58

4.3K 151 42
                                    

*Luke*
Siedzę w salonie słuchając muzyki. Przyjaciele powoli wstają, a ja od godziny siedzę i się nudzę. Jest godzina 12:14.  Dziwne, że Hope jeszcze nie ma. Mówiła, że musi pogadać z samego rana z Michael'em i pojedzie z nim przy okazji do sklepu, ale czemu to aż tyle trwa? Trochę się denerwuje, ale w sumie to Hope...w spożywczaku to ona mogłaby być nawet pół dnia.

Ta myśl mnie z leksza uspokoiła i wróciłem do oglądania telewizji.

*Trzy godziny później*
Siedzimy wszyscy w salonie oprócz Mike'a i Hope. Zaczynamy się troche martwić, bo za długo ich nie ma...
Nagle mój telefon wydał z siebie dźwięk. Spojrzałem na wyświetlacz i okazało się, że dzwoni ciocia Oliwia. Mam się bać?

Odbieram i słyszę pociągnie nosem.

-L-Luke?- zapytała jąkając się. Czy ona płaczę!?

-Ciociu, co się dzieję!?- krzyknąłem denerwując się, a przyjaciele spojrzeli na mnie.

-H-Hope...miała wypadek z Michaelem.- wyszlochała.

-Co? Co z nimi? Gdzie jesteś?- wstałem i zacząłem się ubierać pokazując przyjaciołom aby robili to samo.

-Ja j-jade do szpitala z Danielem, szpital obok waszej szkoły. Nic nie wiem Luke, wiem tylko, że jakiś pijany kierowca tira prawie w nich wjechał, ale Hope wykręciła i wpadli do rowu.- wypłakała.

-D-dobrze ciociu, my już będziemy jechać. Za niedługo będziemy.- mówię z ledwością powstrzymując łzy.

-Uważajcie na siebie.- wyszeptała i zakończyła rozmowę.

-Stary, co się dzieję!?- krzyczy Ashton.

-Michael i Hope mieli wypadek...jedziemy do szpitala, szybko!- powiedziałem i wsiadłem do auta.

Lena pojechała ze mną razem z Calumem, a Ashton z dziewczynami. Jadę szybko, ale ostrożnie. Muszę być przy Hope jak najszybciej, ale musimy również być cali. Tak strasznie się o nich boję. Mam nadzieję, że nic im nie jest i wyszli z tego cało...

Jesteśmy na miejscu po 10 minutach. Od razu wysiadamy i biegniemy do szpitala. Lena podbiega do recepcji, a my zaraz za nią.

-Dzień dobry, gdzie leży Hope Black i Michael Clifford?- pyta zdenerwowana.

-A kim pani jest dla pacjentów?- pyta lekceważąco.

-Kuznką.- mówi od razu.

-Ach na pewno?- yhh czemu ona cały czas patrzy na swoje paznokcie zamiast poszukać informacji o Hope i Mike'u!?

-Posłuchaj lafiryndo! Gadaj gdzie oni leżą, albo inaczej to załatwimy!- krzyczy. W innej sytuacji bym się zdziwił, ale teraz to nic dziwnego.

-Phy! Grozisz mi dzieciaku?- prycha pielęgniarka.

-Nie, ja tylko ostrzegam, a teraz gadaj mi tapeciaro gdzie do kurwy oni leżą!- drze się.

-Nie boję się ciebie!- piszczy.

-No nie...zaraz mnie rozniesie.- mruczy do nas Lena.

Nagle podchodzi starsza pielęgniarka i wygania tą dziewczynę. Uśmiecha się miło, ale w jej oczach widać wielkie zmęczenie.

-Przepraszam za te nie wychowaną dziewczynę, już dawno powinni ją wywalić.- staruszka przewraca oczami.
-Kogo szukacie?- pyta miło.

-Hope Black i Michael'a Clifforda- mówi szybko Lena będąc już spokojniejsza.

-Hm...trzecie piętro. Aktualnie dziewczyna jest na bloku operacyjnym, a chłopak świeżo po operacji odpoczywa, sala 215. Powodzenia kochani.- uśmiechnęła się delikatnie.

-Dziękujemy pani!- krzyczymy i biegniemy do windy wciskając trzecie piętro.

Wybiegamy z windy i widzimy rodziców Hope oraz Mike'a. Podbiegamy do nich i pytamy co z nimi.

-Hope ma operację, ponieważ miała krwotok wewnętrzny, złamaną lewą rękę i wstrząśnienie mózgu oraz kilka potłuczonych żeber, a Mike złamane żebra, lekkie wstrząśnienie mózgu oraz dużą ranę u dołu brzucha. Obydwóch stan jest poważny. Michael narazie jest w śpiączce i prawdpodobnie obudzi się za tydzień góra, a wejść do niego można za godzinę, a Hope? Nic nie wiadomo jeszcze.- wytłumaczył wujek Daniel.

-Pozostaje nam czekać.- szepnęła ciocia Karen (mama Mike'a).

-O cholera.- mruknęłam i opadłem na nie wygodne krzesło.

Błagam cię boże...oby nic poważnego im nie było i szybko z tego wyszli...

*Dwie godziny później*
Siedzimy tu dwie godziny, a czuje się jakby minęło z piętnaście. Do Michaela można już wchodzić, ale jego rodzice poszli pierwsi. Podobno ich rodzice postarali się aby byli w jednej sali, więc gdy operacja Hope się skończy to przywiozą ją do tej samej sali. Podobno będzie to trwało jeszcze pół godziny bądź krócej.

Patrzę na białaś brudną ścianę i myślę kiedy operacja Hope się skończy gdy nagle z sali wychodzi lekarz. Wszyscy wstajemy z miejsca i podchodzimy do niego. On lekko zmieszany patrzy na mas wszystkich i po chwili mówi:

-Operacja pomimo wielu trudności się udała. Kości są ustawione, krwotok zatrzymany oraz rany pozszywane. Niestety nie wiadomo kiedy się obudzi...może to być dzień, tydzień, miesiąc, a nawet pare lat, ponieważ wstrząs mózgu nie był taki lekki na jaki się wydawał. Jednak bądźmy dobrej myśli, Hope jest bardzo silna. Przepraszam, ale muszę lecieć do innych pacjentów, proszę dzisiaj nie wchodzić tak dużą grupą, a pojedyńczo, od jutra już będzie można większą grupą do nich wchodzić. Miło patrzeć iż nasi pacjenci mają aż tylu przyjaciół. Do widzenia.- uśmiechnął się współczująco, ale miło.

A mnie? Wryło w ziemię...
Nie wiadomo kiedy się obudzi...może to być dzień, tydzień, miesiąc, a nawet pare lat...

Parę lat!? Przecież ja bez niej nie dam rady, my nie damy. Wszyscy ją tak kochamy. A Mike? Przecież jak on się obudzi to będzie załamany, a co jak mu się pogorszy? Boże błagam cię, jeśli istniejesz to pomóż nam.

Siedzę pod ścianą i płacze. Po prostu płaczę jak dziecko. Może w tym momencie nie zachowuję się jak Luke, którego wszyscy znają poza przyjaciółmi, ale w dupie to mam. Spojrzałem na przyjaciół i nie tylko ja jestem w takim stanie. Czy nas musi to wszystko spotykać!?

Podeszła do mnie Lena i poprosiła abym wszedł z nią. Wstałem i podszedłem do drzwi przy ktorych lekko zawachałem, ale w końcu wszedłem do sali. Spojrzałem na dwójkę tak ważnych ludzi w moim życiu, a łzy mimowolnie leciały mi po twarzy. Lena podeszła do mnie i przytuliła się głośno szlochając.

Biedna...nie chce wiedzieć co teraz czuję, rozstali się z Michael'em w niezbyt dobrych relacjach...

-L-Luke...ja gotak kocha-am - zapłakała.

-Wiem słońce, wiem. On ciebie też.- powiedziałem pociągając nosem i pocałowałem ją w głowę.

Usiedliśmy koło nich i nic nie mówiliśmy. Złapałem Hope za rękę, to samo zrobiła Lena z Michael'em,jednak po chwili dziewczyna wpadła w ryk i połozyła głowę na nodze chłopaka łkając i przepraszając go. Drugą ręką sięgnąłem do dłoni Leny i złapałem ją.

-Spokojnie, to nie twoja wina. Wyjdą z tego.- powiedziałem pocieszając ją.
-Muszą...- szepnąłem pod nosem.

********************
Hejka!❤
Proszę, o to kolejny rozdział dla was!
Tak prosiliście, że nie mogłam tegodla was nie zrobić.
To ostatni rozdział w tym roku😁
Jakie plany na sylwestra, hm?🎈
Mam nadzieję, że będziecie się świetnie bawić!🎆🎊
Jeszcze raz, życzę wam szczęśliwego nowego roku, aby był jeszcze lepszy od tego i żeby w 2019 spełniły się wasze najskrytsze marzenia. Po prostu wszystkiego najlepszego w 2k19!🎇
Miłej zabawy wam życzę dzisiaj!🎉
Do następnego serdelki!😇❤

Only friends? No.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz