Edit: 30.05.2018
- ♠I; 1997/07/15 -
Hm, okej, przyznaję - nie poszło dokładnie tak, jak zaplanowałem. Nie z nami siedzącymi jak najdalej od siebie, jak to tylko możliwe, w tej... jakże zacnej ,,jaskini'', która przynajmniej nie okazała się być domem jakiejś dzikiej zwierzyny. Chociaż Shizu-chan nawet niedźwiedzia by przepędził, więc... Cóż, zawsze należy dostrzegać pozytywów sytuacji, ne~? Przynajmniej nie jesteśmy przemoczeni.
Wciąż jest jednak pewna kwestia, która mnie tak... ciut ciut drażni. Ale tylko ciut ciut.
No bo, w końcu, jakim cudownym sposobem ja, jakże blisko protozoa, teoretycznie niemalże bez możliwości ucieczki (chyba, że chcę nabawić się możliwej hipotermii)... a jednak nie zostałem rozszarpany na kategoryczne kawałeczki~?
A nu, to w sumie nie wiem. Pewnie bestyjka znowu próbuje udawać człowieka. Aww, z jednej strony nieładnie, z drugiej - przynajmniej na razie - nie sprowokuję go wystarczająco, by zniszczyć mą szansę na przetrwanie tego wieczora. Mam pewną zbyt ciekawą rzecz do zrobienia zaraz po powrocie z tych mini wakacji... Ma to, oczywiście, coś wspólnego z tym doktorkiem, który wpakował się z tego co wiem w niezłe tarapaty; no bo w końcu, pogoń za czymś jakże nieludzkim zazwyczaj nie kończy się ,,dobrze'', czyż nie~? A to, jak i ono, ona, się zachowała... tak ciekawie, ciekawie...
Chociaż nie powinienem zapewne mówić o tym ja, poskromiciel (na pół etatu) bestyjki z Ikebukuro, która obecnie potulnie siedzi sobie w drugim kącie, odwrócona do mnie plecami. Zły ruch z jego strony. Kto wie, może jeszcze dziś się o tym przekona?Ubrania które mam na sobie są zdecydowanie zbyt lekkie, zbyt przewiewne, zbyt cienkie. Nawet ta dłuższa kurtka nie daje mi wystarczająco ciepła.
Drżę; jest w końcu cholernie zimno; chociaż przynajmniej udało mi się zdążyć schronić, nim deszcz postanowił zachwycić darmowym prysznicem.
Ten protozoa nawet się nie przebrał, tylko tak siedzi, cały przemoczony. A może nie odczuwa niskich temperatur...? Nic by mnie nie zdziwiło w wypadku potworka...Słońce zaszło już jakiś czas temu. Noc. Noc i deszcz. Deszcz w nocy. Nigdy nie łączy się to ze zdaniem ,,jest ciepło'', chyba, że chodzi przykładowo o jakiś radioaktywny deszcz, albo o deszcz iskier, meteorów, lub innych takich tam. Tym razem z pewnością jest to ten normalny deszcz, i stąd też moje przekonanie, że zimno, które obecnie odczuwam, jest w pełni uzasadnione.
Aww. Co jak co, ale nie uśmiecha mi się chorować... dlaczego by więc nie skorzystać z okazji i nieco się nie poszarpać~?- Nee, Shizu-chan. Możesz rozpalić ognisko, czy cuś~?
Zawsze warto spróbować, ne~?
- ...niby z czego, głąbie?
Buu, ,,głąbie"? Oj, Shizuś, nie grab sobie, bo podmienię ci grabie na widelec; powodzenia sztućcem pozgarniać jesienne liście...
- Aw, nie wiem. Myślałem, że skoro jesteś ,,prawie nieśmiertelny'', to po prostu odetniesz sobie rękę, a ta i tak...
- Zamknij się w końcu.
Uciszyłem się. Po tonie jego głosu łatwo było zauważyć, że nie wzruszyło go to zbyt; zabawa nie ma więc sensu. Nie, jeżeli z jakiegoś powodu nie chce jej dokończyć. Dlaczego, irytujący potworze, nie chcesz ze mną zagrać w grę, po której stałbyś się na powrót sobą, nieludzkim sobą?
Cisza. Chociaż nie. Jest deszcz. Czyżby błyskawice również? Nie, żeby to było takie istotne. Może gdyby doszło do pożaru, byłoby mi cieplej.
Cisza, którą w normalniejszych... hm. Nic nie jest normą, skoro wszystko zmienia się ciągle i szybko, więc inaczej; cisza, którą w innych okolicznościach najpewniej bym przerwał z cichym chichotem na ustach. Czemu więc po prostu nie wybuchnę śmiechem, nie wypruję z siebie oszczerstw, nie pocałuję własnych prawd?
CZYTASZ
♠ My Monster / My Exception | Shizuo x Izaya | (Durarara!!)
FanficZaśpiewał szyderczo, kołysząc się na deszczu niczym pijany. - Kopnięty w brzuch przetoczył się po posadce, a to wszystko według scenariusza. Stłuczona butelka, czerwona już-nie-biała koszula, zapaszek alkoholu i te wszystkie inne rekwizyty, bez kt...