Kolejny dzień się zaczyna...
Jezuuu...ja nie chce. Zabierzcie mnie stąd!
Po kilku minutach jęczenia w głowie, wstałam. Wykonałam poranną rutynę i zaczęłam wybierać ciuchy. Było dziś dość chłodno do tego chyba będzie padać, więc ubrałam się w:Poszłam na dół, pogadałam z rodzicami, którzy o dziwo byli w domu, zjadłam śniadanie i wyszłam do szkoły. Ku mojemu zdziwieniu, przed moim domem stał Luke. Przecież się nie umawialiśmy...
-Hej maleństwo- przytulił mnie i dał buziaka w czoło.
-Hej Lukey- powiedziałam tuląc go mocno.
-Idziemy do szkoły?
-Tak tak, dobrze się składa, pogadamy na spokojnie.
-Ymm tak tak pewnie- powiedział zmieszany i spięty.
-Spokojnie...- szepnęłam i złapałam jego rękę. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-Powiedz mi, co ci się stało wczoraj? Dlaczego tak zrobiłeś? Nigdy wcześniej tak nie było- powiedziałam cicho stając i patrząc mu w oczy.
-Nie wiem... naprawdę. Gdy usłyszałem, że się z nim umówiłaś, coś we mnie wstąpiło...ja bałem się. Bałem się że zakochasz się w nim, że zapomnisz o mnie, że ON zrobi ci krzywdę...nie chce tego. Nie chcę widzieć twojego kolejnego cierpienia.- szepnął.
-Ale... przecież wiem co robię tak? Gdyby coś się działo dałabym ci znać...nie bój się tak o mnie, jestem dużą dziewczynką- uśmiechnęłam się do niego.
-Ojj Hope, dla mnie zawsze będziesz moim małym maleństwem. Jesteś moim jedynym oczkiem w głowie. Boję się o ciebie strasznie, bo wiem że Tayler może cię zranić...
-Ale kto powiedział że ja mam zamiar z nim wchodzić w jakieś głębsze znajomości? A nawet jeśli, to dam sobie radę, mam ciebie przecież. Ty mi zawsze pomożesz- stanęłam i popatrzyłam mu w oczy.
-A może ja nie chcę żebyś wchodziła z nim w jakiekolwiek relacje?- powiedział łobuzersko.
-Tak? A to dlaczego?
-Bo...- zamyślił się, jakby nie wiedział co powiedzieć- Poprostu nie- zaśmiał się nerwowo. Już wiem że to nie to co chciał mi powiedzieć, ale nie będę go o to wypytywać. Będzie chciał, sam powie.
-Dobra... zastanowię się. A teraz zmieńmy temat.
-Masz rację...
Reszta drogi minęła nam w miłej atmosferze. Pod budynkiem szkoły, uświadomiłam sobie, że dalej idziemy z rękę. Zarumieniłam się lekko i spuściłam głowę. W szkole rozdzieliliśmy się do swoich szafek, umawiając się w miejsce gdzie przyjdziemy. Puściłam jego rękę, a on od razu spojrzał w tamtą stronę, jakby dopiero się skapnął, że trzymaliśmy się za nie. Skierowałam się do szafki i wzięłam odpowiednie książki. Zawróciłam w miejsce spotkania, aby tam dojść musiałam iść "opuszczonym" korytarzem, gdzie zazwyczaj nikogo nie ma. Jednak usłyszałam jakąś rozmowę obok. Nie przejęłam się dopóki nie usłyszałam swojego imienia.
-I co, umówiłeś się z Hope?
-Staary, czekam na jej odpowiedź hahah. Nawciskałem jej trochę, że od dawna mi się podobała, wiesz o co chodzi. Mówię ci, będzie moja.- powiedział śmiejąc się. Nie bądź takie pewny lalusiu...
-Szmata da ci dupy szybciej niż się spodziewasz. Mówię ci, Billy prawie ją miał.- zaśmiał się.
Wkurzyłam się, Billy to mój były chłopak...byłam z nim naprawdę szczęśliwa, do czasu... Zaczął być strasznie nachalny. Cały czas chciał mnie dotykać, całować i robić nieprzyzwoite rzeczy w miejscach publicznych. Raz gdy byliśmy u niego, próbował się do mnie dobrać. Nie zrobił tego dlaczego? Kopnęłam go w jaja z całej siły i chodzić nie mógł hahah. Jego mina była bezcenna. Tak, teraz się z tego śmieje. Troszkę przeżywałam to wszystko, jednak doszło do mnie że nie był wart moich łez i od początku chciał mnie tylko przelecieć. Dlatego teraz...to dla mnie śmieszne. No ale mniejsza.
-No wiesz to twarda sztuka, cały czas jest wpatrzona w tego swoje Luke'a.- Co?! Że co to ma znaczyć?!
-Spokooojnie, najpierw rozkochana ją w sobie, później odsunę od bandy idiotów, przelece i kto wie... może jak będzie do rady w te klocki to będą korzyści. Wiesz o co chodzi- dokończył ze śmiechem.
-Oczywiście podzielisz się troszeczkę. Wiesz...dobra z niej sztuka. Jak będzie dobra w łóżku, to może i loda fajnego strzeli na szybko.-
Nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać jak nienormalna. Tak, w takim momencie zamiast krzyczeć, ja się śmieję. No błagam, może i nie są tacy źli, ale ja bym ich nawet kijem nie tknęła.
Obydwoje spojrzeli w moją stronę z wystraszonymi minami.-Wy....hahahhahah jesteście głupsi niż myślałam. Naprawdę....myślicie, że ja...bym się z wami przespała? Jebanym kijem...bym was nawet nie tknęła- powiedziałam robiąc przerwy na śmiech. No naprawdę nie mogę.
-Dziewczyno, mojego ciała żadna nie odmówi- powiedział z kpiącym uśmiechem, dumny Tyler.
-A jednak jakaś odmówi. Jesteście żałośni. A i chyba wasz kochany Billy, nie powiedział, że wszystko co chciał zrobić było wbrew mojej woli. Idioci hahahah. Niestety kochany przegrasz zakład czy cokolwiek to było. Hejka- powiedziałam wszystko z dalszym śmiechem i poszłam w umówione miejsce dalej się śmiejąc. Jak doszłam przyjaciele patrzyli na mnie jak na debilke. Pierwszy odezwała się rozbawiona Adele:
-Po pierwsze mamy wolę dwie godziny bo Polaków nie ma, po drugie dziewczyno co ty ćpałaś?!
-Nie to... poprostu....hahahhah nie mogę....sikam- no nie mogę się uspokoić. Jak przypomnę sobie ich minę gdy powiedziałam ostatnie zdanie. O bozuniu hahahah.
Przyjaciele sami zaczęli się śmiać ze mnie jak zwijam się ze śmiechu.-Powiedz w końcu z czego się śmiejesz debilko?- zapytał rozbawiony Ash.
-Bo...hahahahah Tyler...on myślał, że on mnie w sobie rozkocha... że pójdę z nim do łóżka... że...o Jezu hahahahahah.- dobra po 10 minutach się uspokoiłam.
-Dobra więc tak, założył się z jakimś kolegą, że rozkocha mnie w sobie, odsunie mnie od was, przeleci i jak będę dobra to będę jego prywatną dziwką, na czym mieli skorzystać także jego kumple.- dobra teraz już nie wygląda to tak śmiesznie, no ale kurde nie dałam mu żadnych oznak aby myślał, że się z nim prześpię.
-A potem, gdy powiedziałam mu, że ani jego, ani jego kolegi nawet kijem bym nie dotknęła to spojrzał na mnie takim...sama nie wiem jakim wzrokiem, ale jak to zobaczyłam, nie wytrzymałam.- zaśmiałam się krótko, bo nie mam już siły się śmiać.-Dobra jego mina musiała być zabójcza- powiedział rozbawiony Calum.
-Ale i tak dostanie wpierdol od każdego z nas...nikt nie będzie próbował nas poróżniać!- powiedział poważniej.Spojrzałam na Luke'a. Wyglądał na lekko rozbawionego ale i złego. Aktualnie był zamyślony, więc nie wiem co miał na myśli. No ale mniejsza o niego. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i stwierdziliśmy, że pójdziemy pod nasze drzewo. Chłopaki do lekcji mieli jeszcze 15 minut, a my poprostu przesiedzimy pod drzewem i pójdziemy do sklepu za rogiem, aby coś kupić do pogawędki, na którą mamy dwie godziny.
*15 minut później*
Po odprowadzeniu chłopaków pod klasę, poszłyśmy po torby i ruszyłyśmy do sklepu. Kupiłyśmy parę rzeczy, nie zapominając o chłopakach i wróciłyśmy czekając na nich...
CDN
★★★★★★★★★★
Hejka!😊
Dzisiaj jakoś naszła mnie ochota i wena na pisanie także...JEST ROZDZIAŁ! Jak sami widzicie hahah. Mam nadzieję, że was nie zanudzam, ale jak wybrała większość was, staram się jak mogę przedłużyć wyznania hah. Myślę, że może jutro będzie kolejny, o ile znajdę czas i wny nie zabraknie.
Dobranoc bądź Dzień dobry!💋♡
Do następnego marmoladki!😊❤
CZYTASZ
Only friends? No.
Teen FictionJesteście TYLKO przyjaciółmi?- zapytała. Tak- odpowiedział Luke. Nie- pomyślałam w głowie, równocześnie z jego odpowiedzią. Auć... zabolało. Hej, jestem Hope Black. Jestem normalną nastolatką, może jestem trochę lubiana w szkole, ale to nic takiego...