*Tydzień później*
To dziś...dzień w którym mija 8 lat od śmierci mojego promyczka, a ja dalej nie mogę się pozbierać. Wstałam dzisiaj bez jakichkolwiek chęci do życia. Poszłam do toalety, umyłam się i po wytarciu mokrego ciała założyłam bieliznę, oczywiście czarną i poszłam wybrać ciuchy. Po chwili stania nad szafą wybrałam:
(Bez kurtki)
Ubrałam się i zeszłam na dół. Tam zobaczyłam moją mamę z czerwonymi oczami i tatę z workami jakby nie spał conajmniej tydzień. Co jest bardzo możliwe.
Jednak godzina 11:34. O 12 ma być u nas rodzina Luke'a razem z nim. Nienawidzę tego dnia...poprostu nie cierpię. Za każdym razem muszę rozkleić się w nie odpowiednim momencie. Właśnie w ten dzień moje poczucie winy zawsze wraca...mogłam patrzeć na niego cały czas, nie odwracać wzroku nawet na sekundę, bawić się z nim, ale nie. Głupia Hope robiła co innego. W moich oczach pojawiły się łzy. Zaczęłam mrugać aby się ich pozbyć, nie mogę rozkleić się przy rodzicach, nie mogę pokazać jak bardzo słaba jestem, nie przy nich. Moi przyjaciele dołączą do nas o 12:30 razem z rodzicami. Nasze rodziny są blisko, jednak z Luke'a rodzicami najbardziej. Szybko zjadłam śniadanie i ruszyłam do salonu. Usiadłam podkulając nogi. Oparłam brodę na kolanach i objęłam nogi rękoma. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Dlaczego niewinni ludzie tak poprostu odchodzą. To niesprawiedliwe... Dylan mógł jeszcze tyle przeżyć, tyle zobaczyć. Był taki malutki...Poczułam jak po moich policzkach spływają słone łzy. Schowałam twarz w kolanach jeszcze bardziej. Usłyszałam dzwonek do drzwi ale nie przejęłam się tym. Tak bardzo chciałabym przeżyć te dni z Dylankiem. Tak bardzo pragnę chociaż jednego dnia z nim. Chciałabym go nauczyć wielu rzeczy, jak na przykład granie w koszykówkę, czy nawet malowanie mnie aby śmiał się ze mnie, że wyglądam jak klaun gdy on to zrobi. Żeby denerwował mnie zostawiając wszędzie zabawki. Aby pocieszał mnie zawsze gdy płaczę i chciał bronić, pomimo tego że jest młodszy. Chciałabym go mocno przytulić tak, aby śmiał się, że go zaraz udusze. Chce poprostu jego obok mnie, swojego młodszego braciszka.
Poczułam obejmujące mnie ramiona.-No też go brakuję kochanie- szepnął przytulając mnie. Luke...
Rozpłakałam się na dobre.-Luke...ja chcę go tutaj, aby był przy mnie, tulił za każdym razem gdy płaczę czy jestem smutna, aby chciał mnie chronić przed całym światem, choć wiedziałby, że nie może...- szlochałam w jego koszulkę.
-Ja też bardzo bym chciał aby był z nami. Żebym mógł go nauczyć grać w piłkę nożną, grać w gdy komputerowe, podrywać dziewczyny, bronić dziewczyny czy młodszych, nie dać się nikomu. Ale nie mogę...kiedyś spotkamy się z nim, opowiemy mu wszystko, a on opowie nam. Teraz napewno na nas patrzy i również płaczę za nami. Wie, że kiedyś do niego dołączymy, że będziemy wszyscy razem.- szeptał załamującym się głosem. Spojrzałam na niego i on również płakał. Gdy to zobaczyłam wybuchłam jeszcze większym płaczem. Wtuliliśmy się w siebie i płakaliśmy razem. Tęsknię Dylan...tak strasznie za tobą tęsknię kochanie...
To salonu weszli rodzice, gdy nas zobaczyli rozkleili się również. Podszedszliśmy do nich i przytuliliśmy mocno naszych rodziców.
-Tak bardzo chce do Dylana mamusiu...chce znów usłyszeć jego śmiech, zobaczyć jego uśmiech i podekscytowanie w święta gdy czeka na prezent.- ledwo co mówiłam przez płacz. Moja mama również wybuchła płaczem, a tata pociągał nosem choć wiedziałam, że najchętniej zrobiłby to samo. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Wytarłam oczy choć nowe łzy i tak wydostawały się z oczu. Otworzyłam drzwi, a dziewczyny widząc mój stan od razu rzuciły się na mnie i rozpłakały razem ze mną. Za nimi zobaczyłam ich rodziców. Z każdym się przytuliłam na przywitanie i każdy miał łzy w oczach. Zaraz przyszli chłopacy. Widziałam jak powstrzymują aby również się nie popłakać razem z rodzicami. Wszyscy tak kochaliśmy Dylana...a on tak poprostu odszedł. Życie jest niesprawiedliwe. Umierają niewinni niczemu ludzie i zostaje po nich ból i tęsknota.
Po chwili zebraliśmy się wszyscy i ruszyliśmy na cmentarz. Każdy szedł cicho. Ja z Luke'iem szliśmy za rękę. Miałam spuszczoną głowę. Obok cmentarza były kwiaciarnię. Weszłam do tej samej co roku i kupiłam osiem czarnych róż. Osiem dlatego że idzie ósmy rok, a czarne dlatego, że młody uwielbiał czarny kolor od małego jak i kwiaty w jego kolorze. Inni również coś kupili, ale nie zwracałam na to uwagi. Ruszyliśmy dalej i doszliśmy do grobu. Ja stanęłam z tyłu razem z Luke'iem. Gdy nadeszła nasza kolej Luke podszedł do grobu i dał tam czarne autko i do tego kwiaty. Szepnął coś i odsunął się lekko ze spuszczoną głową. Teraz twoja kolej Hope... Podchodzę do grobu i kładę kwiaty. Klękam obok i patrzę na zdjęcie uśmiechniętego chłopczyka.
-Dlaczego tak szybko mnie opuściłeś Dylan? Miałeś mnie chronić przed całym światem...ja ciebie również. Miałeś chronić mnie przed innymi chłopcami. Mówiłeś, że na pierwszą imprezę pomalujesz mnie ty. Więc dlaczego odszedłeś tak szybko?- szeptałam i płakałam. Upadłam na kolana i głośno szlochałam. Usłyszałam jak moi przyjaciele oraz ich rodzice również zaczynają płakać. Ktoś otulił mnie mocno ramionami. Wiedziałam, że to Luke. Zaczął padać deszcz.
-Pamiętaj on to widzi i słyszy kochanie.- szepnął łamiącym się głosem.
-Kocham cię Dylan.- szepnęłam patrząc na jego zdjęcie. Nagle deszcz zaczął mocniej padać.
-Nie płacz braciszku. Zobaczymy się za niedługo.- szeptałam załamującym się głosem.
-Chodźcie dzieci zanim wszyscy się przeziębimy.- wszyscy skinęli głowami. Pocałowałam dwa palce u dłoni i przyłożyłam go grobu, jakby chcąc aby on poczuł tego buziaka na sobie.
-Pa młody.- uśmiechnęłam się lekko płacząc.
Zaczęliśmy wracać do naszego domu na obiad gdzie wszyscy mieliśmy być dziś razem. Weszliśmy do domu cali przemoknięci, ale nikt nie zwracał za bardzo na to uwagi. Pogoda była ciepła, a deszcz to tylko dodatek. Mój Dylanek też tęskni... też za nami płaczę. Nie płacz skarbie...
Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść w ciszy. Każdy miał czarwone oczy od płaczu. Później ma do nas dołączyć Lena. Mam nadzieję, że już z nią lepiej, bo dawno jej nie widziałam. Wiem jednak, że ona również przeżywa śmierć Dylanka, razem ze mną. Zobaczymy jak skończy się ten dzień...
CDN
★★★★★★★★★★★
Hejka 😇
Może pomyślicie, że jestem jakąś głupią ale pisząc ten rozdział ryczałam jak idiotka.
Myślę że wieczorem powinien być kolejny, jeśli zdążę.
Trzymajcie kciuki abym w poniedziałek wyszła stąd hahah.
Oczywiście dziękuję za cierpliwość oraz komentarze i głosy. To wielka motywacja.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał.
Do następnego serdelki!😇❤
CZYTASZ
Only friends? No.
Teen FictionJesteście TYLKO przyjaciółmi?- zapytała. Tak- odpowiedział Luke. Nie- pomyślałam w głowie, równocześnie z jego odpowiedzią. Auć... zabolało. Hej, jestem Hope Black. Jestem normalną nastolatką, może jestem trochę lubiana w szkole, ale to nic takiego...