4

11.8K 352 70
                                    

Szłam z Calumem z 15 minut. Szczerze? Stres mnie zżerał ale zaczął mi się nudzić ten "cichy spacer".

-Caluuum, daleko jeszcze?- zapytałam w końcu.

-Własciwie to jest tam- wskazał na kawiarnie na przeciwko nas.
Zaczęłam iść szybkim krokiem w tamtą stronę. Wpadłam do kawiarenki jak burza i zobaczyłam coś czego nie chciałam widzieć...Luke całujący namiętnie jakąś brunetkę. Typowa dziwka, czyli jak zawsze. To ja się tutaj martwię, a on ma wyjebane i obściskuje się z jakąś szmatą! No nie wierzę...nawet nie wiem kiedy ale zaczęłam płakać. Zakryłam usta ręką, aby nie wydostał się z niego żałosny szloch. Po chwili para odsunęła się od siebie, a Luke spojrzał w moją stronę. Mina mu zrzędła. Zobaczyłam zmartwienie, smutek, ból i żal. Zaczęłam kiwać głową na boki nie wierząc w to co widziałam. Powoli wycofywałam się, aby po chwili odwrócić się i biec przed siebie. Obraz był zamazany, a ja biegłam przed siebie. Zaraz poczułam dwie duże dłonie na biodrach, wiedziałam do kogo one należą, Luke. Zaczęłam się wyrywać dalej płacząc, nie chciałam z nim rozmawiać, zawiódł mnie, tak strasznie... wołał pieprzyć jakieś dzięki przez dwa tygodnie, zamiast odezwać się do podobno swojej najlepszej przyjaciółki! Żałośnie szlochała i kazałam mu mnie puścić i zostawić w spokoju.

-Hope, maleństwo...spokojnie skarbie.

-Spierdalaj!- krzyknęłam.

-Przestań się wyrywać i popatrz na mnie!- postanowiłam odwrócić się do niego, tylko po to aby zacząć bić go w klatkę piersiową i krzyczeć.

-Ty jebany pizdokleszczu! Przez pierdolone dwa tygodnie wolałes ruchać jakieś pierdolone dziwki, zamiast odezwać się do podobno najlepszej przyjaciółki! Ja się zamartwiałam, byłam u ciebie w domu, nigdy cię nie było. Dzwoniłam, pisałam i nic!- zlapał mnie za ręce, abym przestała bić jego klatkę piersiową- Wypłakałam przez ciebie chyba więcej łez niż przez ostatnie lata! Martwiłam się, że coś ci jest! Tęskniłam jak głupia! A ty kurwa co? Jebałeś jakieś zajebany szmaty! Jak ty możesz?! W tym momencie cię nienawidzę rozumiesz?! Nienawidzę! I puść mnie w końcu do kurwy nędzy!- krzyczałam bez opamiętania i płakałam.

-Spokojnie! Kurwa to nie tak!

-A jak?!- zaszlochałam.

-Pierdole...-

-To już wiemy- powiedziałam sarkastycznie.

-Musiałem przemyśleć kilka rzeczy okej?!

-Pieprząc tanie dziwki?!

-Tak kurwa!- krzyknął, a po chwili zrobił minę jakby dopiero zakapował co powiedział. Prychnęłam i ze łzami zaczęłam na spokojnie.

-To idź rób to dalej. Zostawiłeś mnie gdy cię potrzebowałam, wiesz? Gdy potrzebowałam znaleźć schronienie w twoich ramionach, a ciebie kurwa nie było, bo co robiłeś? Ruchałeś. Widocznie to jest dla ciebie najważniejsze. Nienawidzę cię...- szepnęłam ostatnie zdanie, wylewając po raz kolejny milion łez. Chciałam odejść, ale zatrzymał mnie jego głos.

-Prosze cię, nigdy więcej tak nie mów. Błagam cię...- widziałam ból w jego oczach.

-A jak mam mówić?! Podczas gdy ty się bawiłeś, ja zostałam prawie zgwałcona rozumiesz?! Gdy nie jeden mężczyzna nie szedł parkiem i mi nie pomógł, byłoby możliwe że nawet i po mnie! A nawet podczas tego koszmaru, myślałam o tobie...gdzie jesteś, czemu mnie nie ratujesz...- zatkałam buzię ręką, bo skapnęłam się, że za dużo powiedziałam.

-Że zostałaś prawie co?!- zapytał będąc w szoku.

-Właśnie to co słyszałeś, a teraz daj mi spokój i wracaj do swojej dziwki- odeszłam od niego szybkim krokiem. Usłyszałam jeszcze jak krzyczy moje imię, ale miałam na to całkowicie wyjebane. Tak...prawie zostałam zgwałcona...

*Wspomnienie*
Idę parkiem, myśląc czemu Luke się nie odzywa od dwóch dni. Jest już po 22 ale mało mnie to obchodzi. Widzę dużo pijanych nastolatków wracających z imprezy. Skręcam w ciemniejszą uliczkę. Okeeej...za dnia wygląda ona mniej strasznie. Nagle usłyszałam pytanie:

-A co taka ślicznotka robi sama w tak ciemnym zakątku?- brunet, ciemne oczy, nie wiem dokładnie, bo jest zbyt ciemno i ten cwaniacki uśmiech...bleee Luke'a jest lepszy.

-Wraca do domu- odpowiedziałam obojętnie.

-Hej hej hej! Spokojnie!- złapał mnie w pasie- najpierw się troszkę pobawimy- zaczął mnie całować po szyi.

-Puszczaj mnie kutasie!- krzyknęłam.

-Puszczę...ale najpierw się zabawie.

Zaczęłam się wyrywać i krzyczeć. Chłopak dał mi w twarz. Ratuj Luke... błagam cię. Nie zrezygnowałam, dalej robiłam to samo. Całował moją szyję i schodził niżej. Odpiął moją koszule, którą miałam na sobie, zsunął stanik i zaczął całować moje piersi. Płakałam, krzyczałam i się wyrywałam, nic to nie dawało. Jezu...jak ja bym chciała aby Luke tu był. Dobrał się do spodni. Odpiął je i zaczął zsuwać. Szarpałam się jak mogłam, ale to nic nie dawało.

-Spokojnie maleńka, współpracuj, a napewno ci również się spodoba.

Szlochałam żałośnie, krzyczałam ile sił i nic. Gdzie jest Luke?! Nagle usłyszałam syreny policyjne, chłopak mnie zostawił, a ja podsunęłam stanik i prybliżyłam kolana do klatki piersiowej. Płakałam jak nigdy. Podbiegł do mnie starszy pan i zaczął pytać, czy nic mi nie jest i czy nic mi nie zrobił. Odpowiedziałam, że wszystko jest dobrze. Wróciłam do domu razem ze starszym panem. Znaczy mężczyzna mnie podprowadził. Podziękowałam za ratunek i pożegnałam się. W domu od razu pobiegłam pod prysznic próbując zmyć z siebie dotyk tego oblecha...*

Tak, nawet tamtego wieczoru, nie mogłam przestać o nim myśleć. Szłam, a obraz przez moje łzy był zamazany. Nagle poczułam ręce, które ciągną mnie do siebie i pisk opon w aucie, a zaraz potem klakson. Usiadłam przy drzewie i płakałam dalej. Luke przytulił mnie i zaczął szeptać:

-Ciii spokojnie maleństwo...jestem tutaj. Jesteś bezpieczna. Już wszystko dobrze.

-Z-zostaw mnie Luke-wychlipiałam.

-Już nigdy tego nie zrobię. Przepraszam kochanie, to nie miało tak być. Tak bardzo cię przepraszam. Tak, masz rację, ruchałem plastiki, gdy mnie potrzebowałaś. Jestem chujem, dupkiem, idiotą, debilem, ciotą, sukinsynem, skurwysynem, to całkowita prawda. Jesteś dla mnie najważniejsza Hope, nie mogę cię stracić...przepraszam jeszcze raz... całym sobą.- pocałował mnie w głowe. Poczułam na głowie coś mokrego. Otarłam lekko oczy i podniosłam głowę, zobaczyłam, że Luke również płacze. Mój Lukey płacze...

★★★★★★★★★★
Dodaje kolejny, ponieważ tak jak pisałam wyżej wena dopadła, mam nadzieję że się podoba, dziękuję za wszystko.
Dzień dobry lub dobranoc, zależy kiedy czytacie 😘
Do następnego serdelki!❤❤

Only friends? No.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz