28

7K 255 84
                                    

-Wiesz...nie wiem od czego zacząć...- Czy to musi być takie trudne?

-Spokojnie Michael. Najlepiej od początku.- wziąłem głęboki wdech i zacząłem znów.

-Chodzi o to, że... cholera! Nie wiedziałem, że to będzie takie ciężkie.- zaśmiałem się nerwowo.

-Michael to tylko ja. Spokojnie.

-Właśnie to aż ty. Dobra...chodzi o to, że ostatnio moje uczucia co do ciebie są chyba czymś więcej niż na "przyjaciele"...- na twarzy dziewczyny wymalowała się nadzieja.
-I chciałem zapytać czy może chciałabyś spróbować...wiesz. Ja zrozumiem jeśli nie będziesz chciała, bo w końcu wiem i te sprawy, ale wiedz, że naprawdę chciałbym spróbować i...- nie mogłem dokończyć bo dziewczyna skoczyła na mnie przytulając. Od razu odwzajemniła przytulasa.

-Tak tak tak!- pisnęła na co się zaśmiałem. Po chwili przytulania odchrząknąłem i odsunąłem się lekko od niej.

-Okej, więc...Lena czy uczynisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem na świecie i zostaniesz moją dziewczyną?

-Oczywiście!- krzyknęła z szerokim uśmiechem. Od razu przysunąłem się i dałem jej buziaka.

-Mikey...bo ja tak trochę ten...- zaczerwieniła się cała, a ja od razu zakapowałem o co chodzi.

-Nie potrafisz się całować?- kiwnęła głową zawstydzona.

-Hej, nie ma się czego wstydzić tak? Wszystko w swoim czasie.- uśmiechnąłem się do niej.

-Dziękuję Mikey- szepnęła i wtuliła się we mnie. Ja tylko mocniej objąłem ją ramionami.

-To co idziemy się przejść?- kiwnęła ochoczo głową.
-To chodź.- wstałem i złapałem ją za rękę.

Szliśmy gadając bądź śmiejąc się z byle czego... oczywiście do czasu. Nagle na drodze stanęły nam jakieś dzieciaki.

-Siema Grubella.- powiedział jakiś blondyn. Ścisnąłem mocniej rękę Leny.

-Odejdź Daniel- powiedziała cicho ze spuszczoną głową.

-Ja? Ale dlaczego? Przecież my tak bardzo cię lubimy, nie chłopaki?- zapytał śmiejąc się, a wszystkie małolaty z tyłu się zaśmiały.
-I co schudłaś coś? Czy dalej będziesz taką krową? Pamiętaj, jeśli chcesz kogoś znaleźć to schudnij, a nie wyglądasz jak świnia. Chociaż ryj to ci chyba zawsze pozostanie taki sam.- zaśmiał się z kolegami. O nie.

Puściłem rękę Mojej dziewczyny i podszedłem do tego gówniarza. Złapałem go za kołnierz koszulki i pociągnąłem.

-Posłuchaj gówniarzu. Nigdy więcej tak do niej nie mów rozumiesz? Co ty myślisz, że jeśli czepisz się dziewczyny do będziesz kozak? Powiedz coś do mnie hm? Wtedy to ty będziesz wielki, oczywiście do póki nie dostaniesz w pysk.

-Staaary no spójrz na nią, Grubella powinna schudnąć.- popatrzyłem na dziewczynę. Miała spuszczoną głowę, a po jej policzkach spływały łzy.

-Stary patrzę i wiesz kogo widzę? Śliczną dziewczynę. Więc jeśli jeszcze raz wyzwiesz moją dziewczynę, bądź któryś z twoich śmiesznych kolegów dostaniecie taki wpierdol, że się nie pozbieracie, jasne kurwa?- warknąłem. Wszyscy kiwnęli głowami wystraszeni.

-A teraz przepraszać. NA KOLANACH- rozkazałem. Chłopak który cały czas mówił od razu podszedł do niej. Spojrzałem na resztę gówniarzy.

-A wy co? Wyjątki? Na kolana i błagać o wybaczenie.- wszyscy zerwali się z miejsca i padli na kolana przepraszając Lenę. Wyciągnąłem telefon i zacząłem nagrywać. No nieźle nawet obyło się bez bicia... jesteś groźny Michael.

Lena kiwnęła głową do każdego i spojrzała na mnie błagającym wzrokiem.

-Dobra spadać gówniarze. I pamiętajcie, jedno słowo i po was.- kiwnęli głowami i uciekli.

Lena odwróciła się tyłem do mnie. Podszedłem do niej i przytuliłem od tyłu. Gdy usłyszałem, że płaczę podszedłem do niej z przodu.

-Co jest kochanie?- zapytałem zmartwiony.

-M-Mike...oni mają rację. Jestem okropna. Znajdź sobie lepszą dziewczynę, piękniejszą, mądrzejszą, w swoim wieku...nie.jestem ciebie warta. Znajdź kogoś kto da ci szczęście.- wyszlochała.

-Heeej, skarbie.- złapałem jej twarz w dłonie.
-Ja nie chce innej, chcę ciebie. To ty mi dajesz szczęście, jesteś śliczna, mądra. I nigdy więcej nie mów, że jesteś okropna. Jesteś cudowna Lena. Ja...chyba się w tobie zakochuje.- uśmiechnąłem się lekko.

-Ja w tobie też Mikey...- wtuliła się we mnie.

-To co idziemy do reszty?- zapytałem po chwili.

-Pewnie.

Ponownie złapałem jej rękę i skierowaliśmy się do Hope. Muszę je podziękować. Gdyby nie ona, nie odważyłbym się pogadać z Leną i nie byłaby teraz moja.

Po 15 minutach byliśmy pod domem Hope. Otworzyła nam ciocia Oliwia.

-Hej ciociu.- powiedzieliśmy razem, po czym wszyscy się zaśmiali.

-Hej wam.- spojrzała na nasze ręce i zaraz krzyknęła na cały dom.

-Daniel pacanie! Wygrałam! Dawaj moje pięć dych!- spojrzeliśmy na siebie zdezorientowani.

-Co?! Jak to?!- krzyknął jej mąż. Wszedł do przedpokoju i spojrzał na nasze złączone ręce. Westchnął i podszedł do kurtki, wyciągnął portfel i dał swojej żonie 50 złoty.

-Szczęścia maluchy.- powiedziała ciocia i poszła w głąb domu.

Spojrzeliśmy na siebie i wzruszyliśmy ramionami. Ściągnęliśmy buty i poszliśmy do pokoju Hope. Weszliśmy do środka, a wzrok wszystkich został skierowany na nas. Po chwili na twarzy każdego widniał szeroki uśmiech, w sumie tak samo jak i na naszych.

-Hope, mogę cię na chwilę zabrać?- zapytałem.

-Pewnie.- wstała z pomiędzy nóg Luke'a i podeszła do mnie. Dałem buziaka w policzek Lenie, na co cała się zaczerwieniła i śmiejąc się cicho wyszedłem z pokoju razem z Hope.

-No co jest Mike?- zapytała z szerokim uśmiechem.

-Dziękuję Hope...gdyby nie ty, nie zdobyłbym się na odwagę pogadania z nią. I gdyby nie ty...nie byli byśmy razem.- uśmiechnąłem się szeroko i przytuliłem przyjaciółkę.

-Wiedziałam, że się uda! Nawet moi rodzice się założyli, że będziecie razem co jest...dziwne.- skrzywiła się, a ja się zaśmiałem. Więc to o to chodziło im w przedpokoju.

-Taa... o pięć dych.- powiedziałem śmiejąc się. Spojrzała na mnie jak na idiotę.

-No mniejsza. Szczęścia i wiele wiele miłości oraz wytrwałości Wielki czerwony psie.- pisnęła.

-Zepsułaś tą końcówką.- skrzywiłem się.

-Ojj tam gadasz.- zaśmiała się.- A teraz chodź, bo twoja dziewczyna pewnie tęskni.- teraz ja się lekko zaśmiałem.

Weszliśmy do pokoju, a ja od razu podszedłem do Leny, która siedziała na fotelu. Usiadłem z tyłu, tak aby siedziała mi między nogami, przytuliłem ją i pocałowałem w głowę, na co zachichotała.

Resztę wieczoru spędziliśmy w super nastrojach oraz towarzystwie. Śmialiśmy się praktycznie z niczego, śpiewaliśmy, a nawet tańczyliśmy! Myślę, że to był udany dzień...

★★★★★★★★★★
Niespodzianka!❤
Jednak dziś dodaje kolejny. Mam nadzieję, że również się spodobał 😇
Dziękuję za głosy oraz komentarze ❣
Jest was coraz więcej co mnie straszliwie cieszy♡
Do następnego serdelki ❣😇😘

Only friends? No.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz