Siedzę w domu prawie cały dzień. Nie obieram od nikogo telefonu, nie odczytuje sms'ów, nie otwieram nic. Nie chce poprostu z nikim gadać, narazie nie. Napisałam tylko Lenie sms'a, że dzisiaj nie mogę przyjść do szpitala i więcej telefonu nie tykałam.
Kolejna osoba wyjebała się we mnie i moje uczucia.
Dobra nie wiem czy to we mnie jest jakiś problem czy co? Staram się być dobrą przyjaciółką, naprawdę. Widocznie nie zbyt mi to wychodzi... Tylko naprawdę nie wiem co robię źle. Ze Sky przyjaźniłyśmy się tak długo... byłyśmy wszędzie w czwórkę. Zawsze było nas pełno a teraz? Wiem, że jeszcze jest Vicky i Adele, ale...to nie to samo. To już nie jest czwórka...Przełamałam się i wzięłam telefon, ale nie po to aby odczytać bądź oddzwonić. Weszłam na galerię i zaczęłam oglądać nasze zdjęcia. Jedne z głupimi minami, drugie z dziwnymi Poznaniu, trzecie gdzie wyszłyśmy jak profesjonalne modeli, dalsze dajemy sobie buziaki, niektóre były tylko ze Sky i ze mną, a inne wszystkie cztery. Oczywiście były też z Adele i Vicky.
Nawet nie wiem kiedy poprostu się popłakałam. Stracenie tak ważnej osoby w życiu strasznie boli...i to jeszcze nie pierwszej. Zostaje tylko ból, tęsknota i wspomnienia. Szkoda tylko, że ludzie zawsze są gdy czegoś potrzebują, ale gdy nic poprostu znikają i mają wyjebane na uczucia innych. Tylko nie rozumiem jednego...na chuj obiecują skoro później i tak te wszystkie obietnice chuj trafia? Robią nadzieję, dają poczucie, że jesteś komuś potrzebny, a potem? Potraktują jak śmieci i jeszcze zdeptają, a ty udajesz, że cię to nie rusza jednak w środku cię rozsadza. Phy a potem dziwią się, że na świecie jest coraz więcej samobójstw, a tak naprawdę sami są tego winni. Ludzie to nie zabawki, każdy ma uczucia, nawet jeśli je ukrywa. I po co ta tęsknota? Inni się bawią, cieszą, a ty? Siedzisz w domu, wspominasz i płaczesz. No kurwa...yhh to wszystko jest takie trudne.
Wstałam z łóżka, wytarłam łzy i wyszłam z pokoju po coś do jedzenia. Na szczęście rodziców nie było, pewnie są u Leny. Przynajmniej nie będą się pytać o co chodzi, co się stało. Nie mam siły odpowiedać na sto pytań na raz...
Weszłam do kuchni i podeszłam do lodówki. Jedyne co ciekawego zobaczyłam to wczorajsze spaghetti. Wzięłam je i odgrzałam danie. Po chwili ściągnęłam z patelni i nałożyłam na talerz. Usiadłam przy stole w kuchni i zaczęłam delektować się makaronem z sosem. Mmmm jak ja je uwielbiam. Gdy skończyłam jeść włożyłam talerz do zmywarki i poszłam do salonu. Włączyłam plazmę i weszłam na YouTube. Miałam ochotę na jakieś smutne piosenki bądź filmiki. Czy wy też tak macie, że jak macie doła to jeszcze bardziej się dołujecie smutnymi filmikami bądź muzyką? Mniejsza.
Oglądam już chyba piąty filmik i rycze jak pojebana. Nagle przerywa mi dzwonek do drzwi...No serio?! Miałam zaczynać kolejny filmik!
Wstałam niechętnie z kanapy i podeszłam do drzwi. Otworzyłam drzwi nie patrząc nawet kto to. Od razu poczułam na sobie czyjeś ramiona.-Boże Hope, tak się martwiłem.- szepnął Luke.
Momentalnie łzy pojawiły się w moich oczach, bo wiedziałam, że na pewno nie przyszedł sam.
-Zostawcie mnie narazie, proszę.- głos mi się lekko załamał.
Nawet nie wiem czy serio chciałam aby mnie zostawili...
-Chyba żartujesz! Nie zostawimy cię w takim stanie.- krzyknęła Vicky, a wszyscy kiwnęli głowami.
Westchnęłam i wpuściłam ich do środka. Zamknęłam drzwi i poszłam do salonu gdzie czekali już wszyscy.
-No to teraz mów co się dzieje mała.- powiedziała Adele.
-Właśnie! Dlaczego nie odbierałaś od nas telefonów!.- krzyknął Calum, ale nie był zły bardziej zmartwiony.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić.-Wczoraj... wkurzyłam się na Sky i napisałam do niej sms'a czemu się nie odzywa, potem chciała się spotkać. Zgodziłam się. Spotkałyśmy się dzisiaj w kawiarni tej co zawsze. Nie dość, że przyszła spóźniona z 25 minut to przyszła ubrana jak dziwka. Powiedziała mi, że nie chce się z nami przyjaźnić, bo jesteśmy nudni i tak dalej. Gdy ją jej wygranęłam kilka rzeczy ona...poprostu mnie uderzyła.- wskazałam na swój lekko czerwony jeszcze policzek.
-Ja nie chciałam robić afery, więc poprostu powiedziałam jej, że ma nigdy więcej się do nas nie zbliżać i kilka innych rzeczy. I szczerze? Pomimo tego co mi tam powiedziała, gdy odchodziłam i spojrzałam na nią, zobaczyłam zwątpienie w jej oczach, a głupia ja co? Nie miałam ochoty jej wyśmiać, a poprostu podejść i przytulić...co jest ze mną nie tak?- zapytałam przyjaciół ze łzami w oczach.-Po co ludzie obiecują skoro potem i tak nie dotrzymują tych obietnic?- dodałam po chwili.
Spojrzałam na przyjaciół i widziałam jak dziewczyny się popłakały, a chłopaki spuścili głowę w dół.
-Wiesz Hope...ale my zostaniemy. Wiem, brzmi to jak kolejna tandetna obietnicą ale tak jest.- powiedział po chwili Mike.
-Tak, ja bym bez was dnia nie wytrzymała.- potwierdziła Vicky.
-Kocham was frajerzy.- uśmiechnęłam się przez łzy.
-A my ciebie idiotko.- powiedzieli wszyscy razem i zrobiliśmy grupowego misiaka.
Siedzieliśmy razem jeszcze trochę i wszyscy wyszli...no prawie, bo Luke został jeszcze trochę.
-Moja dzielna dziewczynka.- szepnął i objął mnie od tyłu.
-Nie radzę sobie powoli Luke...- spuściłam głowę.
Chłopak obrócił mnie do siebie przodem i zaczął mówić znowu:
-Maleństwo jesteśmy z tobą tak? Dasz radę. Widocznie Sky nie jest warta tych wszystkich chwil. Musimy jej pokazać, że to na nas w ogóle nie wpłynęło jasne? I nigdy więcej nie mów, że sobie nie radzisz. Zobacz ile już przeżyłaś! I co? Dałaś radę ze wszystkim. Jesteś najbardziej silną osobą jaką znam i dalej masz taka być. Oczywiście, pamiętaj, że ja zawsze jestem obok. Gdy potrzebujesz porozmawiać, wygadać się, wypłakać ja będę w niecałą minutę obok ciebie. Tylko otwórz balkon.- zaśmiał się cicho co odwzajemniłam.
-Dziękuję Luke.- szepcze mu w usta.
-Za co maleństwo?- uśmiechnął się. Jejkuuu i te dołeczki *_*.
-Za wszystko, za to, że mi pomagasz, wspierasz, doradasz, pocieszasz i za to że poprostu jesteś.
-I zawsze będę.- pocałował mnie.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w salonie, oczywiście ja mu na kolanach. Porozmawialiśmy jeszcze trochę i postanowił, że pójdzie do domu. Po długim i słodkim pożegnaniu udałam się do pokoju. Wzięłam prysznic, przebrałam się do pokoju i padłam. Ostatnie co słyszałam to wchodzący do domu rodzice.
★★★★★★★★★★★
Hejka 😇
Mamy kolejny rozdział!
Wybaczcie, że tak późno ale moja wena mnie straszliwie zawodzi, myślałam nawet nad zawieszeniem książki :/
Ale pomyślałam jeszcze o tych co jednak ją czytają i zrezygnowałam. Oczywiście pisze jak szybko mogę.
Dziękuję straszliwie za cierpliwość, miłe komentarze oraz głosy.♡
Do następnego serdelki!😇❤😙
CZYTASZ
Only friends? No.
Teen FictionJesteście TYLKO przyjaciółmi?- zapytała. Tak- odpowiedział Luke. Nie- pomyślałam w głowie, równocześnie z jego odpowiedzią. Auć... zabolało. Hej, jestem Hope Black. Jestem normalną nastolatką, może jestem trochę lubiana w szkole, ale to nic takiego...