*2 tygodnie później, Calum*
Jak codziennie od czternastu dni przychodzimy do szpitala od razu po przebudzeniu się...znaczy nie wszyscy, bo Luke, Lena siedzą przy nich cały czas od pieprzonego tygodnia! Siedzą na tych nie wygodnych fotelach, a śpią z głowami na łóżku Mike'a i Hope. Prawie nic nie jedzą i pomimo, że to tylko 2 tygodnie to po prostu chudną w oczach powoli! Szczęścia tyle, że chociaż piją. Może dzisiaj uda się ich wygonić chociaż na pare godzin do domu...-Hej wam- uśmiechnąłem się lekko.
-Hej.- burknęli cicho. Wiem, że nie mieli na celu być chamscy, po prostu są zmęczeni.
-Ludzie...proszę was idźcie do domu. Na pare godzin! Prześpijcie się, ogarnijcie i przyjdźcie.- poprosił Ashton.
-Właśnie. Myślicie, że oni chcieliby zobaczyć was w takim stanie? Zmęczonych, śmierdzących i głodnych?- zapytała Adele.
-Chcecie wylądować koło nich? Jak tak dalej pójdzie to tak będzie.- powiedziała cicho Vicky.
-Zajmiemy się nimi.- objąłem Luke'a i Lenę ramionami.
-Obiecuję. Jeśli będzie coś się działo od razu do was zadzwonimy, tylko błagam idźcie do domu.- wybłagałem.-Dobra.- westchnęli obydwoje.
-Vicky, zamów im taksówkę, okej?- zapytałem, a dziewczyna przytaknęła i wyciągnęła telefon.
Luke i Lena wstali i ubrali kurtki. Ashton powiedział, że ich odprowadzi i poczeka z nimi aby gdzieś przypadkiem nie padli.
Westchnąłem i złapałem swoich przyjaciół za rękę.
-Błagam obudźcie się. Jest 25 listopad, za miesiąc święta. Nie chcemy ich spędzać bez was. Bądźcie silni i walczcie. Kochamy was...- szepnąłem, a w moich oczach momentalnie pojawiły się łzy.
-Wyjdą z tego Calum...muszą.- powiedziała twardo Adele, a Vicky potwierdziła jej słowa.
-Tak, będą walczyć. Nie zostawią nas, nie mogą.
Michael powinien się obudzić tydzień temu , ale lekarze powiedzieli, że może się to przedłużyć, bo obrażenia są większe niż myśleli, jednak wiele zależy od Mike'a. Staramy się funkcjonować normalnie, lecz nie jest to łatwe. Jednak to nie my wszyscy. Zawsze byliśmy razem, więc jak mamy się zachowywać naturalnie z myślą, że nasi przyjaciele leżą w szpitalu i zawsze może się coś stać. Czy ich musiało to spotkać? Mogliśmy cholera zrobić zakupy dzień wcześniej! Albo większe ostatnim razem! Wtedy nie musieliby nigdzie jechać i nic by się nie stało! Ale kto mógł wiedzieć, że pojadą do sklepu, że zabraknie jedzenia i, że akurat gdy nasi przyjaciele jechali do sklepu to zaranemu pijakowi zachce się jechać ciężarówką! Jakie to szczęście, że Hope szybko wykręciła...przecież gdyby nie to....Koniec! Calum dość,nie myślisz o tym.
*Luke*
Z niechęcią jadę do domu, ale nasi przyjaciele mieli rację. Musimy coś ze sobą zrobić. Wszedłem zmęczony do domu i przywitałem się z rodzicami. Mama powiedziała, że gdy się wykąpie to mam przyjść aby zjeść obiad. Zrobiłem tak jak powiedziała.Zszedłem na dół aby zjeść. Na stole rozłożony był obiad. Usiadłem do stołu i razem z rodzicami zaczęliśmy jeść lasagne. Po 2 tygodniach śmieciowego żarcia to naprawdę jest to niebo w gębie.
-Luke...jak z Hope i Mike'iem?- zapytała mama.
-Liz...-mruknął tata.
-Andrew, muszę wiedzieć co z nią. Oni wszyscy są dla nas jak dzieci.- powiedziała.
-Bez zmian...-mruknąłem szybko żeby nie wtrącił się tata.
Nie daj Boże by się jeszcze pokłócili, a tego nie chcemy.
CZYTASZ
Only friends? No.
Teen FictionJesteście TYLKO przyjaciółmi?- zapytała. Tak- odpowiedział Luke. Nie- pomyślałam w głowie, równocześnie z jego odpowiedzią. Auć... zabolało. Hej, jestem Hope Black. Jestem normalną nastolatką, może jestem trochę lubiana w szkole, ale to nic takiego...