43

6K 184 59
                                    

*Hope*
Wstałam rano po wpływem ciepła. Moje oczy wydawały się tak cholernie ciężkie, że ledwo co je otworzyłam.  Nagle wszystkie wspomnienia z wczorajszego dnia przeleciały mi przed oczami, zaczęłam się całą trząść, a oddech stał się płytki. Błagam nie...

-L-Luke! Luke!- zaczęłam krzyczeć cała roztrzęsiona. On wstał jak poparzony i od razu spojrzał na mnie zmartwiony.

-Co...? Już spokojnie maleństwo.- przytulił mnie to siebie i zaczął głaskać kojąco po plecach.

-L-Luke powiedz, że to sen...błagam.- szepnęłam płacząc.

-Nawet nie wiesz jak bym chciał skarbie.- odszepnął całując mnie w głowę.

Rozpłakałam się na dobre. Czemu to musi spotykać akurat nas? Co my takiego zrobiliśmy? I dlaczego to tak boli?

-Nie płacz kruszynko...to łamie mi serce.- szepnął.

Spojrzałam na niego zapłakana i zobaczyłam coś czego wczoraj nie dostrzegłam. Wiem, że on cierpi jak ja. Tylko...dlaczego tego nie pokazuje? Przecież podobno mówimy sobie wszystko. Jesteśmy przyjaciółmi i parą w jednym. Nie musimy nic ukrywać przed sobą, a tym bardziej czuć. Więc...dlaczego?

-Luke...-szepnęłam aby zwrócić na siebie uwagę, ponieważ odwrócił ode mnie wzrok.

-Hm?- mruknął i spojrzał ponownie na mnie.

-Dlaczego...? Dlaczego ukrywasz przede mną to co czujesz?- szepnęłam łamiącym głosem.

-Hope...nie mogę się rozkleić, bo obydwoje będziemy w totalnej rozsypce. Ja z chłopakami chcemy być dla was wsparciem, rozumiesz? A gdy wszyscy będziemy ryczeć jak małe dzieci to nie damy rady. My musimy być teraz dla was oparciem, tak?- powiedział spokojnie.

-Ale Luke...nie możecie trzymać wszystkiego w sobie. Damy radę wszyscy razem, ale nie ukrywajcie przed nami swoich uczuć. Proszę nie udawajcie przed nami niczego, dobrze?- powiedziałam lekko płacząc.

-Dobrze kruszynko.- przytulił mnie mocno do siebie. Po chwili poczułam na ramieniu coś mokrego. Odsunęłam się od Luke'a i spojrzałam na niego.

Pierwszy raz chłopak popłakał się przy mnie. Od razu wspięłam się na jego kolana i przytuliłam do siebie mocno.

-To tak boli Hope...- wypłakał w moje ramię.

-Shhh...wszystko się ułoży Luke. Damy radę, tak?- powiedziałam patrząc mu w oczy, a obydwie dłonie trzymałam na jego policzkach.

Po chwili przywarłam do jego ust. Potrzebuje tego. Potrzebuje Luke'a. Zaraz oderwaliśmy się od swoim ust i dysząc znów utknęliśmy w uścisku. Nie wyobrażam sobie jeszcze kogoś stracić w moim życiu. Oni nie zasłużyli na śmierć. Dylan...był taki malutki, nic nikomu nie zrobił. To dobre dziecko, a jak go pokarali? Nawet nie zobaczyłam jak dorasta, nie zobaczyłam jego pierwszej dziewczyny, nie widziałam jak bierze ślub, a później wychowuje swoje dzieci, nic. A Skylar? Nie wytrzymała psychicznie przez te zołzy. Zrobiły wszystko by ją zniszczyć i odizolowali od nas. Ludzi z którymi się wychowała. Od Bartka, który tak ją kochał, a ona jego. Planowali ślub, dzieci, przyszłość, wspólną przyszłość. A los ich tak pokarał. Ten świat jest bezlitosny. Umierają ludzie którzy najmniej na to zasłużyli, a ludzie którzy robią tak okropne rzeczy, żyją sobie bezkarnie. Niestety właśnie tak wyglada ten zakichany świat. Aby znaleźć normalnych ludzi to cieżko w tych czasach. A mi się jednak poszczęściło. Mam najlepsze osoby na świecie wokół siebie. Jesteśmy wielką rodziną. Mam nadzieję, że będzie choć trochę lepiej, tylko...czemu bez Sky...?

Only friends? No.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz