45

5.3K 182 32
                                    

Miłego czytania!❤️

*Hope*
Jak ja nienawidzę poniedziałków! Siedzimy w szkole z dziewczynami i nic nie mówimy, a dlaczego? Bo prawie śpimy! Zazdroszczę Lenie która dowiedziała się, że do końca tygodnia ma wolne, bo remontują pokój dyrka. Niby bez sensu, ale huk na lekcjach byłby taki, że o matko tym bardziej, że ich szkoła jest strasznie mała.

Wracając. Jest czwarta lekcja i co najgorsze, biologia! To jest tak nudne, a nauczycielka okropna. Czepia się o wszystko i tłumaczy tak, że nikt nie rozumie tematu. Dwadzieścia minut do dzwonka i na szczęście długa przerwa, później tylko dwie lekcje i wyczekiwany...trening! Stęskniłam się za nimi. A co do tego to drużyna w pełnym składzie, dogadujemy się bardzo dobrze, a idzie nam jeszcze lepiej! Jak narazie nie ma żadnych organizowanych meczów, więc tylko trenujemy abyśmy były jeszcze lepsze. Cieszę się, że udało się stworzyć drużynę.

-Hope!- czas wrócić do żywych...

-Tak?- zapytałam nauczycielki, jak gdyby nigdy nic.

-Słuchałaś co mówiłam?- zapytała z wrednym uśmiechem. To oznacza jedno...zaraz mnie zapyta z całej lekcji, która mnie w ogóle nie interesowała.

-No niezbyt- odpowiedziałam z fałszywym uśmiechem.

Gdy chciała coś powiedzieć zadzwonił dzwonek. Dzięki ci Boże! Spakowałam rzeczy do plecaka i wybiegłam z klasy.

-Wolność!- krzyknęłam na cały korytarz.

-Spokojnie, tylko godzinę.- mruknęła Adele.

-Cicho tam.- machnęłam ręką.

Wyszłyśmy z dziewczynami na dziedziniec gdzie siedziało pełno ludzi, ale to nic. Mamy swoje miejsce. Poszłyśmy pod płacząca wierzbę i rozłożyłyśmy się. Leżałyśmy cicho nic nie mówiąc z zamkniętymi oczami.

-Witam moje panie!- Calum...?

Wstałam gwałtownie ocierając ręką o drzewo. Syknęłam i warknęłam zdenerwowana i jednocześnie rozbawiona do Calum'a.

-Nie strasz kretynie!

-Oj wyybacz.- podszedł do mnie i cmoknął mnie w policzek robiąc to rownież z Adele i Vicky.

Rozejrzałam się i zobaczyłam że z nim jest rownież Luke, Mike, Ash i Lena. Gdy spojrzałam na to co trzymają w rękach myślałam, że pisnę ze szczęścia. Przynieśli McDonalda! Po przywitaniu z resztą wszyscy usiedli i podali nam jedzenie. Każdy miał coś swojego jednak mi i dziewczyną przynieśli Wrapp'a, frytki, cheeseburgera i średnią colę. Normalnie ich kocham! Teraz przynajmniej nie będziemy musiały iść na stołówkę.

Wszyscy zaczęli zajadać rownocześnie rozmawiając i jak zwykle śmiejąc się. Zobaczyłam, że Lena ma shake'a i to jeszcze o smaku krówki!

-Lenaaaa-zagadałam do niej.

-Hm?- mruknęła pijąc go dalej.

-Dasz mi troszczkę prawda?- zapytała jak dziecko z oczami kota ze Shreka.

-Spadaj! Masz swoje!

-Ale nie mam tego!- krzyknęłam jak sześciolatka chcąca dostać lizaka podkreślając ostatnie słowo.
-No prooosze.- dodałam po chwili, na co ta westchnęła.

-Masz weź se całe.- powiedziała zrezygnowana podając mi kubeczek. Pisnęłam uradowana i zabrałam jej szybko, aby się nie rozmyśliła.

Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Spojrzałam na nich marszcząc brwi oczywiście dalej pijąc to cudo.

Only friends? No.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz