7

11.8K 339 76
                                    

*Info na dole, proszę przeczytajcie!
Miłego czytania ❤*

Obudziły mnie promienie słońca, które wchodziły przez okno. Zakryłam twarz ręką ale coś mi tu nie grało. Poczułam jakieś obejmujące mnie ramiona wokół talii. Odskoczyłam momentalnie i tym oto sposobem wylądowałam twardo na ziem. Auć mój tyłek!

-Hope! Nic ci nie jest?- zapytał zmartwiony. A ja...ja poprostu zaczęłam się śmiać jak idiotka. Jak mogłam się nie domyśleć że to Luke?

-Z czego ty się śmiejesz?- spojrzał na mnie jak na debilke, a ja poprostu dalej się śmiałam.

-Bo...ty...ja...hahahahhahah- nie mogłam się opanować. Śmiałam się tak jeszcze z 10 minut aż mnie brzuch zaczął boleć. Gdy się z lekka uspokoiłam zaczęłam mówić.

-Bo ja się wystraszyłam... hahah ciebie i o Jezuniu mój tyłek hahahah- skończyłam. Nie mogłam się opanować. Ta sytuacja musiała wyglądać komicznie. Po chwili Luke też się zaśmiał.

-Głupia...hahahah a z tym tyłkiem mogę ci pomóc- poruszał śmiesznie brwiami na co znowu się zaśmiałam.

-Nie dzięki hahah

Gdy obydwoje się ogarnęliśmy była godzina 12:30. Dziś byłam ubrana w:

A Lukey standardowo czarna koszulka, czarne rurki, a na nogach miał Vans'y

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

A Lukey standardowo czarna koszulka, czarne rurki, a na nogach miał Vans'y. Po zjedzonym śniadaniu postanowiliśmy pójść na miasto. Chodziliśmy zatłoczonymi ulicami rozmawiając i śmiejąc się z różnych głupot. Czasami ludzie patrzyli na nas jakbyśmy uciekli z psychiatryka ale nie przejmowaliśmy się tym. Doszliśmy do parku i zadzwoniliśmy po resztę, jednak musieliśmy zaczekać bo wszyscy mieli być dopiero za godzinę. Usiedliśmy pod wielką płacząca wierzbą. Zawsze tu siadamy. Gdy jest gorąco, słońce tu nie dochodzi, więc można spokojnie posiedzieć, gdy pada deszcz tutaj jest sucho. Idealne miejsce i do tego jest dużo miejsca aby usiąść całą paczką. Opieraliśmy się plecami o pień drzewa i zaczęliśmy rozmawiać o starych czasach.

-Lukey, pamiętasz jak byliśmy z rodzicami w markecie, a ty wyciągnąłeś jajka z pudełka, podbiegłeś do faceta który wyglądał jak pedał (od auto. Oczywiście nie mam nic do nich, bo szczerze? Ubóstwiam ich, ale nie wiedziałam jak dobrać słowa) i rozbiłeś mu je na spodniach i odchodząc krzyknąłeś „No teraz masz jaja koleś"- dokończyłam ze śmiechem, a zaraz obydwoje zwijaliśmy się ze śmiechu. Mieliśmy wtedy z 6-7 lat. Nasi rodzice myśleli że spalą się ze wstydu, a my byliśmy z siebie dumni. No, ja byłam dumna z Luke'a ale obydwoje cieszyliśmy się jak mysz do sera.
Wspomnialiśmy jeszcze chwilę, dopóki nie zaczęliśmy sobie dogryzać. Nie wiem jak to się stało ale uciekałam przed Luke'iem  wokół drzewa, ławek. Śmiałam się jak nienormalna, tak samo jak i on. Gdy mnie dogonił, złapał w talii i obkręcił do okoła. Chłopak postawił mnie na ziemi, a ja obkręciłam się wokół niego i wskoczyłam mu na plecy. Po kilku minutach zmęczeni wylądowaliśmy na trawie, dalej się śmiejąc.

Only friends? No.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz