|13 - Brzydzę się. / Głupi, głupi Shizu-chan... [18+]|

399 53 9
                                    

Edit: 02.06.2018

- ♦S; 1997/07/16? 17? -

Jest dziwny. Zachowuje się dziwacznie. Nie wrócił do pokoju, który dzięki niebiosom tylko tymczasowo dzielimy. Co on do cholerwy jasnej wyprawia? 
Wytłumaczeń możliwych jest wiele. Każde następne jest coraz gorsze. I jeszcze mam to irytujące uczucie na dnie żołądka. Bardzo, bardzo dziwne uczucie. Jak gdybym zjadł detergent i popił maślanką - nie, żebym próbował, ale najpewniej tak właśnie wyobrażam sobie, że bym się czuł.

Wygramoliłem się ze swojego futonu w poszukiwaniu tej obrzydliwie zasranej mendy; im szybciej go się powstrzyma, tym lepiej... o wiele łatwiej będzie poradzić sobie z przyczyną niż ze skutkami. Albo tak przynajmniej bywa w jego wypadku... chociaż czasem jest i odwrotnie, jak wtedy, gdy spędziłem kilka godzin ganiając go po mieście próbując go powstrzymać przed ,,wysadzeniem bomby'' (tak, wziąłem go na poważnie, w końcu jest niezrównoważony psychicznie). Tylko by ostatecznie ta bomba wybuchła mi tuż przed twarzą. Bomba... z brokatem. Imponująco realistyczna replika prawdziwej bomby, która okazała się mieć w sobie brokat. Zielony. Co jest z nim i tą obsesją do kolorowania innych przedmiotów?

Chłód pomieszczenia nieco mnie uspokaja; jest o wiele zimniej, niż jeszcze wczoraj, a jednak i bez deszczu taka temperatura w żaden sposób mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Na te nieco rozgrzane przez alkohol z wcześniej ciało działa orzeźwiająco.

Cel postawiony... Teraz pozostaje pytanie; gdzie to mogło zniknąć?

Przeszedłem przez korytarz, po drodze zaglądając tylko przez rozchylone drzwi do pokoju, w którym niedawno popijaliśmy... i jakoś nagle jestem wyjątkowo zadowolony ze swojej decyzji szybszego opuszczenia pobojowiska. Pewnie bym się stamtąd nie wygrzebał do jutra... a ta menda do tego czasu na pewno zdążyłaby coś zniszczyć.

Kolejne korytarze, a ten jego charakterystyczny zapach zdaje się nie istnieć. Nie tutaj.

...coś zdecydowanie jest nie tak. Pytanie tylko, kto tym razem skończy z połamanymi kośćmi? Ty, ja, czy ktoś niewinny?

- ♦ -

To nie zapach a dźwięk przywiódł mnie do tego miejsca.

Zamiast przyspieszać, zwalniam kroku, im bardziej się zbliżam. Wiem, że za chwilę na niego trafię, a jednak go jeszcze nie widać; jaki był sens zasadzenia tych drzew, skoro przez nie nie można podziwiać widoku z okien posiadłości?
Teraz służą za czyjąś kryjówkę, źródło tych dźwięków.

Jęki. Niczym nie przyciszone.

Kolejne kroki. Powinienem był zawrócić. Powinienem.

- A-ach, jak... j-jak dobrze, mocniej, mocniej...

- Orihara-san...

On, przyparty do drzewa przez bezimiennego ucznia; nawet nie wiem, z której jest klasy... czy to przez mrok, czy przez moją ignorancję, może i dobrze. Rozmyślania na ten temat służą na kilkusekundową dystrakcję, nim powrócę wzrokiem do tej sceny.
Czarnowłosy ma na sobie bluzkę z długim rękawem. Zawiesił ręce wokół szyi drugiego, jego nogi są za to gołe.
Zauważają mnie.

- O-oi... O-Orihara-san...

- Mh... a-ach, nie obchodzi cię, czy ktoś patrzy na występ, czy też nie, prawda~?

Szarpie go za włosy, całuje, obrzydliwie mokre odgłosy, język, jęki.

Wciąż patrzy mi w oczy, nawet kiedy tamten wznawia ruch bioder, kiedy wciąż splatają swoje języki.

Jęczy coraz głośniej, przerywając wcześniejszy spokój. Pot na skroni, rumieniec na twarzy, szyi, przyspieszony oddech, który momentami zamiera; jednocześnie przypomina go z ubiegłej nocy, z gorączką, a z drugiej strony...

Wciąż patrzy mi w oczy, nawet w tak poniżającej sytuacji.
Poniżającej, nie dla ciebie, już nawet nie dla ciebie, huh?
Nie kusi.
Prowokuje.

Dałem się sprowokować.

Tak obrzydliwy. Nie wiem już nawet o kim dokładnie mówię.

Oderwałem go od niego, szarpiąc.

Podążający za tym niezadowolony krzyk.

- A-ACH, NIE, C-CZEKAJ! W-właśnie m-miałem d-doj...

Przyciskam go do siebie, podwijam bluzkę, przywieram do kory.

Rozpinam rozporek. Jednym ruchem wchodzę w niego.

Wilgotny. Gorący. Obrzydliwy, ale ciasny, sprawia mi przyjemność.

Kiedy się tak bardzo podnieciłem?

Moje ciche westchnienie i jego jęk, głośniejszy niż kiedykolwiek.

- A-ach, Shizu-chan...

- Spieprzaj. - jedno spojrzenie na tamtego ucznia. Od razu posłuchał.

Przyspieszam. Mój oddech, również, momentami miesza się z tym jego.

Przyjemność. Sprawiam mu tym przyjemność, jednocześnie zabierając ją dla siebie.

Zarzuca mi ręce za szyję. Przybliża do mnie twarz...
...chce mnie pocałować. Tak... tak jak...

Wychodzę z niego.

Opieram dłonie o korę drzewa, biorę głębokie wdechy.

- S-Shizu-chan, pospiesz się... J-ja... m-muszę...

- ...to zrób to sam. Nie dotykam cię.

- N-nie, d-do c-cholery...

Jest zły. Tylko chwilowa z tego faktu satysfakcja. Opadł na kolana, unosząc nieco swoje biodra... a następnie sam, palce w jego wnętrzu, głośne jęki.
Napotykam jego wzrok. Znowu, ten uśmieszek na twarzy...
Ponownie mnie prowokuje. Złość, która działa bardziej podniecająco, niż mógłbym się tego spodziewać. Znowu to robi.
Wiedział, że pójdę go szukać. Że go znajdę. Zrobił to wszystko... właśnie dlatego. Wiedział, jak się zachowam. Jak zagram.

Więc go zostawiłem, odwracając się, pospiesznym krokiem kierując z powrotem do posiadłości. 
Żałuję, że nie skierowałem się w drugą stronę, do jeziora. Zimna woda z całą pewnością okazałaby się teraz pomocna.

- ♠I -

...ha... haha... nie no, po prostu... hah... nie wierzę...
...czemu ten jeden raz nie może po prostu się posłuchać moich instrukcji? Nawet się poświęciłem, by uwieść tego ucznia, aby ten mógł przygotować mnie na Shizu-chan'a...
...ach, jak zawsze, nigdy nie docenia mojego wysiłku, głupi Shizu-chan...

Bez słowa zacząłem dotykać się pospiesznie, palce w moim wnętrzu i na przyrodzeniu.

A~ach, żałuję, że Shizuś wygonił tamtego ucznia; chcę tego, chcę...

- Potrzebujesz pomocy?

Nie musiałem się odwracać, tak samo nie musiałem odpowiadać na jego pytanie. I tak zrobiłby jak tylko chce.

...no cóż, jak to się mówi; lepszy rydz niż nic, ne~?

- A~ch, taki odważny... nie boisz się nawet możliwego skandalu, czyż nie, Shiki-sensei?

- ♣N -

Tej nocy nie wrócił do pokoju.

- Słowa: 905 -

Nie czuję w nich ani grama nienawiści... uspokajam się świadomością, że to nawet nie jest początek. 

I tak. Oficjalnie zmienia się rating opowiadania. A że jest to krótkie... to nie dziwię się, że dwa rozdziały w jeden dzień. Poprzedni miał 2,5k słów, więc się wyrówna.

♠ My Monster / My Exception | Shizuo x Izaya | (Durarara!!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz