|25 - Nie spytam, odpowiedź i tak jest bez znaczenia. / ...|

203 37 6
                                    

Edit: 16.06.2018

- ♠I; 1997/10/31 -

Kocham tego rodzaju absurdy.

Stół, ten sam, długi, a jednak każdego dziewiątego dnia miesiąca jedna z dziewięciu tworzących blat desek jest wymieniana na inny rodzaj drewna. W tegorocznym październiku wypadło na wenge. Nie podoba mi się to, że akurat przy mnie znajduje się ten nowy, marnie oszlifowany fragment... nie, żeby tani aktor miał prawo narzekać.
Jeszcze chwilka, maleńka w perspektywie człowieczego życia, a przestanie być reżyserem tylko tych małych, zapyziałych scen, śmierdzących jak szczurze odchody i formalina.

Zza okna słyszę rytmiczny świergot. Ptak, który zawlókł się nie do tego miejsca. Wyraźny, donośny, nudny, identyczny z tym ze znalezionych w piwnicy winylowych płyt.
Palcem wystukuję w ten wyróżniający się fragment mebla rytm nadany przez zwierzę.
Raz... trzy i... dwa... trzy... nadając metrum cztery i trzy czwarte, melodia, która na każdym instrumencie zabrzmiałaby stęchle.

Absurd sytuacji, z tym stołem będącym jedyną przeszkodą od siedzącej naprzeciwko mnie postaci.
Pora posiłku przygotowanego przeze mnie... Ach, czas na degustację. Przykładam napełnioną zupą łyżkę do ust, połykam. Odkładam narzędzie zbrodni.
Beznamiętne spojrzenia identycznie nieistotnych istot. Każda posłusznie skopiowała mój ruch, drugą ręką wystukując ten sam rytm ściętymi niemalże do krwi paznokciami.
Kusi mnie, by pomalować je na czarno lakierem ich rodzicielki.
Mija minuta, dwie. Cisza nieidealna, podsumowując - nie cisza, a hałas, spowodowany jednym, tak małym stworzeniem. Mogę go dojrzeć zza okna, stoi na patio.
Widzę, jak każda z bliźniaczek ze swojego posiłku wyjmuje po kawałku mięsa, ich intencje jasne i wyraźne.
Ach, jakie dobre duszyczki... tylko gdzie dodatkowy talerz?

Nie pytam, nie szukam nawet możliwych odpowiedzi, zamiast tego ponownie skupiając się na tej ciszy. Dwa drewniane portrety w miejscu głów rodziny.
Bawi mnie to, a jednak się nie śmieję - to by było zbyt niegrzeczne. W końcu muszę dawać dobry przykład jako ich ukochany braciszek, ne~?

Sześć talerzy, żaden przeznaczony na dodatkowego gościa.
Przy jednym siedzi nie-trup, przy dwóch dwie dusze w postaci obrazów - tylko te talerze są pełne jedzenia. Te postawione przed nami (żywymi) to ledwo naparstki. A jednak i tak wystarczyło, by i z tego przekazać ofiarę dla dodatkowego (nieproszonego) gościa. W końcu tak rzadko ktoś odwiedza nasz teatr.

'- Iza-nii.

Ach, przerwana cisza. Dopiero teraz zauważam, że to faktycznie koniec posiłku.
I tym razem obyło się bez trucizny.

- Hm?

,- ...czy Heiwajima-kun...

'- ...jest z tobą ostry w łóżku?

Uśmiecham się na odpowiedź. Małe diabełki, nie wstyd wam, tak przy własnych rodzicach i bracie?

,- Hm~? Czemu pytasz?

'- Bo w zależności od twojej odpowiedzi możemy wydedukować...

,- ...czy cię naprawdę nienawidzi, czy też nie.

Śmiech, niepohamowany. Trzymam się za brzuch, nie mogąc powstrzymać perfidnego rechotu. Dopiero kopnięcie w piszczel przywraca mnie na ziemię.
I gdzież bym miał je pouczać, kiedy sam zdaję się jakże nieokrzesany?

- Co za głupiutkie pytanko... Oczywiście, że mnie nienawidzi. Ja również go nienawidzę...

'- Nie sądzimy tak.

♠ My Monster / My Exception | Shizuo x Izaya | (Durarara!!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz