|43 - Dzieciństwo ominięte w pamięci. / Kolejne kłopoty... ha.|

106 27 8
                                    

- ♣N; ???? -

To było jeszcze wcześniej. Jej brzuch - mniejszy, ledwo widoczne zaokrąglenie spod bluzki, które równie dobrze mogło być złudzeniem; niczym, lecz pojedynczym defektem.
Nie dla nich.
To było... nie, jest, wcześniej; zanim się dowiedzieli. Nie wiedzieli. Wtedy (teraz) wszystko było takie normalne w tym nienormalnym (ich) świecie.

- Jak sądzisz, które się jemu spodoba, Izaya?

- Czemu tylko jednemu? Nie będzie ich troje?

- To będzie prezent dla najstarszego.

- Pozostała dwójka nie będzie mieć wtedy znaczenia?

Spokojnie skierowała głowę w jego stronę; zaciekawione spojrzenie sprzedawcy, mężczyzny w podeszłym wieku o dobrotliwej posturze, który czekał, aż matka skarci swojego syna za te oziębłe słowa.

- Tak, dokładnie.

Na uzyskaną satysfakcjonującą odpowiedź przeciętny (uroczy) w wyglądzie chłopiec rozejrzał się po tym nazbyt kolorowym miejscu, szukając ukojenia dla oczu.

- Znamy jego płeć?

- Nie.

Głupiutkie pytanie dla innych, ale nie dla tej rodziny. W końcu, gdyby rozniosłoby się ,,tak'' w tym miejscu, nie byłoby najmniejszego problemu. Nie musieliby nawet kłamać, to byłaby tylko gra. Scena i rekwizyty niepotrzebne profesjonalistom; sceną świat, rekwizytem świat, scenariusz pisany przez improwizację, gdy jest taka potrzeba.
Teraz, takowej nie ma. Wszystko się zgadza.

- Więc...

Sięga po jasnobeżową maskotkę, która niedbale leżała w kącie. Tak prosta, nie pasowała w najmniejszym stopniu do kolorowych wystaw; a jednak nie była zakurzona, za bardzo zapomniana. Po prostu była.
Dość spora; wystarczająco, by chłopiec musiał trzymać ją obydwoma dłońmi. Z pewnością większa niż obecne (ukryte) trzy życia razem wzięte.

- Jeżeli... jeżeli nie będzie to chłopiec, to po prostu wyrwiemy temu rogi. W ten sposób jest obecnie... poniekąd obydwoma, prawda?

Kobieta się uśmiechnęła zapomnianym gestem tonącym w miłości.
Jest tak dumna ze swojego ukochanego dziecka.

- ♠I; 2004 -

Otwieram oczy, podnoszę się.
Szarość ścian, brąz pościeli, beznamiętny wyraz ludzi z portretów wiszących na ścianie, biały falenopsis w równie nudnej, czarnej doniczce, lampa od lokalnego artysty stojąca na stoliku nocnym.
Pierwszego maja. Niedługo zacznie się ,,Złoty Tydzień''... a co ważniejsze, tylko trzy dni do moich urodzin, huh...
Te specyficzne przemyślenia, które pojawiają się mniej więcej w tym samym czasie każdego roku; i nie, nie jest związane to z jakimś patriotycznym zrywem obchodzenia świąt państwowych. I nie mam też zamiaru w swoje urodziny obchodzić Midori no Hi [1], jak i nie dołączę do reszty moich ukochanych ludzi w różnorodnych celebracjach.
...każdego roku, chwilę przed, aż do tego dnia, tak blisko urodzin; ach, może dlatego mam ostatnio tyle snów? Ciekawa przypadłość umysłu w ludzkim ciele. Nieważne, ile bym nie czytał i badał, możliwe, że źródeł niektórych rzeczy nie napotkam nigdy... ha, ponownie, co miałem zamiar zrobić?
Ach. No tak.
Te przemyślenia... w tym tempie zemrę z nudów. Lepiej... poszukać uradowań u mych ukochanych, ne? ♠

Śpiący wstaję, kierując się wolnym walcem (wyobraźni) do toalety obok, by przemyć twarz. Ostatecznie dla rozbudzenia decyduję się również na prysznic.
Do pracy... to o tym powinienem myśleć z rana, niż o czymś (teraz) tak nieistotnym.
...nie, żeby dało się wmówić coś wystarczająco odpornemu na hipnozę umysłowi. Nigdy nie zadziałało, nie zadziała i teraz.

♠ My Monster / My Exception | Shizuo x Izaya | (Durarara!!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz