42

6K 213 32
                                    

*Luke*
Hope zasnęła po półgodzinnym uspokajaniu. Ostatni raz w takim stanie widziałem ją po śmierci Dylana. Nie mogę pozwolić aby znowu było tak jak wtedy. Boże...czy zawsze musi się coś zawalić? Czy szczęście nie może być już zawsze?

Zszedłem na dół, gdy upewniłem się, że moje maleństwo się nie obudzi. Skierowałem się do kuchni gdzie siedziała ciocia Oliwia. Piła herbatę i zdenerwowana biła paznokciami w kubek. Gdy mnie zobaczyła momentalnie się wyprostowała.

-Luke, co się dzieje?- zapytała stanowczo.

-Skylar...ona nie żyje ciociu.- łzy wypłynęły mi z oczu. Teraz gdy Hope śpi moge sobie na to pozwolić, ale przy niej muszę być twardy.

-Co? Jak to? Przecież jeszcze przed wczoraj widziałam ją w sklepie i rozmawiałam z nią!- powiedziała zmartwiona.

-Popełniła samobójstwo, prawdopodobnie wczoraj.- szepnąłem.

-Ale...dlaczego?- widziałem, że powstrzymuje łzy.

-Zaczęło się od...- opowiedziałem jej całą sytuacje. Była zszokowana.

-O boże, to okropne! Tak głupia dziewucha powinna dostać za swoje!- krzyknęła!

-Oj uwierz...Hope dała jej niezłe popalić.- uśmiechnąłem się lekko. Spojrzała na mnie zdezorientowana.
-Po przeczytaniu listu od razu wybiegła, pobiegliśmy za nią i złapaliśmy och wszystkich. My zajęliśmy się tymi kolesiami, a dziewczyny, nią i jej przyczepami. Hope musieli odrywać od Diany, bo chyba by ją tam zabiła. Ona też dostała lekko, ale nie jest mocno, więc jak się obudzi to przemyje jej to. Znaczy...oczywiście jeśli mogę z nią zostać.- dokończyłem niepewnie.

-Oh oczywiście Luke! Wy wszyscy zawsze jesteście u nas mile widziani! A tym bardziej teraz gdy Hope was potrzebuje.

-A...ciociu wiesz co war najgorsze? Ostatni raz była w takim stanie po śmierci Dylanka...nie chce aby znowu przeżywała to samo.- powiedziałem łamiącym głosem.

-Błagam nie...pomogę jej jął tylko będę mogła, nie mogę pozwolić na powrót do tego stanu. Pamiętaj Luke, zawsze możecie przyjść do mnie z każdym problemem. Ja naprawdę postaram się pomóc, doradzić, cokolwiek. Nie dam ani jej ani wam wpaść w tak okropny stan. Kocham was wszystkich jak własne dzieci i nie mogę pozwolić na takie cierpienie. Jak narazie dam jej czas na ochłonięcie i przemyślenie, ale porozmawiam z nią gdy będzie chciała.

-Dziękuję ciociu, za wszystko.- uśmiechnąłem się lekko.

-Wracaj do niej kochany, a ja się przejdę do Sam, pewnie jest załamana.- westchnęła.(Od aut. Chodzi o mamę Skylar)

-Dobrze.- wstałem, dałem kobiecie całusa w policzek i poszedłem do mojego maleństwa.

Położyłem się obok niej, a ta od razu się we mnie wtuliła. Po chwili rownież zasnąłem...

*Oliwia*
To okropne co przytrafiło się Sky. Niestety już nic nie zrobimy, nic nam jej nie przywróci.
Ubrałam szybko swoje Adidasy i pobiegłam do Samanthy.
Pod domem zapukałam i zaraz otworzyła mi mama Skylar. Wygladała strasznie, wory pod oczami, które są całe spuchnięte, czerwone gałki, spierzchnięte usta i mokre policzki od łez.

-Oh Sam...- przytuliłam ją od razu, a ta płakała nie koszulkę.

-Liv...ja nie wiem jak to się stało. Jak mogłam być taka ślepa i nie widzieć, że coś się dzieje z moim dzieckiem? Byłam taka ślepa...- zaszlochała.

-To nie twoja wina, tak? To był jej wybór, jej decyzja. Nikt nie mógł nic zrobić, postanowiła że to zrobi i tak by zrobiła prędzej czy później.

-Straciłam moje dziecko...moje kochane dziecko.- płakała. Nie mogę sobie tego wyobrazic jaki to ból.

-Wiem Sam, wiem.- szepnęłam, a łzy wypłynęły mi z oczu.

Siedziałam u Samanthy z trzy godziny, a gdy zasnęła postanowiłam wrócić do domu.

*Narracja trzecioosobowa*
Wszyscy przyjaciele byli załamani utratą tak ważnej osoby w ich życiu. Nie mogli zrozumieć, że już nie będzie ich Skylar. Pomimo tego wszystkiego co się stało, oni wiedzą, że nic nie zależało od niej. Musiała to zrobić, bo jej kazano i szantażowano. Zrozumieli, jednak żałowali, że nie wiedzieli tego wcześniej, może gdyby znali prawdę skończyłoby się inaczej...
Jednak czasu niw cofną, nie mają co zrobić, bo już za późno.
Strasznie boją się pogrzebu, który odbędzie się za 4 dni. Wiedzą, że będą musieli się pożegnać na dobre, a to jest takie trudne... Okropna sytuacja.

*Michael*
Jestem z Leną u niej w domu. Płacze wtulona we mnie, a ja sam ledwo co się powstrzymuje żeby nie poryczeć się jak małe dziecko. Łzy lecą mi pojedyńczo z oczu, ale ścieram jej żeby Lenka nie widziała.

-Wszystko się ułoży kochanie.- szepczę jej do ucha, próbując przekonać ją jak i siebie.

-Ona była dla mnie jak siostra Mike...to tak strasznie boli.- zaszlochała.

-Wiem skarbie, ale musimy dać radę. Dla niej. Na pewno by nie chciała abyśmy byli w tak okropnych stanach.- powiedziałem i pocałowałem ją w czubek głowy.

-Mike...nie zostawiaj mnie.- powiedziała błagalnie i wybuchnęła płaczem.

-Nigdzie się kochanie nie wybieram, jestem i będę przy tobie.- mowię cicho. Co nie oznacza, że nie jestem pewny, a chce aby tylko ona to słyszała żeby była pewna, że mowię do niej i nikogo innego.

-Kocham cię, Michael.- zapłakała.

-Kocham cię, Lena.- odpowiedziałem.

*Ashton*
Pocieszam Vicky jak mogę, jest załamana, jak i my wszyscy. Ja i chłopaki musimy się trzymać, aby pomoc dziewczyną. Mamy obowiązek dbać o nasze skarby, a nimi są Adele, Hope, Vicky i Lena. Nie zostawimy ich, choćby nie wiem co się działo. Kochamy je...

*Calum*
Uspokoiłem Adele i usnęła wtulona we mnie. Dziewczyny są załamane tą sytuacją. Okropne jest jak to przezywają. Nie damy im popaść w stany depresyjne, zrobimy wszystko aby były szczęśliwe. Nawet teraz gdy i my cieżko się trzymamy. Razem damy radę, uda nam się i ja to wiem. Skylar nie chciałaby abyśmy zapuścili się po jej śmierci. Jestem tego pewny. Okazuje się, ze kochała nas, tak jak my ją...

********************
I ostatni leci.
Jak wasze oceny na koniec roku, co?😏
Starałam się napisać ile mogę.
Nie wiem kiedy będą kolejne, naprawdę. Mam nadzieje, że poczekacie, o ile w ogóle tu jeszcze jesteście hah.
Dziękuję wam za wszystkie głosy i komentarze. Może nie widać, ale to i tak wielka motywacja. 💕
Dobranoc lub Dzień dobry, jak kto woli.💞
Do następnego serdelki!😇❤️

Only friends? No.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz