|44 - ...ha. Deszcz, powiadasz? / Do trzech razy sztuka... [18+]|

138 24 14
                                    

- ♠I; 2004 -

Haha, zabawnie, zabawnie, zabawnie~! Nie ma to jak uroczo zacząć śliczniutki dzień - prognoza zapowiadała wysokie jak na maj temperatury; czyżby i świat szykował się na moje urodziny? - poprzez bycie ściganym przez jakichś wynajętych, randomowych gości.
Haa, chociaż, nie powiem, są dość upierdliwi... tsk, zły koteczek. Chyba dziś nie dostanie tuńczyka; żeby tak swojego właściciela wkopać. A żeby teraz po nim, jak na dobrego obywatela przystało, posprzątać...
...kochani, ukochani ludzie, niby mądrzejsi od psów, ale te przynajmniej wyczułyby, gdzie nie należy się zbliżać. Teraz jeszcze tylko dwa zakręty, a tamta alejka...

- ...oi...

Aww, nie teraz, Shizuś, no~! Haa... między młotem a kowadłem, oba tępawe (chociaż jeden tylko udaje?); Shizuś z przodu, ludzie z tyłu...
...a tak właściwie, to nie. Jest... w sumie, to idealnie. Ale kim ja jestem, by chociaż na głos nie wyrecytować scenariusza reżysera, nawet jeżeli nie zawsze się z nim zgadzam?

Przerywając pracę blondyna (ignorując przerażenie Toma), biegnę w jego stronę; ten już wyrwał z ziemi kiedyś przybity gwoźdźmi śmietnik...

Unikam go, a, dla dokładności, przetańczyłem dość szybką polkę pod jego ramieniem, machając mu na do widzenia.

- Dzięki, Shizuś! Baw się dobrze~! ♥

- Wracaj tu, ty zasrany kawałku gów...

Pewnie by dokończył ,,groźbę'', gdyby nie pewien, hm, mniej inteligentny ,,mafiozo'', który zamachnął się na niego kijem baseballowym.

- Tsk, a ty, kto, huh, blondyneczku? Jego wspólnik?!

- Ha?! Nagrabiłeś sobie... że niby... kto... chciałby... współpracować... z kimś takim?!

Jedyne, co dałem radę dosłyszeć jeszcze na odchodnym, wymijając kolejne uliczki, były krzyki bólu, przerażenia, jak i siarczyste przekleństwo i pojedyncze słowa, z których sens nie ciężko ułożyć: ,,Tylko... zbliżyć... zasrańcu... Ikebukuro!''
Ha~.

- ♠ -

Alejka, kolejna, już wcześniej zadzwoniłem, więc za tym zakrętem...

Uśmiecham się tylko na widok niezgrabnie zaparkowanego, wcale-nie-podejrzanego z tymi zbyt ciemnymi szybami samochodu o białej karoserii. Mając pewność, że nikt za mną nie podążał, skocznym krokiem (ach, wciąż bawi mnie ten obejrzany wcześniej w telewizji film o tym ironicznie pochodzącym z Czech tańcu); raz i, dwa i, raz i...

- Witam, witam~! Stęskniłeś się może za mną?

- Siadaj i się nie wygłupiaj.

Skinieniem głowy witam kierowcę z przedniego siedzenia, decydując się inaczej na razie zignorować czerwonego demona na rzecz kogoś (chwilowo) bardziej interesującego.

- Doobrze~. Ne, Haruya-san, ratuje mi pan życie...

- Ha, trzeba było nie wpakowywać się w tak durne kłopoty...

- Awe, ale tym razem to nie byłem ja... przynajmniej nie do końca...

- Zawsze tak mówisz.

- Ale tym razem mówię poważnie.

- Więc?

Podniesiona brew, nieco zgarbiona, ale wciąż arogancka postura; a jednak się nie niecierpliwi. Mamy czas... i oboje wiemy, że pośpiech w tym, ach, wieku, nie jest konieczny.

♠ My Monster / My Exception | Shizuo x Izaya | (Durarara!!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz