z pudełka z kocim motywem wyciągam kolejną kolorową zabawkę, rozsadowiony na podłodze przed oknem. Macham przez chwilę tym razem żółtym piórem przed twarzą mr. Muffles.
- Ne, kici, kici, zobacz, jest koloru twoich oczu... nie powiesz mi chyba, że już masz dość tej barwy? Chociaż z tym twoim wiekiem wszystko mogłoby już być możliwe, ne~.
Delikatnie go pykam ów zabawką, a on nawet nie reaguje. Pff.
- Ach... a może to kwestia odcieniu? Faktycznie, te twoje są zdecydowanie mniej jaskrawe i irytujące. Hm... co powiesz więc na czarną plastikową mysz? Zobacz, jest nawet nakręcana.
Ciche fuknięcie, gdy zabawka z impetem się do niego zbliżyła; nie ruszył się z miejsca nawet w momencie, gdy mechanizm zaczął automatycznie wycofywać się i ponownie w niego wjeżdżać, próbując ominąć. Tsk, i niby to by miało zainteresować przeciętnego kota? Już nie wspomnę, jak bardzo to jest wolne... haa.
Próbuję zwrócić jego uwagę na siebie za pomocą kilku kolejnych zabawek, ale efekt za każdym razem jest ten sam; pełna ignorancja, czasem nawet nie obdarował mnie nawet spojrzeniem, buu.
- Nuudy~.
- Czemu więc nie kupisz innego?
Cichy chichot opuścił moje usta na samą myśl. Ha... tak bardzo ludzkie słowa. Ciekawe, czy to tylko charakterystyka Japonii, czy może w innych miejscach na świecie również to taki stosunek najczęściej przybiera się do zwierząt?
Momentalnie przestaję się śmiać, kierując w jej stronę surowe spojrzenie.- Jeżeli Seiji ci się znudzi, kupisz innego?
Zdziwienie na jej twarzy; to naprawdę tak zaskakujące, jak szybko potrafię zmienić swój ton, postawę? Ha, mnie już to nie dziwi, nawet mr. Muffles się przyzwyczaił dawno temu.
Podnoszę go i z nim na kolanach zasiadam na swoim ulubionym krześle, maksymalnie wychylając się do tyłu; tak, by móc na nią spojrzeć do góry nogami.- ...w tym tempie się przewrócisz i umrzesz.
- Jak okrutnie, Namie-san~. A może właśnie wręcz się martwisz~?
- Jak gdyby.
Kolejny uśmiech ode mnie w prezencie. Ach... tak głaszcząc te szorstkie futro i patrząc w te złotawe ślepia, przez chwilę zastanowiłem się, co porabia teraz potwór. Może powinienem go odwiedzić?
– ♦S; 2004, wiosna –
- Ach, Heiwajima-kun! Tutaj!
Podążam wzrokiem za tym donośnym głosem, szybko odnajdując okupowany przez przyjaciół stolik.
- Przepraszam za spóźnienie...
- Haha, naah, to nic, nic. Przyzwyczailiśmy się już, dlatego wszyscy przyszliśmy pół godziny po czasie~.
- ...a co jeżeli bym przyszedł ten jeden raz na umówioną godzinę?
- To byś musiał po prostu czekać... ach, właśnie, jaka to tym razem historia ci się przydarzyła po drodze?
- Doprawdy, podobno delikwent, a takie złote serce za każdym razem...
- Ha, zamknij się, Yamazaki. Kiedy niby zachowałem się jak delikwent?
- ...
- ...bez sprowokowania, znaczy się. Wiecie, o co mi chodzi.
- ...czy spojrzenie liczy się jako prowokacja?
- Jeżeli mówisz teraz o mendzie, to samo jego istnienie jest prowokacją.
CZYTASZ
♠ My Monster / My Exception | Shizuo x Izaya | (Durarara!!)
FanfictionZaśpiewał szyderczo, kołysząc się na deszczu niczym pijany. - Kopnięty w brzuch przetoczył się po posadce, a to wszystko według scenariusza. Stłuczona butelka, czerwona już-nie-biała koszula, zapaszek alkoholu i te wszystkie inne rekwizyty, bez kt...